2024

Pan Jerry1111 napisał:

Ja konsultacje rodzinne dobrze pamiętam (na szczeblu geologiczno-wydobywczym).

Jak to "się skończył"? Jak to "zaczęliśmy brać od Ruskich"? Gaz mejski, robiony z węgla, to taki XIX-wieczny relikt z czasów kiedy infrastruktura rurociągów przesyłowych wydawała się rzeczą niewyobrażalną, a węgiel można było dowieźć wszędzie, choćby furmanką.

Gaz ziemny, to nie kawior, żeby koniecznie trzeba było od Ruskich. I nie ropa naftowa, która u nas tylko w śladowych ilościach. Krajowego gazu jest całkiem sporo.

"Ekscytacja"? Ja pamiętam radiowe komunikaty o "stopniu zasilania gazem wysokometanowym i gazem zaazotowanym". Były zaraz po komunikatach o stopniu zasilania prundem.

Reply to
Jarosław Sokołowski
Loading thread data ...

Jeżeli się gotuje zupę to jest to prawie tak łatwe jak ogrzewanie prądem. Prosty duży system ogrzewania gazem to nie tylko sterownik, zawór i palnik. Na bieżąco bada się skład spalin, dostosowując ilość powietrza tak, aby utrzymać odpowiednie warunki spalania i nie emitować paskudztw (np. NOx), za które się płaci.

W przemyśle chemicznym jest mnóstwo procesów, w których powstają palne odpady wykorzystywane jako paliwo. Do tego GZ może być dnie tylko paliwem, ale także surowcem. Tutaj wahania składu gazu powodują znacznie dalej idące skutki niż tylko konieczność korekty jego natężenia przepływu. Takie efekty są na przykład w wytwórniach acetylenu metodą półspalania (ZA Tarnów, największy polski odbiorca GZ, używają gazu zaazotowanego), bardzo wredny proces, wrażliwy na "milion" parametrów. Podobnie przy wytwarzaniu gazu syntezowego, zmiana zawartości azotu będzie wpływać na efektywność rozdziału. Zdestabilizowanie takiego procesu pracującego w sposób ciągły wiąże się z np. otrzymaniem produktu o złej jakości, a to często jest potem odpad który trzeba zutylizować, więc strata jest podwójna. No ale to grupa o prądzie a nie o przemyśle chemicznym.

Kompletnie nie rozumiem analogii z zasilaczami impulsowymi i liniowymi. Możesz zdradzić co miałeś na myśli?

Pozwoliłem sobie przekleić w takiej kolejności, bo mi wygodniej odpowiadać.

Nie?, a to po kiego grzyba buduje się instalacje do odazotowania? W latach '70 Costain postawił taką w Odolanowie, gdzie mieli gaz zawierający ponad 40% N2. Przy okazji jeszcze skraplali hel. Parę lat temu w Grodzisku Wielkopolskim powstała kolejna. Jeszcze gdzieś jest jedna chyba.

Którzy ludzie? To jest tak, duże zakłady zużywają ponad 50% GZ (główny odbiorca gazu zaazotowanego), odbiorcy indywidualni ok. 30% (tu z kolei głównie E, czyli wysokometanowy, czasem Lw). Problem mają polskie firmy wydobywcze, które wydobywają gaz zaazotowany. Jeżeli spada zapotrzebowanie w przemyśle, to wtedy gaz ten kierowany jest do odazotowania i trafia do sieci przesyłowej E. Tak wygląda zmiana składu, z tym że w zgoła innym kierunku, zapewniająca stały dopływ szmalcu. Korekta w celu utrzymania stałego składu ma inny cel, może przede wszystkim uniknięcie kar za niewywiązanie się z warunków umowy, bo w zasadzie wszystko tą czy inną drogą sprawdza się do pieniędzy, jeśli tak na to patrzeć.

Gógle znów zjadło polskie literki. :/

Reply to
shg

U mnie na szczeblu gazowniczym ;-)

Tyle to ja wiem. Zabraklo cudzyslowow. W trakcie przelaczania z miejskiego na ziemny duzo ludzi mowilo 'o, skonczyl sie, zepsuty, trza od Ruskich brac', nie zdajac sobie sprawy ile w tym prawdy. Wynikalo to glownie z problemow zmieniania dysz w kuchenkach i piecykach. AFAIR na poczatku lat 80-tych poprzedniego wieku.

Nie jest malo, ale jest mniej niz potrzeba, czyli trzeba importowac. W momencie jak jestes skazany na import, to sie traci dosc duzo niezaleznosci i polityka z ekonomia sie zaczyna mieszac.

W dyskusjach byla. Ze jednego za malo a drugiego za duzo - szczegolow juz nie pamietam. Teraz zwiazek z gazem mam taki, ze jak odkrecam kran to leci ciepla woda ;-)

Reply to
Jerry1111

Pan Jerry1111 napisał:

Gdzie tak długo się uchował? Ja pamiętam przełączenie w Warszawie w latach sześćdziesiątych. Gdzieś tak w połowie.

To oczywista oczywistość. Chodziło mi o to, że rodacy są przeświadczeni, że gaz mamy tylko ruski, a własny, to może będziemy mieli łupkowy. A tymczaem jest tak, że naszego by starczyło każdemu do gotowania zupy, a i do ogrzania domu pewnie też. Wiec nie tyle chodzi o niezależność energetyczną, co surowcową. Przynajmniej do czasu, kiedy oszołomstwo przeforsuje zamianę elektrowni węglowych na gazowe.

Może to dyskusje w domu na wysokim gazowniczym szczeblu?

Ja jeszcze do tego płacę rachunki.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W okolicach koksowni Zdzieszowice zmieniali chyba w 1990, z tym że tam był koksowniczy, nie stricte miejski (tzn. nie z wyspecjalizowanej gazowni).

Reply to
shg

Polnocny wschod.

Bo ja wiem? OIDP to Polska w 'szczycie' zimowym potrzebuje 60-70*10^6 m3 gazu, a z krajowych zrodel dostanie sie mniej niz 10. Magazyny sa duze, to mozna by buforowac, ale to rezerwy strategiczne a nie do 'peak shaving' (przynajmniej ja to tak rozumiem).

Po ch**? Niech sie w koncu elektrownie atomowe zaczna budowac i bedzie spokoj. Weglowe z dobrym spalaniem tez nie sa takie glupie.

Jak policze ilosc schodow to duzo szczebli by bylo... Wiesz, ktos ten gaz musial sprawdzac (analizy), to i dyskusje byly.

Reply to
Jerry1111

Pan Jerry1111 napisał:

A w letnim dołku ile potrzeba? Wydaje mi się, że z tych kilkudziesięciu milionów sporą część bierze przemysł. Ale też nie wiem, nie mam dokładnych i aktualnych danych. Coś tylko pamiętam, że kidyś krajowego było koło 30%.

To trzeba pytać tych ch**, co planują tak zrobić.

Bezdyskusyjne chyba tylko to, że azotu nigdy nie jest za mało (w wydobywanym gazie).

Reply to
Jarosław Sokołowski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.