U nas było (i w zasadzie nadal jest) podobnie, tzn. operatorzy "komórkowi" burzyli się gdy kina zaczęły instalować zagłuszacze komórek. Operatorzy powoływali się na to, że przecież zapłacili państwu za przyznane częstotliwości i w związku z tym domagają się od państwa ich ochrony. Czyli, mówiąc krótko, niebo nad moją głową *wewnątrz* mojego domu nie jest moje. :-D
Jest federalna lista "no call". Mozna zarejestrowac swole telefony na odpowiedniej stronie. Telemarketerzy maja obowiazak sprawdzac czy numer jest/nie jest na liscie. Telefon do kogos z listy kosztuje 5 tysiecy dolarow. "Spoofing" czyli falszowanei numerow wyswietlanych na caller id kosztuje telemarketera licencje
kary nie sa teoretyczne. Rzad federalny jak dotad skasowal dzisiatki milionow dolarow.
Na dodatek, firmy telefoniczne majausluge polegajaca na blokowaniu numerow. Robi sie to prosto, z klawiatury telefonu. Oferuja jeszcze pare innych opcji pod ogolnym tytulem "privacy guard"
Blokowanie numerow za darmo, bardziej skomplikwoane opcje za nieduza oplata. Na ogol kupuje sie caly pakiet "uslug specjalnych" w cenie okolo 5 dolcow miesiecznie, bo tak wychodzi taniej niz kupowac po sztuce
W kazdym razie, problem telemarketerow zniknal. Oczywiscie pozostaje problem dzwoniacych z Indii czy Kayman Islands, ale oni dzwonia raz na miesiac
jakies urban legends, czylli kompletne piepzrenie. Problem telemarketerow w USA ustal w zasadzie calkowicie. Owszem, instytucje charytatywne dzwonia, ale na ogol pzrestaja dzwonic jak sie ich poprosi o usuniecie z listy.
Nei pamietam aby ktos telefonowal z Kanady
Pwszem, dzwonia z Indii i kayman Islands, ale na tyle nieczesto ze nie ma problemu.
W Polsce to jest zaraza (co mowie z wlasnego dowiiadczenia). telemarketerzy dzwonia czesto i sa nachalni. Nei wiem czemu moi wspolziomkowie loco Polska z telemarketerami dyskutuja zamiast odlozyc sluchawke w cziagu pierwszych 5 sekund
Też, chociaż ja bym to raczej nazwał strategią kooperacyjną. Wylosoawć dwadzieśćia numerów do ludzi, którzy po pięciu sekundach odłożą słuchawkę, do dla firmy telemarketingowej żaden ból, o ile za dwudziestym pierwszym razem trafi się na jelenia, co po kilku minutach nagabywania da się namówić na te cudowne kołdry wełniane. Ja sobie czasem z takim parę minut pogadam, bo to niezłe jaja. A że możliwości wkręcenia mnie w cokolwiek brak, więc strategia biznesowa się wali, na czym inni może też korzystają.
Ponadto mam wrażenie, że gdyby mi ktoś co chwię przerywał robotę telefonami, które rozłączam w pięć sekund, to by mnie to faktycznie wkurzało. A tak, to choć mam rozrywkę. Ostatnio z pięć minut kpiłem z pomysłów namówienia mnie na uczestnictwo w kursie zdrowego gotowania na gazie, ale trafiłem na twardą sztukę, po której wszystko spływało jak po kaczce. Ta wciąż swoje, że jak dam się namówić i podam adres, na który wyśłą zaproszenie, to dopiero się przekonam, czy moje złe opinie na tamat takich imprez są słuszne. A że akurat miałem przed sobą otwartą stronę GIODO, to podałem adres na Stawki. Razem z pełną nazwą instytucji. Przyjęła. Jeszcze pytała o telefon, pod który ma zadzwonic i przypomnieć o terminie imprezy (widać im się te numery losowane ze starych spisów nie pokazują). Podałem do sekretariatu.
Ja w tym miesiącu skasowałem swojego operatora komórkowego na zwrot abonamentu (mam plan na rozmmowy no limit). Musiał mi zwrócić całość opłaty za poprzedni okres rozliczeniowy, w którym wysłał mi dwa SMS-y marketingowe, na które nie wyraziłem zgody. Amerykany, to cieniasy, skoro pozawlają, by kary za ich krzywdy brał w kieszeń rząd federalny.
Dzwonia na oślep, czy do konkretnych osób? Na mój polski stacjonarny numer dwa albo trzy razy dzwonili z Kuala Lumpur. Pytali, czy to pan Sokolowski i chcieli zaproponoważ jakiś "gud biznes". Byłem mocno zaskoczony tym, jak ten interes się zglobalizował.
Jeszcze trochę a dzwoniąc do swojego operatora, usłyszysz ludzi zaciągających po wschodniemu. Polscy studenci, pracujący w ramach workservice, czy innych tego typu firm, będą zbyt drodzy. Telecentra obsługujące Polskę przeniosą się za naszą wschodnią granicę. Maciek
Do swojego operatora nie dzwonię, wszystko załatwim na piśmie. A tu jest całkiem inna sytuacja -- to do mnie dzwonią z drugiego końca świata, znają moje nazwisko, nawet nie próbuja mówić po polsku, ale chcą w coś wkręcić. Skąd znają numer? W Kuala Lumpur byłem dwa razy, ale tylko na lotnisku. Raczej im tam numeru nie podawałem, choć całkiem tego wykluczyć nie mogę.
Ważne żeby przy wkładaniu do gniazdka pojawił się lekko wyczuwalny zaskok. Po to jest ta kryza, czy rowek przy końcu wtyczki. Polaryzacja, czyli plus w środku też się zgadza.
Zdjęcia są OK. Doceniam, widać co trzeba. Wydaje mi się, że "polski" zasilacz nie jest stabilizowany. Jeżeli masz jakiś miernik, to sprawdź na zakresie prądu stałego i na wszelki wypadek zmiennego ile tam jest woltów bez obciążenia blockerem. Po prostu zmierz napięcie na samej wtyczce - tej rurkowej. Koniecznie miernik nastaw na zakresie pomiaru napięcia stałego a potem zmiennego. Może nawet Chińczyk zamienił polaryzację, czyli plus moze być tak naprawdę na zewnątrz. To też sprawdzisz miernikiem.
Przy okazji - gdybyś kupował nowy zasilacz, to wystarczy znacznie mniejszy prąd. 1,5A to dużo, wystarczy znacznie mniej. Byle nie mniej niż 100mA.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.