Hej,
Wyciągnąłem z gratów zasilacz ATX (Impet 300X1), przerobiłem trochę do swoich potrzeb i niespodzianka - nie działa. Mój błąd, nie sprawdziłem, czy działa, zanim zacząłem przerabiać.
Przeróbka polegała na wywaleniu kabli, podłączeniu PS_ON do masy, dodaniu paru rezystorów do linii 5V (3 sztuki 10 ohm 5W połączone równolegle i przyczepione do obudowy jako sztuczne obciążenie), wyciągnięciu 12V na zewnątrz i dodaniu na tej linii amperomierza. Czyli nic inwazyjnego dla elektroniki.
Niedziałanie objawia się tym, że napięcia (+12V, +5V, +3V3, -12V) pojawiają się na moment (ciężko stwierdzić na jak długo, ale rozładowanie kondensatorów wyjściowych trwa na oscyloskopie dużo dłużej niż stabilne napięcie, stawiam na pojedyncze milisekundy albo nawet mniej) i znikają. Wiatrak lekko drgnie i koniec. Po szybkim ponownym podłączeniu zasilacza nadal jest martwy (pewnie zanim kondensatory na wysokie napięcie się rozładują), po odczekaniu paru sekund i ponownym podłączeniu objaw jest ten sam.
+5V standby jest cały czas obecne.Zasilacz nie ma linii +3.3V sense, o której wyczytałem, wertując różne strony i która powinna być podłączona do +3.3V, żeby mierzyć spadek na przewodzie.
Zasilacz oparty jest o kontroler KA7500B.
Gdzie zaczęlibyście szukanie? Pomierzyć coś na samym kontrolerze? Jak to jakaś pierdoła to wolałbym to zrobić, jak coś poważniejszego to wywalę bez żalu - tak naprawdę szkoda mi tylko mojej pracy, włożonej w przerobienie go.