Ostatnio odmówiła posłuszeństwa moja stara lutownica transformatorowa, pamiętająca jeszcze lata dziewięćdziesiąte. Być może uda się ją jeszcze naprawić, ale chwilowo nie mam na to czasu, a jakiś zamiennik by się przydał. Nie wykonuję żadnych skomplikowanych prac na delikatnych elementach, więc nie potrzebuję żadnej stacji ze stabilizacją i regulacją temperatury. Zależy mi na tym, żeby lutownica działała podobnie do starej, to znaczy rozgrzewała grot momentalnie tylko wtedy, kiedy trzeba.
Mam po prostu kupić nową transformatorówkę? Pytam, bo rzuciły mi się w oczy te współczesne, niewielkie lutownice pistoletowe (grzałkowe). Małe, sprawiają wrażenie wygodnych i poręcznych, kosztują niewiele. Tylko jak to działa? Grot rozgrzewa się szybko (momentalnie jak w transformatorowej) czy trzeba przytrzymać włącznik, zanim będzie można lutować? Jak wygląda kwestia ich awaryjności?