Zrobiłem sobie do testów mały flyback, 10V->10V, 5mA, 500kHz. Na drenach obu tranzystorów powstaje przepięcie o wartości szczytowej ~70V, które w krótkim czasie doprowadza do przebicia tranzystora. Po dodaniu zewnętrznej diody Schottky'ego na długich nóżkach (pierwsza, jaka się wylosowała z szuflady, chyba BAT86) napięcie na drenie wygląda podręcznikowo. Do tej pory myślałem, że problem mułowatych diod dotyczy tranzystorów mocy, a nie takich maleństw. Zdziwiłem się, więc ostrzegam, jeśli ktoś tego jeszcze nie wie.
Druga niespodzianka: omyłkowo podłączyłem transformator tak, że zamiast flybacka wyszedł mi forward -- o dziwo, układ działa wtedy znacznie lepiej, sprawność rośnie z ~40% do ~75%. Nie ma żadnego resetu rdzenia (toroid 6mm z PC40), a strumień się nie kumuluje. Powodem braku problemu z resetem jest zakres liniowy, straty w rdzeniu, czy co za diabeł?
Pozdrawiam, Piotr