W dniu 22-05-15 o 20:36, Mario pisze:
Panowie, Nie skupiajcie się na mnie tylko na meritum :-). Powiedzmy, że przytuliłem ciepłą wdówkę , która taktownie zeszła...:-))))). To spełnia oba przytoczone w dociekaniach warunki..:-).
Jest cały szereg branż gdzie umiejętności konieczne do ich skutecznego, czytaj dochodowego z ang. profitable, wykonywania stanowią nikły procent tego co trzeba umieć aby "od a do z" uskutecznić projekt urządzenia elektronicznego (najpierw dobrze byłoby znaleźć na niego odbiorcę), wdrożyć go do produkcji, przejść wszystkie wymagane badania (jeśli kto legalista), opracować oprogramowanie współpracujące na PC,itd., itp. Kiedyś, we Włoszech, kiedy opowiadałem co robię włoskim inżynierom, a oni pytali kto to wszystko robi ,a ja odpowiedziałem,że ja...jednoosobowo to oczy im się zrobiły jak spodki...:-).
Konia z rzędem za konkretne przykłady zaprzeczające mojej tezie. Oczywiście nie spodziewam się , niestety, rzeczowych odpowiedzi i przykładów opłacalnej produkcji elektronicznej w warunkach tu i teraz firmy jedno- ,kilkuosobowej, produkcji bardzo małoseryjnej etc. Moja uwaga, że dochód odpowiada profitom stróża nocnego jest pewną przenośnią, ale...zastanówcie się Panowie nad tym co umiecie, ile na to poświeciliście czasu i nauki, jak to się ma do waszych realnych dochodów.Takie investment/profit ratio. Jak mówię nie jest to tylko polski problem. The more you know the less you get. To powiedzenie usłyszałem nie w Polsce. Mój przyjaciel, rodowity Anglik, świetny spec od sieci komórkowych,po wielu latach zawodowych peregrynacji po świecie zrezygnował, bo "nie jestem w stanie konkurować z pakisami. Umieją 1/5, ale biorą 1/3".
Bulba.