Re: Pilnie poszukiwany Inżynier Elektronik

ja sie dziwie. uczysz sie przede wszystkim dla siebie, a majac papiery latwiej znalezc prace w jednym z 30 innych krajow, skoro polska ci nie pasuje. swiat sie 'kurczy' , kiedys taki 'malkontent' jak ty marudzacy ze w jego miescie nie ma pracy budzil irytacje - przeciez moze wsiasc w pociag i uderzyc do warszawy czy lodzi...

btw. znajoma pracuje w ... chinach. uczy angielskiego w publicznej szkole... i zarabia na tyle dobrze ze powrot do kraju zeby robic to samo w polskiej szkole zbywa smiechem. nie przepracowuje sie tez za miske ryzu, ma czas na poznanie kultury, podroze, wlasna nauke...

inna znajoma jezdzi do .de opiekowac sie ludzmi. w .pl za to samo dostawalaby smieszna kase (w .pl osoby ktore rodza sie z nieuleczalna choroba 'koncza' na rencie socjalnej co daje ~500 pln podstawy

  • 150 pln 'zasilku pielegnacyjnego' na wlasnie takie cele typu zatrudnienie osoby do opieki) . robota jak robota, potrzeba w niej po prostu byc sprawnym i robic to czego inwalida zrobic nie moze, specjalnej kasy tez za to nie ma, ale chcialbys pomagac komus miesiac czasu za 150 zeta? na dobra sprawe nie zwroci ci sie nawet za jedzenie i dojazd. za to godzine jazdy pociagiem na zachod placa lepiej i nie ma w tym nic dziwnego.

zycze powodzenia i mniej zmartwien :) nie wszedzie na swiecie jest bida z nedza i gdzies swoje miejsce znajdziesz, nie rezygnuj z inwestowania w siebie :)

--

Reply to
Piotr Curious Gluszenia Slawinski
Loading thread data ...

Tak sobie czytam i znów krew mnie zalewa.

Parokrotnie szukałem pracownika i mogę Wam powiedzieć, że kwestie cenowe nigdy nie były problemem. Nie dlatego że tak dobrze płacę czy tak niewiele kandydaci chcieli zarabiać, tylko dlatego że zazwyczaj do rozmowy o pienišdzach nawet nie dochodziło, a jak już doszło, to była to tylko formalność.

Zazwyczaj kandydat miał olewajšcy stosunek do pracy (przykładowo nie miał czasu się spotkać i porozmawiać - to po co wysyłał CV?), rozmawiał z rękami w kieszeniach w taki sposób, że od razu człowieka szlak trafiał, albo po prostu chciał... ale niestety nie potrafił. Ze wszystkich _rozdań_ zawsze jak zaczynała się rozmowa o pienišdzach - kandydat zostawał. Zaczynanie od oferty z $, szegółowych wymagań i precyzyjnego CV moim zdaniem nie ma wielkiego sensu. Wolę posłuchać kandydata, sprawdzić co potrafi - na to wystarczy czasami 5 minut, czasami dzień i już jest o czym rozmawiać i można zdecydować co kandydatowi zaproponować w kwestii obowišzków, a co za tym idzie i wynagrodzenia. Dlaczego tak wolę? Co się stanie gdy ktoś przeczyta ofertę i zachwyci się kasš, ale nie ma ochoty w zasadzie pracować? Nabierze mnie a po przykładowo roku wyleci z pracy? A jeśli ktoś uzna że kasa za mała i nawet się nie pofatyguje, a tym czasem zaoferował bym mu znacznie więcej - gdyż jest tego wart. Szkoda by było, prawda? Zauważyłem że zazwyczaj patrzycie z pozycji pracownika i do tego z nastawieniem _należy mi się_. Wczujcie się w rolę pracodawcy, potraficie?

Pozdrowienia dlagrupowiczów. Irek.N.

Reply to
Irek

Darek, niezłe masz doświadczenia ;-) Ja znam przykład, gdzie doskonale zakwaterowanie się sprawdziło. Fakt że właściciel serwisu jest też hotelarzem ;)

Miłego Irek.N.

Reply to
Irek

Czesc,

Nie rozumiem - mowisz ze jesli jednym z pierwszych tematow rozmowy byla kasa, to kandydat zostawal na dalsza czesc rozmowy, czy zostawal w pracy, czy zostawal na lodzie? ;-) Czy ja cos nie rozumiem?

Ale Ty szukasz pracownika osobiscie. Bardzo czesto wstepna selekcja jest robiona przez agencje, albo panienki z HR czy inne sekretarki - a one pogadac to o pogodzie moga a nie na techniczne tematy. Zreszta w PL jest inaczej, tu jest inaczej - w PL caly czas jest to rynek pracodawcy. Tutaj jest to rynek 50/50 albo i lepiej pracownika. Przyklad: rozmowa z gosciem z agencji miesiac temu. Ja mu mowie 'Dawaj co masz powyzej £x'. Gosc od razu mowi co ma (2 oferty) i nikt niepotrzebnie nie traci czasu. Zadzwonilem do agencji w PL zeby zrobic podobny ekperyment (coby tresc tego watku zweryfikowac z rzeczywistoscia, albo moze i wrocic ;-) ) no i nie wyszlo, albo stawek nie znali albo to top-secret. Nie to nie ;-)

Tutaj to 'wyczucie' podczas rozmowy musi pracowac. Z reguly widac czy gosc wie o czym mowi i czy sie tym interesuje. Powiedz: uczciwe jest zabieranie komus czasu i pieniedzy (bo dojechac trzeba, urlop z roboty wziac itp), jesli ten ktos tak naprawde jedzie 'w ciemno'? Przeciez w wiekszosci ogloszen o prace w Polsce ni chuja nie znalazem za ile... A z godzinke teraz specjalnie szukalem. Gdzie tu uczciwosc?

Widelki podajesz. Z tych 2 ogloszen co byly powyzej mojego minimum jedno mialo widelki x....x+5k, drugie x...x+25k.

W zyciu bylem po 'obu stronach' barykady.

A gdzies zle napisalem? Ja _naprawde_ nie potrafie zrozumiec czemu nie podaje sie widelek.

Tu pewnie wieksze roznice moga byc w przypadkach mala firma/duza firma (bo w malej masz wieksza kontrole nad procesem). Ale zauwaz ze wiekszosc ogloszen rysuje obraz 'duzej i wspanialej' firmy. Co do k***y nedzy znaczy 'praca w mlodym dynamicznym zespole'? To ze robisz z nieukami i po godzinach - no to gdzie uczciwosc? Takie stwierdzenia sa prawie w kazdym ogloszeniu.

;-)

Reply to
Jerry1111

Kasa na końcu rozmowy. Musi wiedzeć zanim się zaangażuje w cokolwiek - tak jest uczciwie. Najczęściej jednak do tego momentu nie dochodziło.

Fakt, nie mam doświadczenia z pośrednictwem pracy, ale nie wyobrażam sobie selekcji robionej przez nich. Zapewne rola agencji kończy się na dopasowaniu warunków - bez zagłębiania się w branżówkę. Dla mnie bezsens, ale dla dużych firm - może jedyny sposób.

Fakt, jestem w stanie delikwenta prześwietlić tematycznie, ale nie znam się dobrze na cechach osobowych. Spokojnie ktoś może mnie podejść, a na to szkoda mi po prostu czasu. Powiedzmy że minimalizuję ryzyko.

Zawsze pierwszy jest telefon. To kosztuje niewiele, a wierz mi - odsiewa dużo. Nie szukam też ludzi z miast odległych, choć takie oferty też sš. Z doświadczenia wiem, że na dłuższš metę to nie wychodzi, szkoda więc się nawzajem oszukiwać.

Nie podaję, zawsze (powtarzam - zawsze!) kandydat mówi ile oczekuje. Jeśli nie jest w stanie tego powiedzieć, to znaczy że nie powie mi też co go w pracy boli, a wolę wiedzieć jak pracownicy odczuwajš. Może mam specyficznie, ale jak już kogoś zatrudnię, to nie na kwartał czy rok. Wolę otwartych.

Każdy był :) .... chyba...

Bo one tak naprawdę niczemu dobremu nie służš.

A co ma napisać agencja? Jak napiszš konkretnie, to nie będš w stanie odsiewu zrobić (nie znajš się). Chyba zwyczajowo takie banały się dodaje. Nie sšdzę też, żeby ktokolwiek serio to traktował (zobacz McDonald) :)

Miłego Jery. Irek.N.

Reply to
Irek

Skoro w ofercie nie bylo zarobkow to widac uznal ze to zapewne srednia krajowa czy mniej i priorytet spadl :-)

Ale spojrz inaczej - widac dobry fachowiec, skoro ma tak duzo roboty, zapewne oplacalnej :-)

"a ten o nic nie pytal, tylko mu sie nie podobalo ze rece mam w kieszeniach" :-)

Zauwaz ze problem w tym ze u nas nie ma amerykanskiego socjalizmu, i jak w ogloszeniu pisze "atrakcyjne wynagrodzenie", to nie wiadomo czy ktos ma 15tys na mysli czy 1500.

No, poprzednie lata troche rynek zmienily, ale kto wie czy te czasy znow nie wroca.

J.

Reply to
J.F.

Tylko w takim razie po co CV posłał? Spotkać to on by się pewnie chciał, ale poniedziałek nie pasuje, wtorek nie przed 15-tš i tak dalej.

A jak byś potraktował człowieka naście lat młodszego, który wie że rozmawia ze swoim potencjalnym szefem i trzyma ręce w kieszeniach, brzuch wypchnięty i widać po nim że ma wszystko w du...e? Nawet pracownik zapytał co to za koleś.

Marcin dobrze pisał - z grubsza wiadomo czego się spodziewać. Nie zdarzyło się aby ktoś wystrzelił absurdalnie.

Miłego Jarku. Irek.

Reply to
Irek

No bo np szuka jeszcze bardziej oplacalnej i spokojniejszej.

Bo trafiles na goracy okres i zaangazowanego pracownika :-)

Ktory widac bardziej ceni wykonanie wlasnych obowiazkow z nawiazka niz sprawdzanie oferty, szczegolnie ze ma 10% szans byc lepsza niz obecna praca :-)

A ty kwalifikacje kupujesz czy brzuch ? :-P

No bo i czasy sie troche zmienily przedostatnio..

J.

Reply to
J.F.

Widzisz, wśród społeczeństwa zmienia się styl życia i styl bycia. Pracodawca już dawno przestał być paniskiem, przed którym należy się korzyć. Paniskiem to był w latach 90-tych, kiedy to sztucznie wprowadzone bezrobocie oraz przejaskrawione wzorce z zachodu dawały o sobie znać. Co do ludzi także można się pomylić. Co byś powiedział na nastolatka-praktykanta, który do mnie, starszego o kilkanaście lat (wtedy) poza trzymaniem rąk w kieszeniach walił od pierwszego dnia przez "per ty", a zwroty "e... gościu, chodźno tu" nie są mu obce. Pomimo takiego stylu bycia, był świetnym elektronikiem, który się angażował we wszystko co robiliśmy. Chętny był do nauki i do pracy. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek musiał mu powtarzać polecenia, a wręcz nawet często zaskakiwał mnie tym, że wykonywał to, co ja mu miałem dopiero zlecić. Pomimo swojej obskurnej osobowości budził wielką sympatię. Oczywiście zwróciłem mu delikatnie uwagę za zwroty "e... gościu, chodźno tu" tłumacząc, że to nie wypada tak się odnosić do osób starszych, a tym bardziej przełożonych. Oficjalnie pozwoliłem mu natomiast zwracać się do mnie po imieniu bez używania zwrotów Pan. To był mój najlepszy uczeń.

Reply to
Jacek "Plumpi

Oczywiście, tylko że taki pracownik powiedział by mi _przepraszam, ale jestem w trakcie czegoś i będę wolny xxx_, a nie lakoniczne _jutro nie mogę_. Czuć jak ktoś jest zaangażowany. Wysłanie CV a późniejsze lekceważenie spotkań jakoś nie pasuje do sumieności - prawda?

Kupuję czas człowieka, z którym będę codziennie widział się przez połowę dnia. Powinienem go szanować, tylko jak to zrobić gdy on nie szanuje mnie?

Owszem, media na około o recesji. To jak samosprawdzajšca się przepowiednia. Przypomina mi się jak kilka lat temu (2006?, w każdym razie po _exodusie angielskim_) szukałem hydraulika, aby podłšczył mi (miałem na to 3 dni) kaloryfer. Znalazłem dzięki urzejmości sprzedawcy w sklepie. Gość przyszedł, powiedział że jest tutaj tylko ze względu na prośbę znajomego i że w końcu nastały czasy że hydraulików się szanuje. Mnie ręce opadły i zaczšłem się zastanawiać jakie gość miał wcześniej doświadczenia, skoro tak odreagowuje.

Miłego Jarku. Irek.

Reply to
Irek

Zupełnie nie załapałem, dlaczego paniskiem? Jakie korzyć? Jacek, nigdy nie miałem styczności z pracodawcš (moim czy też w firmach w których bywałem) który by tak podchodził do pracowników.

Ze jest dobrym pracownikiem, i ganił bym go za kulturę osobistš. Jeśli by olewał wszystkich naokoło w pracy to sumarycznie by wyleciał (już przeżyłem ferment w firmie, wiem jak to źle wpływa na wszystkich). Nie ma ludzi niezastšpionych i nie mam problemów _Cudy_ ;)

Wszyscy w firmie po imieniu, ale to nie o to chodzi. Jak może ktoś być obskórny i jednocześnie budzić sympatię? Może być uczciwy, rzetelny. Może być niezwykle konsekwentny i budzić tym samym zaufanie. Ale tyle... Pozwoliłeś mu zwracać się do siebie po imiemniu, zakładam że wbrew utartej tradycji. Rozumiem więc, że go wyróżniłeś. Zastanawiałeś się jak inni na to patrzyli - wszak dostał nagrodę.

Miłego Jacku. Irek.

Reply to
Irek

Ja niestety miałem. Spotkałem się nawet z traktowaniem pracowników jak śmiecie. Dla przykładu wyzywaniem ich od chu.... i skur..... tylko za to, że postanowili z resztą za moją namową ułatwić sobie pracę. Zamiast nosić ręcznie (złom elektroniczny - kilka ton) zaproponowałem im używanie wózków w celu dowiezienia z magazynku do samochodu. Właściciel fimy uznał to jako niedokładne wykonanie jego polecenia i to go rozjuszyło. Nadmieniam, że to noszenie ręczne nie dość, że wymagało większego wkładu pracy i trwało dłużej to jeszcze stwarzało zagrożenie, ponieważ pracodawca kazał im ładować ten sprzęt luzem do windy towarowej, w której podczas transportu mogło dojść do obsunięcia się tego sprzętu i zablokowania windy lub wręcz do uszkodzeń ciała spowodowanych zaklinowanymi elementami pomiędzy windą, a ścianą. Dopiero ja wytłumaczyłem i przekonałem gościa, aby pozwolił pracownikom używać wózków, które przyspieszą pracę oraz zapewnią bezpieczeństwo.

No widzisz jakoś tak. Pomimo swojej obsórności był bardzo sympatyczny. Nie "migał" się jak inni

Niestety w naszej firmie była przyjęta forma "Pan" zwracania się przez uczniów do instruktorów.

Niezupełnie. Zwróciłem mu uwagę akurat przy jego kolegach stwierdzając, że jest to nieodpowiednia forma, która wręcz mi ubliża. Ponadto powiedziałem skoro ja takiej formy nie używam w stosunku do uczniów to proszę także nie używać jej w stosunku do mnie. Jednocześnie stwierdziłem, że nie mam nic przeciwko temu, aby uczniowie zwracali się do mnie po imieniu. Zaproponowałem to całej grupie, a nie tylko jemu.

Reply to
Jacek "Plumpi

Użytkownik "Irek" napisał:

wybacz, ale trzeba być nielada debilem żeby w dzisiejszych czasach na rozmowę fatygować kogoś spotkaniem, nie słyszałęś że telefony istnieją? meile można wysyłać, jest gadu gadu, chcesz porozmawiać czy się na randkę umówić i macać kandydata po kolanach? a jak już koniecznie musisz sie spotkać to wsiadaj w auto i objeżdzaj kandydatów!!!

Reply to
gargamel

Jasne. Można też zatrudnić kogoś, zamknąć go w komórce z butlą tlenu i kazać pracować. Chowanie się za drutami, czy to przez telefon czy internet, to IMHO jakaś poważna choroba...

Napisać i powiedzieć można wszystko, ale czy ściemniasz czy nie wyjdzie na pierwszym spotkaniu...

m.

Reply to
Marcin Łukasik <..

Przeczytałeś wszystko? Przykładowo news://news.dialog.net.pl/gnplcq%24dci%241%40news.onet.pl

Dorośnij, to nie boli.

Irek.

Reply to
Irek

Użytkownik "Marcin Łukasik" napisał:

co ma niby wyjść? mam rozumieć że ci pseudo pracodawcy nie potrafią przez telefon rozmawiać? czy po prostu takie sknery że nawet na teleonie oszczędzają?:O(

Reply to
gargamel

te formalnosc mozna wiec zalatwic na poczatku.

twoim problemem jest to ze potrzebujesz _partnera_ a nie _pracownika_. to duza roznica, dlatego tak ciezko ci znalezc wlasciwego kandydata. Ogloszenia o takowego formuluje sie inaczej, zaczynajac wlasnie w formie 'szukam partnera' - i wtedy logiczne jest ze wynagrodzenie i zakres 'obowiazkow' beda, i musza byc negocjowane.

jesli nie potrafiles na wstepie jasno sprecyzowac zakresu obowiazkow to nic dziwnego ze dostawales ludzi ktorzy nie wiedzieli czego u ciebie szukaja, i jedynie tacy ktorzy mieli dosc czasu i zdolnosci zeby sie dogadac - co zrobili _na swoj koszt_ ryzykujac ze wroca z kwitkiem (wiec poniosa koszta zwiazane z dojazdem, wzieciem urlopu na czas rozmowy , etc) . Miales duzo szczescia.

--

Reply to
Piotr Curious Gluszenia Slawinski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.