Pralka Bosch Logixx 8 - pompka wody kręci w drug

W dniu 2016-12-19 o 21:08, Jarosław Sokołowski pisze:

Może Ty lub ktoś będzie wiedział, bo mi się przypomniało.

W domu rodzinnym mam jakiś gramofon deck, polski, podobny do serii Fonica F-60x. Taki, że jak chce się go przenieść, to najpierw niesie się sam talerz (bo tyle waży), a później resztę ;)

On ma z boku talerza stroboskop na neonie i posiada regulację prędkości silnika. Jak ta regulacja była dokonywana? A w zasadzie: jaki tam silnik?

Nie mam jak sprawdzić, bo do tamtego domu mam kilkaset kilometrów.

Reply to
Adam
Loading thread data ...

W dniu 2016-12-19 o 21:08, Robert Wańkowski pisze:

Wirnik jest hermetycznie zamknięty:

formatting link
formatting link
formatting link
Brak dostępu, by można było zatrzymać wirnik i pokręcić turbinką.

Reply to
Adam

Pan Adam napisał:

Wszystkie tego typu gramofony (polskiej produkcji, ale nie tyklko) mają komutatorowy silnik prądu stałego. Jego zasilanie, to źródło prądowe z *ujemną* rezystancją szeregową równą rezystancji silnika. To sprawia, że obroty są bardzo stabilne w funkcji zmiennego obciążenia (mechanicznego). Reguluje się je po prostu potencjometrem zmieniającym prąd. Stroboskop jest tylko do wizualnej kontroli obrotów -- paski mają stać przy oświtleniu 100 Hz. Jedne przy obrotach 33 1/3, drugie przy 45 na minutę.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2016-12-19 o 22:28, Adam pisze:

Poza Adamem były chyba tylko dwa układy regulacji - jeden ze sprzężeniem optycznym i drugi z pomiarem prądu czy jakoś tak - podobnie jak w magnetofonie kasetowym - nawet chyba sam układ był identyczny. W tym pierwszym na osi silnika była tarcza z otworami, na tym transoptor (żarówka i fotorezystor), różniczkowanie w celu ujednolicenia kształtu impulsów, całkowanie w celu zmierzenia prędkości i wzmacniacz błędu. Tego drugiego to ja w ogóle nie próbowałem nawet zrozumieć. Różnica w stabilności dość zasadnicza - wiem bo po zmianie silnika i sterowania w G-902fs z tego drugiego na pierwszy na stroboskopie (talerz miał odpowiednie pola, trzeba było tylko pomalować i dorobić kominek) różnica była wyraźna, pomimo lekkiego talerza. W odsłuchu - też dawało się to usłyszeć na niektórych płytach. Silnik to chyba jednak komutatorowy, no bo jaki mógłby być wtedy silnik DC? Schematy daje się znaleźć w sieci, do silnika leci tylko + i -.

Pozdrawiam

DD

Reply to
Dariusz Dorochowicz

W dniu 2016-12-19 o 22:55, Jarosław Sokołowski pisze:

Dzięki :)

To muszą być chyba bardzo ciche szczotki - gramofon OIDP chodzi prawie bezgłośnie. Dlatego myślałem, że silnik jest indukcyjny - ale tu znów brakowało mi regulacji obrotów bez jakiegoś falownika.

Reply to
Adam

W dniu 2016-12-19 o 22:55, Jarosław Sokołowski pisze:

To w tych tańszych. W droższych było lepiej. Tu jest zdjęcie tarczy:

formatting link
tu widać że mocowanie silnika pozwalało na użycie obu systemów:
formatting link
No, ja jeszcze wymieniłem ramię (trzeba było nowy otwór wiercić bo za długie było) i wrzuciłem wzmacniacz korekcyjny do środka. Jak sobie pomyślę jakie rzeczy się kiedyś robiło...

Pozdrawiam

DD

Reply to
Dariusz Dorochowicz

Pan Adam napisał:

Silniki faktycznie potrafiły być bezgłośnie. I -- jak to w przemyśle tamtego ustroju -- raz im się to udawało, innym razem nie. Miałem wiele silników magnetofonowo-gramofonowych, trudno było dociec, dlaczego jeden szumi, a drugi pomyka bezgłośnie.

Faktem też jest, że był również układ z wewnętrzną tarczą otworkową do pomiaru prędkości w pętli sprzężenia zwrotnego. Wyłącznik krańcowy zatrzymujący napęd po skończeniu płyty też by(wa)ł fotoelektryczny (żarówka i fotoopornik czy fototranzystor). Zapomniałem o tym.

Reply to
invalid unparseable

Pan Dariusz Dorochowicz napisał:

Zupełnie mię z głowy wyleciała ta tarcza z otworkami! Choć sam taki patefon miałem. Zdaje mi się, że to nawet nie zależało od drogości i taniości -- starszy i droższy miałem (chyba) bez tarczy, a nowszy i tańszy z. Ale mogę źle pamiętać.

Też to samo zrobiłem! Skądeś wytrzasłem porządne ramię, a miałem jakiś taki sobie średni kręciołek, więc dołożyłem.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2016-12-20 o 00:07, Jarosław Sokołowski pisze:

A ja nie pamiętam, co za patefona mam. Taki niby podobny do G-601. Ale z racji, że dawno go nie używałem, a od czasu do czasu oglądam czy uruchamiam inne sprzęty, to może dlatego coś mi się miesza.

Nie pamiętam nawet, czy stroboskop ma wbudowany w deskę, czy wystający. Chyba wbudowany, a talerz ma ciapki "pod brzuchem".

Qrde, wkurzające to. Pamiętam praktycznie wszystko, jak regulowałem Tonette po jej zakupie od jakiegoś księdza, czy jak przerabiałem wzmacniaczyk od Artura, a odnośnie G-601 mam pomroczność.

Wiem tylko, że pokrywa nie ma zawiasów. Zwykła, wykrzywiona w U płyta, wkładana luzem w wyfrezowany rowek, co mnie mocno wkurzało.

Dobra, szkoda czasu - kończę pisać duże zapytanie SQL z kilkoma joinami.

Reply to
Adam

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał:

Twoja głupota powala na kolana. Takich bredni jeszcze nie czytałem. Widziałeś w praktyce takie rozwiązanie?

Pzdr

Reply to
Kamil

W dniu 2016-12-20 o 00:07, Jarosław Sokołowski pisze:

Do wkładek Mf dawali lepszy układ. A że stablilizował w miarę przyzwoicie (w końcu tam zwykłe PR-ki siedziały i grzejąca się zenerka więc szału nie było) to można było stroboskop uruchomić. Coś słyszałem że były jakieś partie gramofonów z wkładką Uf, stabilizacją i stroboskopem, ale równie dobrze mogła to być legenda. Ja na oczy tego nie widziałem ani nawet na schematach.

Teraz to nawet trudno komuś wytłumaczyć po co takie zabawy się robiło :) Co ciekawe to wciąż jeszcze działa jak się wyciągnie i włączy. Jeszcze radiator do zenerki dodałem chyba albo zmieniłem zasilacz dokładając wtórnik - nie pamiętam. W każdym razie zenerka była zimniejsza i stabilizacja się poprawiła od tego trochę.

Pozdrawiam

DD

Reply to
Dariusz Dorochowicz

Pan Kamil napisał:

Jak to było? "Uchodzić za idiotę w oczach kretyna -- to rozkosz dla smakosza". Panie Kamilu drogi, weźżeż Pan powiedz teraz B, skoroś Pan już powiedział A. Poproszę o adres pocztowy, gdzie będę mógł taką pompeczkę wysłać, zanim przy świątecznych porządkach nie wywalę tego, co po ostatniej wymianie zostało. Właściwie to ona nawet działa, tyle że jeden kruciec nadto jej się skrócił. Będziesz Pan miał z niej jeszcze pociechę. Albo kup Pan sobie nową -- nówka sztuka nieśmigana jedyne 25 zeta.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości Pan Adam napisał:

No, mozna i tak powiedziec.

Z tym, ze z polskich konstrukcji to pamietam jeszcze ... Daniela ? Z liniowym silnikiem indukcyjnym. Tam chyba stroboskop byl uzywany do pomiaru predkosci.

No i Technics ktorego niedawno podawalem - gdzie silnik byl synchroniczny, falownik kwarcem stabilizowany, a obok potencjometr do regulacji ... ciekawa konstrukcja..

J.

Reply to
J.F.

Pan Dariusz Dorochowicz napisał:

Uf to te krystaliczne? Do mnie ta legenda nie dotarła. Za to zdaje mi się, że bywało odwrotnie, to znaczy wkładka magnetyczna i porządne ramię, ale bez tarczy otworkowej. Z tym że im dłużej o tym myślę, tym badziej zaczynam podejrzewać, że to tylko moje złudzenia.

No, żeby dało się złuchać. Dzisiaj wiele rzeczy trudno wytłumaczyć. Jak choćby to, że gdy trzeba było skopiować na taśmy dziesięć pożyczonych na krótko płyt, to oznaczało to całodniową sesję didżejską. Bo trudno młodym uwierzyć, że osiem godzin muzyki to osiem godzin kopiowania w 'real time', a nie przerzucenie jednego pliku przez pendrajwa.

Reply to
invalid unparseable

Pan J.F. napisał:

A nie, Daniela to ja akurat miałem. Z silnikiem prądu stałego i paskiem. I pewnie jednak z tarczą otworkową, choć zdawało mi się, że bez. Może był też inny wariant, a może ten silnik liniowy był przy innym imieniu. Bo pamiętam, że był, choć nie widziałem.

Daniel znamienny był tym, że ramię przesuwane i opuszczane było przez automat pędzony osobnym silnikiem. Wo ogóle się go nie dotykało, tylko macało tzw. "sensory", czyli przyciski dotykowe działające na zasadzie zwierania paluchem dwóch blaszek. Można było wybrać LP 33 1/3, singla

45 (wtedy ramię wędrowało bliżej środka talerza) i jescze trzeci wymiar płyty, pośredni, też na 33 1/3. Nie pamiętam jak on sięnazywał. Ale problem pojawił się przy maxi singlach -- płytach średnicy LP, ale na 45 obrotów i "mocniej" wyrytych. Odtwarzanie czegoś takiego konstrukcja nie przewidywała. Niektórzy przerabiali sprzęt tak, że w miejscu tego rzadkiego typu płyty "programowali" maxi single.

Kolega miał z Danielem jeszcze inny problem. Zalęgła mu się w pokoju jakaś wyjątkowo wredna i złośliwa mucha. Siadała na tych sensorach i przerywała odtwarzanie.

Jarek

Reply to
invalid unparseable

Kim jesteś, żeby w ten sposób odzywać się do innych?

Reply to
RoMan Mandziejewicz

Pan J.F. napisał:

Och, to była fantastyczna dziedzina sztuki inżynierskiej! W Europie zapuszczona, ale w Ameryce... Te wszystkie wynalazki do zmieniania płyt, a nawet do ich odwracania. Odwracacze były rzadkim zjawiskiem, ale w działaniu wyglądały imponująco. W każdym razie albumy dwupłytowe były na rynek europejski tłoczone tak: strona A i B na pierwszej płycie, C i D na drugiej. Znaczy się normalnie. Na amerykański szły płyty A/D i B/C.

Reply to
invalid unparseable

Powitanko,

Nie ma rzeczy nierozbieralnych, czasem tylko brakuje odpowiedniego młotka;-) A tak serio, to wygląda niemal identycznie jak pompa (też Bosch) od zmywarki tej firmy. Nie pamiętam jak, ale jakoś bez większych problemów udało mi się rozebrać. Turbinka była wkręcana. Wystarczy nożem/szpilką przytrzymać oś i wiatraczek odkręcić. Jak się uda wydłubać ten dekielek i wyjąć wirnik, to pewnie zobaczysz, że lata w "łożyskach" ślizgowych z jakiegoś gównolitu. Bez obawy, ten dekielek nie zapewnia szczelności, nie musi - sam wirnik jest (metal) jest w powłoce plastikowej. Trzeba wytoczyć łożyska z teflonu, jakem ja uczynił i pralka Twoje wnuki przeżyje;-)

Pozdroofka, Pawel Chorzempa

Reply to
Pawel "O'Pajak

W dniu 2016-12-20 o 10:32, Jarosław Sokołowski pisze:

Na żadnym ze schematów czegoś takiego nie widziałem, tyle, że to nie znaczy że nie mogło być. Ale nie sądzę. Jak już to swego czasu pojawiły się wzmacniacze do wkładek krystalicznych o małej impedancji i z korekcją - podobno dawało to całkiem niezłe rezultaty. Nie wiem czy trafiły do jakiegokolwiek sprzętu "fabrycznego" w Polsce. Ja uważałem (i teraz też tak myślę) że szkoda płyty na wkładkę krystaliczną.

O, żeby tak było. Czasem trzeba było powtarzać całkiem spore fragmenty bo coś po drodze zadziałało nie tak. No i najpierw trzeba było zgrubnie ocenić poziom sygnału - żeby nie za cicho i nie za głośno było. Ale też jest coś w tych starych rozwiązaniach - jak ładnych parę lat temu kupiłem z demobilu M9015 - przez jakąś godzinę dzieciaki się wpatrywały w latające wskazówki. A już jak był wskaźnik na LEDach to tylko machnęły ręką. Mnie to się bardziej podobał niebieskozielony z Radmora i Elizabeth.

Pozdrawiam

DD

Reply to
Dariusz Dorochowicz

Pan Dariusz Dorochowicz napisał:

No właśnie 6 G nacisku, to co innego niż 1 G.

Ja w ramach tych starych rozwiązań używałem między innymi magnetofonu NAGRA. Mistrz Kudelski był znajomym moich znajomych -- przez nich ten sprzęt trafił do mnie. W każdym razie operację dostrajania nagrania przy użyciu wbudowanego generatora 1, 6,5 i 10 kHz miałem opanowaną. Tam był jakiś taki okrągły wskażnik przykręcony na cztery śrubki, coś jak w prostowniku do ładowania akumulatorów do traktora konstrukcji POM Wypędy.

Reply to
invalid unparseable

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.