Po wymianie zasilacza problem zniknal. Po rozkreceniu go oczom moim ukazaly sie... No, moze nie zgliszcza, ale jeden z rezystorow byl zdecydowanie zbyt chrupiacy jak na moj gust: izolacja - zarowno taka szara, nalozona na niego i niektore z pozostalych elementow koszulka, jak i 'firmowa' izolacja na samym rezystorze, byly kruche. Znaczy, ich resztki byly kruche. A milimetr od rezystora byly kondensatory elektrolityczne, ktore AFAIK ciepla nie lubia. Garsc dodatkowych pytan:
- Po czym poznac wyschniety rezystor? Po fizycznej deformacji (wybrzuszeniu), czy to inny rodzaj uszkodzenia?
- Pytanie na przyszlosc - gdybym tego zasilacza uzywal nadal, jakie jest prawdopodobienstwo, ze awaria spalilaby reszte maszyny? Chodzi mi o okreslenie "pi razy oko"; mam troche innego sprzetu z piszczacymi kondensatorami, w ktorym zasilacza po prostu nie moge wymienic, bo jest niestandardowy.