Ile warte są te tanie lutownice pistole

Ostatnio odmówiła posłuszeństwa moja stara lutownica transformatorowa, pamiętająca jeszcze lata dziewięćdziesiąte. Być może uda się ją jeszcze naprawić, ale chwilowo nie mam na to czasu, a jakiś zamiennik by się przydał. Nie wykonuję żadnych skomplikowanych prac na delikatnych elementach, więc nie potrzebuję żadnej stacji ze stabilizacją i regulacją temperatury. Zależy mi na tym, żeby lutownica działała podobnie do starej, to znaczy rozgrzewała grot momentalnie tylko wtedy, kiedy trzeba.

Mam po prostu kupić nową transformatorówkę? Pytam, bo rzuciły mi się w oczy te współczesne, niewielkie lutownice pistoletowe (grzałkowe). Małe, sprawiają wrażenie wygodnych i poręcznych, kosztują niewiele. Tylko jak to działa? Grot rozgrzewa się szybko (momentalnie jak w transformatorowej) czy trzeba przytrzymać włącznik, zanim będzie można lutować? Jak wygląda kwestia ich awaryjności?

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@nospam.pl napisał w wiadomości news:4d8f01ee$0$2446$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Najczęściej łamie się przewód na wyjściu z obudowy lub przy wtyczce. Czas naprawy krótszy niż droga do sklepu :) Wojtek

Reply to
wowa

Atlantis pisze tak:

Jeszcze można trafić w sklepach te starego wzoru

formatting link

Reply to
PiteR

Użytkownik "PiteR" snipped-for-privacy@fauszywy.pl napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@localhost.net...

W Castoramie widziałem taniej, coś koło 70-80zł (chyba z przełączaną mocą). Ja mam taka lutownicę z lat 80-tych, podebrałem ojcu :) Nadal działa, tylko w śrubach wyrobiły się żłobki i grot dokręcam kombinerkami. Kabel doprowadzający również ułamał się przy rękojeści - trzeba było go skrócić o kilka cm. Tylko że do naprawy potrzebna druga lutownica, bo o ile pamiętam do wyłącznika przewd jest lutowany.

Michał

Reply to
Michał Lankosz

Użytkownik "Michał Lankosz" snipped-for-privacy@tlen.pl napisał w wiadomości news:imo620$2gn$ snipped-for-privacy@inews.gazeta.pl...

A może będziecie tacy dobrzy i napiszecie kilka słów o lutownicach gazowych? ...do czego najlepsze? ...jakiej firmy?

...bo ja ostatnio kupowałem lutownicę w 1980 roku, więc jestem dość mocno zacofany. :-)

Pozdrowienia. Krzysztof z Tychów.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2011-03-27 22:48, Krzysztof Tabaczyński pisze:

Do zabawy?

Przyznam, że nie bardzo rozumiem konieczność dokonywania naprawy sprzętu elektronicznego w miejscach w których nie ma prądu. Chociaż kiedyś przed laty pod namiotem naprawiałem radio tranzystorowe przy pomocy rozgrzanego na kuchence gazowej gwoździa z pomocą aspiryny jako topnika.

Reply to
Mario

Użytkownik "Mario" snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:imo8dq$aa3$ snipped-for-privacy@news.onet.pl... W dniu 2011-03-27 22:48, Krzysztof Tabaczyński pisze:

Do zabawy?

Przyznam, że nie bardzo rozumiem konieczność dokonywania naprawy sprzętu elektronicznego w miejscach w których nie ma prądu. Chociaż kiedyś przed laty pod namiotem naprawiałem radio tranzystorowe przy pomocy rozgrzanego na kuchence gazowej gwoździa z pomocą aspiryny jako topnika.

------------------------------

Miewałem podobne przypadki...

Ale te lutownice gazowe produkuje tak zacna firma jak Weller. Do zabawy? :-)

Pozdrowienia. Krzysztof z Tychów.

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2011-03-27 22:48, Krzysztof Tabaczyński pisze:

Po zdjęciu grotu, z otwartym płomieniem - do robienia "Crème brûlée" a dokładniej do osiągnięcia bardzo ładnie skarmelizowanego cukru na powierzchni ;)

Reply to
BartekK

W dniu 2011-03-27 11:23, Atlantis pisze:

Tak. Albo naprawić tą starą, albo najlepiej obie odpowiedzi na raz :)

Grzeje się dłuuugo. Jakieś kilka minut, jak kolbowa, tylko uchwyt ma pistoletowy. A zostawiona sama sobie na zbyt długi czas - przegrzewa się, a przynajmniej przegrzewa lut zamieniając go w krystaliczny proszek i paląc topnik na węgiel, przez co luty wychodzą paskudne, a po chwili lutowania jak ostygnie od lutowania - znów daje zbyt niską temperaturę i produkuje "zimne luty".

Guzik przeważnie nie włącza grzania, a jedynie zmienia moc np 35>60W. W kilku które rozebrałem bo nie grzały - przełączanie mocy odbywało się przez zwieranie diody ;) Gdy dotykasz grotem czegoś "bardziej masywnego" jak nóżka TO220 to możesz dodać mocy by tak szybko nie stygł grot i nie glutowało się zamiast lutowania, choć odrobina wody święconej dałaby tak samo marny skutek)

Mam kilka takich sztuk, przeważnie dość tanich, kupionych w sytuacji gdy w terenie trzeba było coś głupiego zlutować a zapomniałem lutownicy, i było bliżej na bazar/sklep-na-rogu niż do domu. Przeważnie po 1razowym użyciu wrzucałem do skrzynki i woziłem... aż następnym razem okazywało się że nie grzeją. Powodem awarii zawsze było łączenie drutu oporowego z grzałki z miedzianymi zaciskami z kabla zasilającego (tulejki na scisk).

Po drobnych modyfikacjach te pseudo-lutownice całkiem dobrze sprawują się do spawania/naprawiania plastiku (itp materiałów, np pękniętych mocowań reflektorów samochodowych itp małych elementów)

Reply to
BartekK

W dniu 2011-03-27 23:10, Krzysztof Tabaczyński pisze:

No dobra do naprawy umieszczonych na pustyni stacji pogodowych zasilanych z baterii słonecznych.

Reply to
Mario

W dniu 2011-03-27 11:23, Atlantis pisze:

Stabilizacja ma sens także po to żeby mieć dość dużą moc pozwalającą szybko dogrzać grot a nie obawiać się jego przegrzewania. Jak ci wystarcza transformatorówka to kup taką nową. Ja ich nie lubię bo trzeba bez sensu pstrykać żeby się grot nie przegrzewał jak się lutuje coś więcej niż jeden drucik. Co nie zmienia faktu ze mam 3 transformatorówki (oprócz 2 oporowych ze stabilizacją i 1 hot air) - to wszystko na jedną osobę :) Pistoletowa oporowa to trochę nieporozumienie. Zwłaszcza że za 40 zł można mieć stację ze stabilizacją.

formatting link
to nie jest ale koledzy mają takie i nie narzekają za bardzo.

Reply to
Mario

Identyczne sruby znajdziesz w starym kontakcie elektrycznym czy przelaczniku do swiatla (od starych z PRL po dosc nowe - wszystkie maja taka sama srubke). Mam kilka w zapasie, wygrzebane z kontaktow ktore szly do kosza - jestem przezorny ;P

Reply to
Papkin

W dniu 2011-03-28 00:47, Papkin pisze:

A ja dopasowałem sobie skądś (jakaś obudowa PC?) wkręty z dużą głowką "motylkową" by łatwiej wymienić grot palcami dokręcając precyzyjnie, bez niszczenia śrubokrętem wkrętów. Problemem jest tylko dopasowanie skoku gwintu, by nie niszczyć wyprowadzeń miedzianych, a równocześnie by przenosił odpowiednie siły (drobnozwojowy się nie nadaje, wyrywa się zbyt łatwo z miękkiej miedzi).

Reply to
BartekK

a ja mam w domu prawdziwą "Lutolę" z 1967 roku. biłay plastik, jedna moc i rok produkcji wytopiony stemplem na ciepło. cały czas dział :)

Reply to
VSS

On 2011-03-27 21:29, PiteR wrote: [.....]

Mam taką (jeszcze działającą) z pierwszej połowy lat 80 ubiegłego wieku. I to nie jest żaden stary model tylko "the cutting edge". :-) Lutownice starego wzoru to AFAIR są takie w których tranformator jest zamknięty w takim "jajku" a nie "prostopadłościanie". :-)

Reply to
JDX

IIRC przed zielonymi "jajkami" były właśnie takie jak ta ze zdjęcia. Mam podobną w domu, kupioną we wczesnych latach 80-tych. Takie zielone, jajkowate pojawiły się chyba dopiero później. A wcześniej były kanciate bakelitowe.

pzdr. j.

Reply to
Jacek Radzikowski

W dniu 28.03.2011 09:05, Jacek Radzikowski pisze:

Mamy w rodzinie zielone jajko z wczesnych lat 70 oraz czarne jajko z późnych 80.

Pozdrawiam, Michał

Reply to
Michał Smolnik
[...]

Mam wrażenie, że to nie jest termostatowane tylko przymitywna regulacja mocy na triaku. A to jednak nie to samo.

Używam od dość dawna pistoletowych, oporowych Vellemana VTSG130. Kiedyś robili je z grzałką "ceramiczną", która przepalała się przy którymś włączeniu. Teraz jest już grałka bardziej klasyczna i trwała.

Dziwi mnie bardzo, że nie robi się termostatowanych lutownic o tym kształcie - czy nawet w tak banalnej kwestii musi być snobizm i utrudnianie sobie życia nieporęcznym kształtem w imię bardziej "profesjonalnego" wyglądu?

Reply to
RoMan Mandziejewicz

ZTCP to oba rodzaje wystepowały równocześnie moze 2 róznych producentów było...

Reply to
Włodzimierz Wojtiuk

W dniu 2011-03-28 00:49, BartekK pisze:

Zawsze można nieco oseparować od siebie płaskowniki miedziane (wychodzące z lutownicy), rozwiercić je i założyć śrubę mosiężną z nakrętką (choćby i motylkową).

Reply to
Adam

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.