przerywacz

w typowym nie ma drutu oporowego, tylko multiwibrator (w prostszych), albo mikrokontroler (w tych nowszych). W antycznych był drut oporowy rzędu 10 omów, ale to już dawno i prawie najstarsi indianie tego nie pamiętają.

Waldek

no przecież piszę "prawie" :-)

W Dacii 1300 też jeszcze takowy był, ale jak go szlag trafił, to wstawiłem zamiennik z multiwibratorem na 2 tranzystorach. Przy okazji dorobiłem światła awaryjne. A w obecnym samochodzie wsio jest sterowane z centralnego procesora kabiny, żarówki migaczy są dodatkowo wolno załączane i wyłączane by przedłużyć czas pracy (PWM). Światła stopu i pozycyjne to też jedna żarówka jednowłóknowa 21W, pozycyjne to 20% PWM.

Waldek

Hm, jesli za "typowy" uznac elektroniczny przerywacz do malucha dostepny za kilkanascie PLN w kazdm sklepie motoryzacyjnym, to oczywiscie jest tam drut oporowy - rezystancji nie mierzylem, ale przy zalozeniu, ze spadek napiecia nie przekroczy 0.7V powinien miec on rezystancje okolo 0.15 oma.

To rozsadne rozwiazanie.

A to juz oszczedzanie na sile ;-)

też tak myślałem. Ale to, co obecnie w samochodzie pieniądze kosztuje, to okablowanie. Jeden przewód mniej do każdej lampy i już parę centów oszczędzone. Wyłączniki, przełączniki i inne gadżety są i tak połączone CAN-busem, a procesorów w samochodzie siedzi tyle, że stado indian chyba je programuje. Jak już chyba pisałem, samochód ma 3 niezależne sieci komputerowe połączone gatewayami i 3 centrale komputerowe. W każdym razie blue screen mi nie grozi, mam wyświetlacz monochromatyczny ;-)

Waldek

Ale policja i pogotowia powinny sie bac - maja niebieskie migacze ;-)

bp, nmsp