No, w początkowym okresie TPSA klientów Neostrady potrafiła łączyć na gorszej jakości modemy - były półki "lepsze" dla Internet DSL i "gorsze" dla Neostrady. Sami zresztą tak twierdzili - choć może tylko próbowali naciągać na dużo droższe łącze ze stałym IP?
W "początkowym okresie" nie było żadnego "Internet DSL", a Neostrada miała stałe IP. Numerek był wpisany do umowy. Miałem coś takiego. W pewnym momencie wymyślili, że (wbrew umowie) trzeba będzie się logować przy nawiązaniu połączenia (i to przy użyciu przeglądarki, taki był pomysł!), a za każdym razem dostanie się inne IP. Jak mi przestało działać, to zaraz złożyłem reklamację. Na tłumaczenia jak mam się zalogować odpowiadałem, że nie mam przeglądarki, nie wiem co to jest, nie chcę wiedzieć, nie potrzebuję itd., ale przecież działało, byłem zadowolony, więc niech zrobią żeby działało znowu. Po jakimś tygodniu odpuścili i podłączyli mnie z powrotem po straemu. I chyba tak było przez ponad rok (co jakiś czas dzwonili i biadolili, że specjalnie dla mnie muszą trzymać w centrali jakiś diwajs). Umowę zmieniłem dopiero wtedy, gdy sporo większą prędkość można było dostać dużo taniej. I mniej więcej wtedy pojawił sie Internet DSL.
Napisałem, że "mogą", to nie znaczy że muszą. Zwykle półki są podzielone dla zwykłego porządku ale nie ma przeszkód technicznych dla totalnego pomieszania portów neostrady i DSL. Maciek
I jednocześnie pomysły na limit transferu przez Neostradę - żeby część użytkowników zniechęcić do tej usługi i skłonić do przejścia na dużo droższy Internet DSL - cóż, typowe metody zbójeckie.
*Pomysły* chyba faktycznie pojawiły się *jednocześnie*. Sam Dyrektor Od Neostrady mnie próbował (chyba z rozpędu) przekonywać do tego logowania w ten sposób: "no bo jak już cały system wdrożymy, to będzie mógł pan kliknąć na stronie i zapłacić za zwiększenie limitu przesyłu danych". Na moje pytanie dlaczego ma mi zależeć na *płaceniu* za zwiększenie limitów, skoro mam umowę bez żadnych ograniczeń, juz nie potrafił mi odpowiedzieć. Ale faktem jest też, że *wprowadzenie* limitów nie nastąpiło jednocześnie, tylko sporo później. Faktu ogólnej zbójeckości podważał nie będę.
SDI OIDP to też najpierw było tłumaczone jako "Szybki Dostęp do Internetu (w dobie modemów 56k), a później jako "Stały Dostęp do Internetu". Jakiś "lepsiejszy" modem Zyxela do tego kosztował chyba ponad 800 zł. netto dla klienta końcowego.
Ale po co właściwie było kupować na zewnątrz, skoro tepsa dawała swój w dzierżawę, a jak się zepsuł, miała obowiązek wymienić?
Tu
formatting link
piszą, że Ericsson produkował to w Nowej Zelandii i Australii (ludzie mówili, że ten wynalazek jest postawiony na głowie, ale nie sądziłem, że to gadanie ma tak dobre oparcie w faktach). Piszą też, że "Polska była jedynym krajem, gdzie rozwiązanie to spotkało się z zainteresowaniem ze strony operatorów telekomunikacyjnych". W końcu tepsa chyba korzystała głównie z urządzeń produkowanych w Polsce, bo nikt inny tego nie robił. Coś mi sprawa z tym Zyxelem wygląda podejrzanie. Może w Scientificu po prostu przyklejali różne fajne nalepki na sprzęt z tepsianego demobilu (poserwisowy na przykład) żeby drożej sprzedać?
Z technicznego punktu widzenia HIS to było coś podobnego do ISDN. Jak się podłączyło modem, ten się synchronizoawł z urządzeniem dostępowym i tworzył łącze cyfrowe o parametrach dokładnie takich jak ISDN. Ewentualna rozmowa telefoniczna kodowana była już w tym pasmie -- aparat telefoniczny musiał być podłączony do urządzenia (a nie wprost do linii jak w ADSL), a w czasie rozmowy prędkość połączenia spadała.
Trochę mnie zadziwiła informacja o istnieniu czegoś takiego jak "router do SDI". Wyobraziłem sobie urządzenie analogiczne do "routera do Neostrady (ADSL)". Sprawdziłem co to za jeden ten ASMAX. To jednak router RS232/PPP, do którego trzeba było jakiś modem podłączyć.
Do ISDN z kolei tepsa chyba niczego nie dawała -- trzeba było samemu sobie terminal zorganizować i dzwonić pod 0-202124 (bodajże).
Zadzwoniłem do firmy świadczącej usługi (z którą nic mnie nie łączy), spytałem o możliwość, umówiłem się, podpisałem umowę przewidzianą Prawem Telekomunikacyjnym, dostawałem faktury -- to jednak był rynek.
Zdarzało mi się też brać udział w czymś, co można nazwać "programem pilotażowym przed wprowadzeniem usługi na rynek", jednak to inaczej wyglądało. Różniło się to choćby tym, że za to nic nie płaciłem, ale mnie płacono.
Dawno dawno temu, jak jeszcze w tepsie pracowałem zakładaliśmy pilotażowo telefony przez radiówkę, klienci płacili zwykły abonament telefoniczny. Aczkolwiek może faktycznie byłeś jednym z pierwszych klientów, nie neguję takiej możliwości, gdyby to był pilotaż na pewno byś o tym wiedział.
Skoro żeście chcieli na to zakładanie mówić "pilotażowe", to wasza wewnętrzna sprawa. Mnie do tepsianej roboty zwykle pasowały inne przymiotniki -- ale to z kolei moja sprawa. Na szczęście pilotaż wyszedł debeściakom jak zwykle, wszystko zwaliło się na ryj, więc po tamtych radiówkach ślad nie pozostał.
A ci od radiówek wiedzieli? Bardzo czuli się zaszczyceni? Cholera wie, może mnie też jakieś banialuki o "pilotażu" wciskali. Kto by to wszystko spamiętał. Może nawet chcieli w ten sposób tłumaczyć niewywiązywanie się z umowy. Ale mówiąc szczerze, ja to wszystko mam gdzieś. Umowa, to umowa. Prawo Telekomunikacyjne jest prawem, a tam o żadnym pilotażu nie ma mowy. Jak się komuś nie podoba, to niech idzie w lotnictwie robić, a nie zajmuje się transmisją danych.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.