Kupiłem sobie ostatnio to radyjko, chcąc skorzystać z możliwości oferowanych przez otrzymaną niedawno licencję krótkofalarską. W krótkofalarstwie interesuje mnie co prawda przede wszystkim tematyka "homemade" i fale krótkie, jednak warto byłoby mieć dostęp do lokalnych przemienników i możliwość zgadania się ze znajomymi na direkcie. Wybór padł na tanie radyjko od Chińczyków - Beofeng UV-5R. Kilku znajomych z niego korzysta i nie narzekają, a dla mnie miało to być przede wszystkim tymczasowe rozwiązanie (w przyszłości planuję zakup jakiegoś stacjonarnego radia na 2m i odpowiedniej anteny). Poza tym obudowa UV-5R wygląda naprawdę solidnie, jak na tego typu sprzęt.
Radio przyszło do mnie dwa dni temu i najwyraźniej okazuje się, że trafił mi się wadliwy egzemplarz. Na początku wszystko wyglądało ok. Skonfigurowałem sobie kilka kanałów z ustawieniami lokalnych przemienników, zacząłem robić nasłuchy. Szybko jednak zorientowałem się, że nie mogę otworzyć Koskowej Góry. Początkowo zrzucałem winę na kiepskie warunki w miejscu mojego zamieszkania. Wyszedłem więc na lokalne wzniesienie - to samo. Słyszę innych, sam nie mogę się dowołać ani nawet otworzyć przemiennika.
Wczoraj będąc w Krakowie przeprowadziłem kolejne testy. Okazało się, że zarówno Sierczę (otwierany subtonem 103,5 Hz) oraz Basztową (otwierany nośną) otwieram bez problemu z odległości co najmniej kilku kilometrów. Za nic jednak nie mogłem się dowołać. Nasłuchujący znajomy potwierdził, że na częstotliwości wyjściowej przemiennika panowała cisza... W końcu spróbowaliśmy zrobić łączność w direkcie. Efekty były szokujące
- przy ustawionych 5W mocy wyjściowej w warunkach miejskich udało nam się zrobić łączność na dystansie około 200 metrów. Dalej ja słyszałem znajomego bardzo dobrze, on odbierał moją nośną, ale nie był w stanie mnie zrozumieć.
Czy ktoś miał podobne problemy z tym transceiverem? Da się to załatwić jakąś koniguracją, czy po prostu trafił mi się uszkodzony egzemplarz? Z miejsca oddawać do reklamacji, czy też mogę jeszcze coś zrobić?