Witam. Z ciekawości rozebrałem transformator impulsowy ze starego zasilacza ATX. Uzwojenia były nawijanie niejako "na przemian". Najpierw 20 zw. pewnie uzwojenia pierwotnego, potem 4 zw. podwójnym drutem (chyba +12V) oraz 3 zw. potrójnym drutem (chyba +5V). Potem kolejne 20 zw. które były połączone na karkasie w szereg z pierwszą "dwudziestką". Następnie 4 zw. i 3 zw. One też były łączone z pierwszą "sekcją" tyle że ich środki połączone były razem jako jedna wielka "plecionka" która była masą. I tu pojawia się pytanie czy w takim transformatorze istnieje pojęcie "przekładni" oraz ilości zwojów na wolt? Bo wychodząc z uzwojenia pierwotnego działającego w półmostku 160V na 40 zw. czyli 4 zw. na wolt, co na stronie wtórnej powinno dać 5V x 4 czyli 20zw. oraz 12V x 4 czyli 48 zw. No ale jest inaczej. Zresztą po stronie wtórnej są napięcia 5v i 12v, jedno jest 2,4 razy większe od drugiego, a uzwojenia tylko 1,3333 więcej. Podobny problem to moce a dokładniej natężenie prądu płynącego w przewodzie. Transformator przenosił 300W mocy czyli po stronie pierwotnej płynęło około
2A i ten drut był obliczony na taki prąd. A na stronie wtórnej przez dwa takie druty płynie 10A czyli 5A na drut, lub 30A przez trzy czyli jeszcze więcej bo 10A na drut. To jak to się ma do takiego 'klasycznego' transformatorka na 50Hz?pozdrawiam MArek.