Dwa metry to jak poziom oleju sprawdzasz. Z reguły z 60 litrów skrajnie palnej cieczy znajduje się po tyłkiem pasażera. A czasami pasażer jest bezcenny. Własne dziecko. W foteliku, opatulone poduszkami i taka bomba pod jego małą pupcią. I co i nic. Nie wybucha, nie zapala się. A przecież powinna bo w środku zbiornika wypełnionego wybuchowymi oparami drut i suwak zasuwający po tym drucie i na bank robiący większe lub mniejsze iskry. Zabezpieczone to bezpiecznikiem kilkunasto amperowym. Prąd przy zwarciu odparuje cienki drucik. I taki zapalnik stosują prawie wszystkie firmy produkujące samochody. Może ci co projektują takie układy wiedzą że żeby takie coś się zapaliło albo wybuchło potrzeby jest tlen i to w określonej ilości a nie każdej. Bo same opary to za mało. Różne bzdury można udowodnić. Ale takiej ze od oporowego czujnika poziomu benzyny może się zapalić benzyna w baku się nie da. Tomek