całkiem prawdopodobne :)
bo jest jedna rzecz, której nie uczy nasz szkoła, co w tym wątku się przebija: tego, że w _podstawowym_ zakresie to powinno się matematyki uczyć, ale stosowanej. Można to nazwać inżynierią zamiast matematyką, żeby się puryści nie rzucili. A co to oznacza w praktyce?
..że w takiej sytuacji należy rozpoznać, że problem jest praktyczny, a nie akademicki, potrzebne jest rozwiązanie, a do tego rozwiązania można dojść metodą kolejnych przybliżeń i kalkulatora. Kto myśli, że jest to pójście na łatwiznę, ten nie rozumie, jak ważna jest umiejętność optymalizacji procesu rozwiązywania! Pomyślcie o owieczkach, które idą do elektronicznego kupić opornik sto siedemnaście i pół ohma.