Dorwałem ostatnio w swoje ręce klawiaturę (kontroler) MIDI, która raportuje prędkość, z jaką został wciśnięty klawisz (co jest pochodną siły, z jaką został wciśnięty). Jak się wciska słabo, to velocity jest mniejsze i gra ciszej, jak się wciska mocniej, to gra głośniej.
Po wciśnięciu klawisza nie raportuje już siły (ciśnienia), z jakim klawisz jest trzymany (bo i takie są -- aftertouch).
Jak ona to robi?
Mój typ to dwa sensory, z których jeden łapie na początku wciśnięcia klawisza a drugi przy końcu, i pomiar czasu między aktywacją tych dwóch sensorów. A może jednak jest to robione inaczej?
Queequeg dorwał ostatnio w swoje ręce klawiaturę (kontroler) MIDI:
Dokładnie tak. Mam tego typu klawiaturę (zepsutą) i schemat do niej. Klawisz uruchamia *przełącznik* -- jeden styk jest rozłączny, drugi łączony. Pomiędzy jednym a drugim zdarzeniem jest stan, kiedy styku w ogóle nie ma.
Velocity nie reaguje na mocniejsze wciśnięcie klawisza, ale na prędkość uderzenia palca.
Dokładnie tak.
Velocity realizowane jest w taki sposób, że są 2 styki. Pierwszy z nich kontaktuje nieco wcześniej od drugiego. Elektronika instrumentu mierzy czas pomiędzy zadziałaniem pierwszego, a drugiego styku, a ten zależy od prędkości z jaką palec uderza w klawisz. Fizycznie zrealizowane jest to w ten sposób, że pod każdym klawiszem znajduje się taka gumka z dwoma, przewodzącymi cyckami
formatting link
przy czym jeden z cycków wystaje bardziej.
Jeżeli zaś chodzi o Afrertouch to są 2 rodzaje:
Monophonic Aftertouch (Mono Aftertouch) - działa jednocześnie dla wszystkich klawiszy (wszystkich generowanych dźwięków), niezależnie od tego, który z klawiszy jest dociskany. W tym przypadku pod klawiszami znajduje się pasek elastycznej gumy/gąbki przewodzącej, która reaguje zmianą oporności pod wpływem ściskania. Przy czym na płytce drukowanej poprowadzone są 2 ścieżki wzdłuż tej gumy/gąbki, wzdłuż całej klawiatury.
formatting link
formatting link
Polyphonic Aftertouch (Poly Aftertouch) - działa niezależnie dla każdego klawisza. Tu jest podobnie jak wcześniej tzn. guma/gąbka jest w postaci paska, ale pod tym paskiem znajdują się oddzielne pola i jedna wspólna ścieżka. Oporność pomiędzy wspólną ścieżką, a danym polem jest odczytywana multiplekserem, niezależnie pod każdym klawiszem
formatting link
snipped-for-privacy@2x.jpg?v=1499725842
Poza ww klawiaturami są jeszcze na rynku klawiatury
TouchKeys oraz Multitouch, które nie tylko reagują na docisk klawiszy (polifonicznie) to jeszcze na obszar klawisza gdzie znajduje się palec. Dzięki temu można palce przesuwać w prawo i w lewo, ale także i ślizgać je po klawiszach wzdłuż. Jak to jest zrobione od strony technicznej nie wiem.
W którymś z Korgów mam tak, że reaguje też na siłę nacisku klawisza w ten sposób, że naciskam klawisz i trzymając go zmieniam nacisk pulsacyjnie, i według nacisku jest głośność. Dotyczy to oczywiście niektórych tylko instrumentów. Jakieś piezo? Jak się nazywa taki rodzaj klawiatury? Maszyna z końca lat 80-tych, któryś z Music WorkStation czy jakoś tak.
To jest właśnie Aftertoutch. Co ma się dziać po dociśnięciu klawisza to już się wybiera w ustawieniach. To może być zmiana Velocity , Pitchbend lub dowolny Control Change.
Z Control Change mogą to być np. efekty:
CC1 - Modulation whell or level czyli głegokość modulacji
CC2 - Breath Controller czyli głębokość przedmuchu dla instrumentów dętych
CC65 - Portamento czyli płynne przejście z jednego dźwięku do drugiego
itd.
Samych Control Change jest 128 z czego część kontrolerów służy do ustawiania i resetowania instrumentu. Część kontrolerów od zakresu CC32 do CC63 to tzw. precyzery dla kontrolerów od zakresu CC0 do CC31 czyli pozwalające bardziej precyzyjnie regulować parametr. Dla przykładu CC0 ma 128 możliwych poziomów regulacji, ale dokładając do niego precyzer CC32 który także ma 128 poziomów regulacji mamy już 128 x 128 = 16384 poziomów regulacji. W tym przypadku akurat CC0 i CC32 służą do zmiany banków brzmień, które w połączeniu z Program Change (wybór brzmienia) daje nam 128 x 16384 = 2097152 różnych brzmień do wyboru (oczywiście teoretycznych, bo jeszcze żadna firma nie wypuściła instrumentu na rynek, który miałby tyle brzmień :)
W sumie w samych Control Change mamy kilkadziesiąt różnych efektów, które możemy bezpośrednio sterować Aftertouch-em.
Ponadto część Control Change to obsługa tzw. RPN i NRPN, które z kolei maja wpływ na jeszcze większą liczbę parametrów np. dostrojenie instrumentu, rozstrojenie alikwot, regulacja poszczególnych filtrów i obwiedni dźwięku ADSR, pracy generatorów, rezonatorów i cholera jeszcze wie czego ;)
Te wszystkie CC możemy sobie przypisać do Aftertouch o ile pozwala na to dany model instrumentu (nie wszystkie, zwłaszcza te starsze obsługują RPN i NRPN)
Aby to wszystko zrozumieć trzeba nie tylko znać budowę syntezatorów analogowych to także strukturę standardu MIDI.
Instrumenty cyfrowe standardu MIDI, zwłaszcza te pierwsze z lat 80-tych i 90-tych bazowały na modelowaniu analogowym dźwięku.
Jest Tue, 9 Oct 2018 02:40:41 +0200, Uzytkownik pisze:
Jakie modele masz na myśli? Pierwsze instrumenty wyposażone w MIDI to były instrumenty analogowe (rzecz jasna, sterowane cyfrowo). Pierwsze instrumenty w pełni cyfrowe z fabrycznym MIDI to już synteza FM bądź odpowiednik. W latach 90. standard był już głęboko zakorzeniony.
W dniu 2018-10-09 o 10:32, Krzysztof Gajdemski pisze:
W latach 90-tych MIDI już było "do wszystkiego" używane, nie tylko stricte do instrumentów. Sterowało się i oświetleniem scenicznym, i kurtynami, i wyciągami, mikserami, stołami montażowymi.
Swego czasu zanabyłem książkę z opisem standardu MIDI, ale życie się nieco zmieniło, Amiga musiała zostać w kącie, więc niewiele z niej zdążyłem skorzystać.
Natomiast w instrumentach (i modułach brzmieniowych) od razu można było rozpoznać na ucho modulację obwiedni od pełnych banków brzmień. Oczywiście były jeszcze różne "syntezatory Casio" które można było nazwać nędzną podróbką atrapy instrumentu z modulacją obwiedni. Dopiero sporo później Casio wypuściło sprzęt nadający się do pracy. Jednak znów polegli: nie pamiętam modelu, ale ich pierwsze piana z ważoną trakturą chodziły gorzej od byle Kawaia. Za to brzmienie było dobre.
Z Casio to nie jest tak do końca. Ta firma bardzo wcześnie (połowa lat
80.) wypuściła serię instrumentów opartą o syntezę „phase distortion” (wybieg, które pozwolił na ominięcie patentów Yamahy na syntezę PM). Wśród nich były profesjonalne instrumenty, do dziś zresztą cenione za brzmienie. Potem (koniec lat 80.) była udana seria VZ. Po tym czasie rzeczywiście wrócili do zabawek (pomijając pianina). Ostatnia próba powrotu na rynek syntezatorów też się chyba nie powiodła.
W dniu 2018-10-09 o 12:41, Krzysztof Gajdemski pisze:
Dzięki za wyjaśnienie :)
Z Casio nie miałem wiele do czynienia, najczęściej przygotowując nagłośnienie w jakiejś sali czy w plenerze. Stąd też moja wiedza o tej firmie jest wyrywkowa, a w dodatku oparta o opinie innych osób.
Mimo wszystko wydaje mi się, że jak coś "plastikowo" brzęczało, to było to Casio. Może dlatego, że czasem nagłaśniałem kapele z marnym instrumentarium, więc tak mi się zapamiętało.
Wiesz, mówimy o latach 80. W kategorii obiektywnej to prawie wszystkie instrumenty elektroniczne z tamtych lat będą brzmiały plastikowo i nienaturalnie, z analogami na czele. Dziś są cenione właśnie za to charakterystyczne brzmienie, bo stało się ono częścią popkultury.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.