W starym pinbalu (żarówki, elektromagnesy) mam przebicie na obudowe. Wszystko na prad zmienny oczywiscie. Polaczenie np. kaloryfera miernikiem z obudowa metalowa daje momentami
150 V a czasem mniej a czasem nawet wiecej. Przy wlaczonym urzadzeniu napiecie miedzy obudowa a kaloryferem to 0,3 V. Gdy zaczynaja pracowac elektromagnesy i zarowki pojawia sie to zbyt duze napiecie.Jak to dziala. Transformator daje 3 napiecia - 110 V (kilka duzych cewek i stykow), 24 V - wiekszosc cewek, 6 V - zarowki.
Poniewaz schemat jest dosc zlozony najpierw odlaczylem bezpiecznik na
6 V - przebicia dalej sa. Do tego odlaczylem bezpiecznik odlaczajac duza cewke na 110 V (jej dzialanie przesuwa mechanicznie szyne, ktora "kasuje" wiele stykow na raz) Tez bez zmian.Chce sie blizej przyjrzec schematowi, ale nie za bardzo wiem skad (matematycznie) moze brac sie to 150 V miedzy obudowa a kaloryferem. Czy taka wielkosc napiecia moze sugerowac z ktorych napiec na transformatorze ona powstaje?
Prosze o wszelkie sugestie.