Anerys napisał:
Przecież tu nawet wyłuskiwanie nie jest potrzebne, wystarczy oszacowanie. Nawet w tej chwili rozdzielczość technik litograficznych jest zaledwie kilka (4-5) razy lepsza od połowy długości światła widzialnego.
Wolałbym zaczarowany mieć ołówek, czapkę niewidkę, stoliczek "nakryj się", a w ostateczności nawet kija samobija.
No to wyobraźmy sobie antenę Yagi na pasmo widzialne. Taką tycią, tyciutką. I kabelek zasilający do niej, koncentryczny. Wtedy spełnią się marzenia, będziemy widzieć jak i w którą stronę ona promieniuje.
Wyobraźnia i marzenia, to piękna rzecz. Ale brzydnie nagle, gdy marzenia zderzają się z wiedzą, kótra im przeczy. Dlatego trzeba to od siebie rozdzielać. Marzenia powinny być pożywką dla nowej wiedzy, a nie hamulcem dla starej.
Flogiston nie był złą teorią -- nie był sprzeczny z obserwowanymi faktami, a część z nich wyjaśniał. Nie mozna tego powiedzieć o "darze widzenia fal radiowych".
No to przecież są metody obrazowania takich rzeczy. Trzeba z nich korzystać.
Kolorowe by być nie mogło -- teoria kwarków zabrania istnienia kolorowych cząstek elementarnych. To dobry przykład teorii stworzonej z wyobraźnią i fantazją. Elementy modelu (kwarki) mają kolor, zapach, powab -- ale nikt nie twierdzi i się nie spodziewa, że tak właśnie oddziałują na zmysły.
Jak w sferze wyobraźni, to wyobrazić trzeba sobie również odpowiedzi na pytania. Tak, by całość tworzyła zwartą i niesprzeczną teorię. Wtedy jest pożytek z takiego myślenia. Więc proszę, śmiało...
Jarek