James wszedł do pokoju. Zapalił światło i zaraz je zgasił . Podszedł do biurka i zapalił małą lampkę. Poprawił firanki i zasłonił zasłony. Wziął koc z łóżka i nakrył się nim na głowę. Wyłączył komórkę jedną , drugą i trzecią. Wyciągnął z nich baterie. Z pod poduszki wyciągnął laptopa. Nakryty na głowę - siadł przy komputerze. Sięgnął do prawej kieszeni i wyciągnął mikro-sprzęt. Z lewej kieszeni wyciągnął kable i płytę s software`m. Sprawnymi ruchami połączył komputer ze sprzętem i wrzucił płytę CD do czytnika komputera. Nastąpiła instalacja i pojawił się napis: " TOP SECRET only for ABW " . " Enter secret code - 100 digit pin " i pojawiła się ikona " PASSWORD "
007 zaczął wpisywać: ...1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13... Wcisnął ENTER i... ??? Pojawił się napis Acces denide ! Please reenter.- Qrva - zaklął siarczyście. Czyżbym zapomniał jak się liczy do 100 ?
007 nigdy nie miał talentu do cyfr i informatyki - jak sam mówił. Zaczął więc od początku: 1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13... I zaczęło się. Dysk zawirował i pojawił się napis: "INSTALACJA" Dobra nasz - pomyślał - nie na darmo chłopcy z AWB siedzieli ze mną 3 ostatnie noce i uczyli mnie liczyć do 100. Trzeba dać im premię albo urlop. Po chwili soft był gotowy. Zgłosił się nowy rewelacyjny program - super-tajny, nad którym specjaliści pracowali ostatnie 10 lat.Nazwano go GOLDWAVE. W nagłówku pojawiła się w ramce informacja : GOLDWAVE wersja shareware do pobrania :
- Qrva - znów zaklął. - Zapomniałem ! Będąc w Castoramie wsypał do tej kieszeni kupione gwoździe. Chciał przybić w piwnicy skrzynię z kiszonymi ogórkami, które przysłała babcia ze wsi. Ostatniej wiosny jacyś bandyci wyjedli wszystkie słoiki. Ale tym razem się zabezpieczył. Był zadowolony ze swej przezorności, mimo iż był wściekły , że się skaleczył tym gwoździem. Sięgnął już pewnym ruchem do drugiej kieszeni i wyciągnął ulubioną buteleczkę. Przechylił i jednym haustem opróżnił dużą część jej zawartości. To go trochę uspokoiło.
Po dłuższej chwili komputer zameldował: TRANSFER COMPLETED.
Założył słuchawki na uszy i uruchomił edytor. Na monitorze pojawił się oscyloskopowy wykres 1,5 godzinnego nagrania. Przesunął suwak postępu ku końcowi i zaczął słuchać. Wskaźnik postępu skanera zaczął powoli wędrować z lewej do prawej. W pewnym momencie 007 zamarł i wstrzymał oddech. tak to było TU ! Kliknął znacznik początku fragmentu i puścił skaner dalej aby odtwarzał nagranie. Po kilku chwilach znów wstrzymał oddech - znalazł koniec interesującego go fragmentu. Nacisnął STOP. Cofnął troszeczkę i znalazł na wykresie oscylację o minimalnej amplitudzie wskazującą , że w tym miejscu była cisza. Zaznaczony fragment podkreślił się na czerwono. Kliknął DELETE i... odetchnął. Wskaźnik czasu długości nagrania podał, że skróciło się ono o 26 sekund. Odsłuchał okolice wyciętego fragmentu. Dla lepszej synchronizacji w miejscu po wyciętym fragmencie - dokonał wyciszenia nagrania na odcinku 0.5 sek. i wyciął jeszcze ze dwie oscylacje wykresu brzmienia dźwięku. Był zadowolony.
- Ale jestem inteligentny i bystry - Jestem z siebie dumny, pomyślał. 3 dni nauki i takie osiągnięcia. A i tak nikt w to nie uwierzy.
- No ale do roboty... Gotowy plik zapisał pod nową nazwą. Nie bardzo wiedział jaki, nic mu nie przychodziło do głowy. Może ogórki ? Albo gwóźdź ? Chyba gwóźdź - bo bardziej mi wszedł za paznokieć i jeszcze mnie boli. Wpisał : GWÓŹDŹ.mp3 Wziął do ręki dyktafon i zastanowił się. Kiedy to było ? Wysunął nos z pod koca i zajrzał pod poduszkę. Zawsze chował tam swój notes. Przewertował kilka kartek i... MAM ! MAM ! MAM ! Zaczął podskakiwać na łóżku aż sprężyny jęły jęczeć jak duszona dziewica. Spojrzał na dyktafon i nacisnął : MEMORY, FIND i OK. Potem: SET, CLOCK, DATE, TIME, HOUR, MIN, SEC. Gotowe. Data i czas ustawiony. Więc... "ENTER" ! Przełączył dyktafon w funkcję nagrywania, wcisnął "RECORD". W laptopie włączył WINAMPA i zadowolony z grającej muzy p.t. GWÓŹDŹ.mp3 oddał się błogiemu zalewaniu robaka i myślami i bezpiecznych ogórkach babci.