Alternator nie ma wiedzy jaką temperaturę ma akumulator, szybko się nagrzeje od silnika i obniża napięcie a przecież akumulator moze być w bagażniku, za grodzią i mieć zimno.
Teraz jeśli samochód mało jeździ to jest to wroga robota ze strony alterntora bo zmniejsza ładowanie. Nie lepiej byłoby gdyby jakiś układ czasowy robił to np dopiero po godzinie.
U mnie ma tą wiedzę komputer, który steruje wzbudzeniem alternatora i dzięki temu napięciem. A czujnik temperatury jest pod akumulatorem specjalnie do tego.
Użytkownik "J.F." <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:5699113b$0$703$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...
I weź się Waść rozkracz swoim super-hiper autkiem gdzieś w szczerym polu, przy mrozie minus dwadzieścia, przy jakiejś dobrej piździawie :PP Akurat np. gdzieś na Alasce, gdzie do najbliższego miasta będzie tak ze dwie setki. Mil, nie km... W starej Skarpecie, czy Trabim, to bym coś gdzieś może dosztukował (pasek klinowy dupnął, a żonka ma pończochy, to mi pożyczy) :) i turlając się na 1-2 garach (co dla silnika nie musi być dobre, ale jak ma się wybór stracić auto, albo życie...?) doczłapać się do jakiegoś warsztatu, ostrożnie, by nie pogłębić awarii... lub chociaż do jakiegoś rozsądnego miejsca, gdzie można by przeczekać pogodę...
To już skrajność i wiele zależy od konstrukcji silnika, w dwusuwie teoretycznie można by liczyć na to, że wpadnie do któregoś z kanałów i legnie albo w skrzyni korbowej, co też dobre nie będzie, bo prawie pewne jest, ze przeciwciężary będą zahaczać, czy wyskoczy przez wylot. W czterosuwie już nie, bo chyba wylot nie będzie na tyle szeroki - zawór go dostatecznie nie odsłoni... ale to już niuans. Zdarzyć się może wszystko, czy tarcza pęknie, czy klocek się skruszy, czy... czy... Mnie chodziło bardziej o to, jaki procent usterek kierowca "plasteliną i gumką, czyli a-la (Angus) McGyver" usunie. Choćby pasek klinowy - w skarpecie wystarczyło pończochę związać i już można było ostrożnie jechać. W nowoczesnym aucie samo dostanie się do paska może już nie być takie proste. Turbina - padnie w drodze i silnik zatrze się, albo strzeli z korby, bo przez padniuęte łożysko naleci oleju i nie idzie tego zatrzymać (no, kto mając TDI ma w swoim aucie klapę gaszącą??) A rozkręca się do obrotów takich, że loteria, czy się panewka zatrze i korba ułamie, czy zatrze się tłok - pali się olej smarny, aż się wypali i silnik tłucze na sucho. Nie chciałbym takiej awarii zimą. (klekot też może się rozbujać, jak tłok luźny z powodu zużycia, znajomemu się trafiło, albo przez odmę naleci, ale tu ryzyko jest mniejsze) Silniki coraz mniejsze, żeby niby bardziej eko były, a z tego powodu już trzeba je turbinami wspierać. Nie wiem, na ile to prawda, ale starsze Żiguli alias Łada, w ogóle ta klasa aut, były projektowane także pod tym kątem, że w razie awarii w drodze, samochód ma się dać możliwie najłatwiej doprowadzić do stanu jechalności, choćby po to, aby się do jakiegoś warsztatu doturlać. Wyobraźmy sobie skutki takiej awarii 200 km. od najbliższego miejsca z ludźmi, w syberyjską zimę... Gdzie nawet telefony zasięgu nie mają. Pół biedy, gdy kto "korotkowołnowik", czy CB-ista i ma czynne radio.
Taaa, żebym to ja jeszcze wiedział czy NGK to jest zła czy dobra kompania od świec... W każdym razie na świecach wybity jest napis JAPAN a nie CHINA. :-D Aczkolwiek podejrzewam, że i japońskie mogły się zmęczyć po ~45 tyś km - AFAIR w instrukcji obsługi jest napisane aby świece wymieniać co 20 czy 30 tyś. km. :-)
Wroga nie wroga. Jak samochod malo jezdzi to tez niewiele Ci pomoze. Mam ten sam problem. Samochodem jezdze raz dwa w miesiącu.
Rozwiazanie - latem bateria sloneczna za szybe. Samochod stoi na zewnatrz. Zima permanentne podlaczenie do malutkiej ladowarki 300mA 13.8V. Do kupienia w TME.
PS. Wlasnie zszedlem do garazu. Ladowarka sie zepsula.... :)
Deklarowany prąd ładowania 300mA. Rzeczywisty 180mA - był. padła dziś w nocy :)
Wbrew pozorom 180mA pradu podładowującego wystarcza do utrzymania napięcia 13.8V na akumulatorze 74Ah czyli sporym. Skutecznie zapobiega to rozladowaniu i zasiarczeniu akumulatora. Teraz przymierzcie to sobie do bzdur, które wypisują allegrzysci w swoich aukcjach.
Użytkownik "AlexY" snipped-for-privacy@irc.pl napisał w wiadomości news:n7bujv$2lt$ snipped-for-privacy@dont-email.me...
Jeszcze jak powiesz, ze urwło mu się w trakcie jazdy gdzieś w miarę nie-za-blisko domu...? I jakie skutki, szlif, czy wymiana cylindra? A głowica? Ciekawi mnie, bo wiem, że skutki różne bywają.
W czasie jazdy, już praktycznie wyjeżdżałem z miasta.
Skończyłoby się wstawieniem nowego zaworu i jego dotarciem do gniazda ale chciałem pokazać ojcu objaw, silnik stracił ze 3/4 mocy i "coś dzwoniło", jak ojciec kończył wołać "zgaś go!" grzybek ustawił się na sztorc, wbił w tłok i rozwalił gniazdo w głowicy. Cylinder nie oberwał.
Wlasnie dla tego nie lepiej. Ladowarka ma wstac sama po resecie zasilania. Poza tym ten dynks do wlaczania w lidlowej ladowarce przestaje dzialac po jakims czasie. Wiec lidlowa ladowaczka poszla do smieci.
Użytkownik "J.F." <jfox snipped-for-privacy@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@40tude.net...
Sprzeczałbym się. Komputer jest głupi. Głupszy od idioty, jedzie tylko na tym, co mu włożono. I jak mi komputer np. pokryje awarię polegającą na pęknięciu przewodu z płynem chłodzącym i pojedzie dalej, to ja kupuję! Jak mi pokryje awarię hamulców, to kupuję! Teraz dostań się, żeby mroźną zimą okręcić pęknięty przewód z chłodzeniem, coby się doturlać do waqrsztatu celem wymiany :P Jak mi komputer to załatwi, to kupuję!
Jak widać, najlepszy nawet komputer nie załatwi spraw typu "wyżej pindola nie podskoczysz". Wczoraj akurat oglądałem mini-relację z jakiegoś wypadku, kobita chyba w szpitalu, ale przeżyje. Kluczem do bycia ostrożnym było to, co powiedział policjant "ABS pracował". A jednak auto wyrżnęło w drugie.
No, co innego auto-voodoo :))) Gładzimy elektrony, wyrównujemy średnicę...
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.