Jest sobie domek. Domek stoi sobie na dzialce. Na tej dzialce jest ogrod, a w ogrodzie fontanna, i jakies tam oswietlenie ogrodowe. I jest problem. Zasilanie do tego wszystkiego jest wziete z jednego z gniazdek, ktore (jak wszystkie inne) jest zabezpieczone b.roznicowopradowym.
Od czasu do czasu, zwlaszcza kiedy jest bardziej mokrawo na dworze, zdarza sie ze bezpiecznik sie wylacza. Cala ta zewnetrzna instalacja jest stosunkowo prosta (kilka puszek wodoszczelnych w ziemi, jakies trafo na 12V itp itp).Kable tez niby doziemne, dobrze izolowane...
Domyslam sie, ze powodem wylaczania nie jest przeciazenie (bo w sumie moc niewielka), a ze gdzies tam sie pojawia jakas uplywnosc do ziemi (jakas wilgoc w kablu czy cos). Bo jako takiego zwarcia itp uszkodzen nie ma.
Tak sie zastanawiam, czy doraznie nie mozna by zastosowac takiego rozwiazania, zeby calosc odseparowac od instalacji domowej przez trafo o przekladni 1/1. Tak, zeby jakas mala uplywnosc nie powodowala wylaczenia b.roznicowoprodowego. Jak sadze, jakies powazniesze zwarcie (przeciazenie) spowoduje i tak zadzialanie zwyklego bezpiecznika, ktory bym wlaczym po stronie "wtornej".
Zasadniczo pewnie trzeba by wymienic okablowanie itp itp, ale wyprowac to wszystko z ziemi, spod tych krzakow , to jakos na razie mi sie nie chce. Moze w przyszlym roku :)
Wiec, co myslicie o tym transformatorze ?
pozdr.