Witam,
Ostatnio trafił mi się dziwny problem. Padła mi ładowarka (taka "wtyczka") do telefonu komórkowego. Po kilku latach dzielnego służenia. No nic, mówi się trudno, kupiłem drugą (marki Foof). Padła po dwóch tygodniach. Wymieniłem na gwarancji, padła ... tego samego dnia :(. Nawet komórki nie doładowała do końca. Co jest ?
Przyznaję, że popełniłem "błąd", zawsze wtykam je do tej samej listwy. Ot koło biurka, tak mi wygodniej. Taka badziwena listwa. Raczej zabezpieczeń żadnych nie ma. Tylko podświetlany wyłącznik. Podłączyłem też do niej odkurzacz i wiertarkę stołową. Czy to może być przyczyna ?
Pomierzyłem napięcie. Normalnie buja się w zakresie 230-240. Przy włączaniu/wyłączaniu wiertaki pojawiają się skoki. Raz nawet 500V zobaczyłem. Czy to możliwe i to jest przyczyna ? Czy taki impuls od razu zabija ładowarkę ? Czy to "wina" moja ? Energetyki ? Cyklistów ? Czy pierwsza ładowarka padła przypadkowo, a ten Foof to po prostu badziewie ?
Docenię każdą pomoc :).
pozdro Dż