Ech, rzadko tu już zaglądam, ale dziś nie żałuję :)
Zestawu, o który pyta wątkotwórca nie widziałem na oczy, wychowałem się jednak na enerdowskim Constructionie. Zacząłem od zestawu podstawowego, a potem korzystając z ciotki - studentki germanistyki, jeżdżącej do nich regularnie, skompletowałem niemal wszystkie zestawy. A było co kompletować. W zestawach prócz rzeczy oczywistych (blachy niklowane, śruby M4) były i przeguby, przekładnie wszelakie (stożkowa, ślimakowa, zębate, pasowe), silnik... Obecnie coś całkiem podobnego można kupić za nieliche pieniądze i u nas, są to zestawy firmy Eitech
Zestaw "Junyj chimik" oczywiście też miałem, skutki - pomińmy milczeniem (ot jeden czy drugi przepalony niemal na wylot stół, awantura w szkole, trochę zniszczonych ubrań - nie ma o czym mówić w zasadzie).
Miałem też zestaw "Mały elektryk" ze składnicy harcerskiej, taki z prostymi instalacjami montowanymi na kawałku dykty, żarówki, wyłączniki typu "hebel" na drewnianych płytkach, fajne plastikowe gniazdka i wtyczki, też to chyba enerdowskie było :)
Następne (starszy już byłem), to był radzieckij zestaw "Junyj modielist" (o ile dobrze pamiętam nazwę): całkiem uczciwa jednostka napędowa, chyba 250W mocy, z której można było zrobić całkiem sensowną szlifierkę (jakoś wtedy "Musashi" w TV leciał, pierwsze stalowe gwiazdy do rzucania własnie na tym ostrzyłem, ale potem kolega mnie zdystansował, bo jego ojciec miał warsztat ślusarski), polerkę, małą tokarkę do drewna (wałek do 30cm) lub piłę tarczową (taką raczej do zapałek, a co najwyżej do klepki mozaikowej od parkietu).
A i gdzieś w międzyczasie jeszcze odziedziczyłem po starszym bracie zestaw "mały stolarz" - elegancka drewniana skrzynia z w zasadzie kompletnym warsztatem stolarza "ręcznego", był nawet strug i poziomica, wszystko w skali odpowiedniej dla dziecka i co ważniejsze, dość dobrej jakości, można tym było normalnie pracować, piłę płatnicę stamtąd zresztą mam i używam do dzisiaj do precyzyjniejszych prac :)
Kurcze, tak po namyślę, stwierdzam, że nasze pokolenie mimo PRLu, mimo braku teleranka w roku pamiętnym i mimo całej złej strony tamtych czasów, jednak miało piękne dzieciństwo. Miał człowiek takie rzeczy i się nimi cieszył, doceniał, że ma. Obecnie... "Tata! Kup mi! Kup to i to i to i to i jeszcze tamto i tamto! No tak, no kupiłeś mi dopiero co owamto i siamto, ale to już mi się znuudziiiiło". Obecne dzieci są nastawione w 100% na konsumpcję, wokół zasypane ofertami i reklamami i jedyne co potrafią, to domagać się (tak, wiem, wychowanie, eciepecie, chodzi mi o ogólny trend).
J.
PS: No i pamiętne (zwłaszcza dla tej grupy) zestawy "mały elektronik", produkowane przez któregoś z naszych potentatów RTV :)