Banalny problem i pytanie. Syn przywiozl z Usa jakis internetowy telefon z "baksa" umozliwiajaca internetowe polaczenie z jego numerem domowym; zreszta mniejsza o to. To pudelko ma gniazdko do zasilania napieciem stalym 12 V, 1 A. Przywiozl tez oryginalny zasilacz 12 V ale przystosowany do napiecia 115 V oraz przetwornice z 230 V na 115V o mocy 1000 W. Wlaczyl do kontaktu w Krakowie przetwornice, do niej zasilacz 12V i koncowke z niego, do pudelka. Bardzo sie zdziwil gdy zauwazyl, ze z pudelka wydobywa sie smierdzacy dym a swiatelka pogasly. Rozdarlismy obudowe tego pudelka za (200 dolarow) i stwierdzilem, ze szeregowa dioda, przez ktora to napiecie 12 V "szlo" dalej do ukladu, ma normalne obustronne zwarcie. Wymienilem ja na jakas zwykla prostownicza, ale balem sie podlaczac zasilacz jak poprzednio przez przetwornice 230 na 115 V o mocy 1 kW, tylko podlaczylem go przez stary autotransformator 220/115 o mocy kilkudziesieciu wat. Tym razem ja bardzo sie zdziwilem, ze urzadzenie zadzialalo i dziala do dzis. Co to moglo byc? Czy 1 kwietnia jakos na to wplynal czy tez inne powody. Podejrzewam, ze ta przywieziona z Usa przetwornica dala ciala i mogla byc powodem takiego psikusa. No bo jak przetwornica o mocy
1000 W moze wazyc mniej niz ten moj tradycyjny transformator o mocy na oko 60 W. I dlaczego dioda rozgrzala sie chyba do czerwonosci bo smrodu dala, ze hej a po wymianie tej diody urzadzenie zadzialalo?- posted
18 years ago