No np. właśnie po to aby użytkownik się nie zastanawiał czy komputer aby nie wisi. Pół biedy jeszcze jeżeli jakieś wskaźniki czy liczniki miał w tym samym obszarze ale nagminnym w początkowych latach kompresorów było wywalenie kaszany na ekran i dekompresowanie przez np. 20 sekund bez znaku jakiegokolwiek „życia”. Mój loader ukrywał kod (czarne znaki na czarnym tle) i podświetlał tylko to co chciałem, żeby było widoczne ;-)
I pewnie dlatego każdy program "leciał" kilka razy, w kolejnych audycjach. Za którymś razem musiało się udać. Chociaż prościej byłoby wyłączać lodówkę :-)
Chyba najbardziej zabawne jest to że inne "systemy do pracy" to były w tamtych czasach głównie CP/M (a wiec dokładnie ten sam poziom "profesjonalizmu" co Atari) i to mniej więcej tyle. Gdybysmy dyponowali pieniędzmi a nie makulaturą w tamtym okresie możliwe, że systemy dyskowe były by popularniejsze. Prawda jest taka że Atari ze stacją dysków nie rózniło się zby wiele od maszyny z CP/M, te same możliwości, poza 80 kolumnami, które i tak obchodzono czcionką 4x8.
Zaś oryginalny system kasetowy Atari to jakaś pomyłka. Wolny, przekombinowany, podatny na błedy, nie wiadomo po co wspomagany hardwareowo. Hamerykańcy wyrzucili go od razu do piachu, RWPG walczyło do końca ...
U nas nie było, choć kilka MACów w680x0 w latach 90, u mnie w szkole, się trafiło.
Przypuszczam że CP/Mowe maszyny miały lepszy wyświetlacz do tekstu, innych poważnych różnic nie było raczej.
Był XEP80:
formatting link
Koncepcja bez sensu, wiec "nikt" go nie używał.
Jak ktoś chciał programować to 80 czy 40 kolumn, żadna różnica, a cena maszyny z CP/M była kilkukrotnie wyższa.
Było więcej stacji dysków. Zdecydowanie. Prawda jest taka że jak pewien kuzyn z enerderefenu przyjechał do mojego kolegi to w panice szukali stacji do C64, bo dyskietki przywiózł. Tam było to tak oczywiste że nikt nawet nie pomyślał aby zapytać. I to mimo to że stacji dysków do C64 było zdecydowanie wiecej niż do Atari, w PL.
Zalezy co to praca, do pisania kodu 40 kolumn tylko troche przeszkadza, ale nie utrudnia do stanu niemożności.
Zawsze jest źle.
Owszem, miało skrajnie popieprzone DMA, niewykluczone że najtrudniejsze ze wszystkich 8-bit. Ale chcieli te ułamik MHz wycisnąc z biednego 6502.
Rzecz w tym że nie pojawiło się nic alternatywnego na rynku co wymiotło by magnetofony. Owszem, coś tam próbowaliśmy działać w stacjach dysków do Atari, ale to była produkcja liczona w sztukach i wyglądała zazwyczaj jak zrobiona na kolanie.
Kiedyś wyczytałem że i tak te stacje trzeba było za dewizy sprowadzać, a lokalny rynek przyjaźni sprowadzał się do bubli, w dodatku niemożliwych do kupienia.
Rozwiązywaliśmy dzielnie problemy nie występujace w innych ustrojach.
No i było, w końcu NES ma status konsoli kultowej, skrzynki z klawiaturą kojarzyły się z "pracą" a nie graniem.
ZTCP problem był taki, że w czasach kiedy w Polsce nie było żadnych komputerów domowych w sprzedaży PeWeX kupił wycofywane Atari 800 w cenie, które Atari się ucieszyła, że znalazła kogoś kto nie tylko to weżmie i pozbawi ich problemu jak z tymi zakopanymi na pustyni kartridżami ale jeszcze coś za to zapłaci, że będzie mógł wziac. Wszyscy zadowoleni a PeWeX za żelazną kurtyną zaczął ten sprzęt sprzedawać w cenach wiemy jakich. W taki sposób polska Atariscena stała się chyba najprężniejsza na świecie. Dopiero gdzieś na początku 90-tych Baltona kupiła już w normalnych cenach C64G/C. O jakieś cztery lata później - przepaść czasowa.
CP/M był ważny ze względu na bazę oprogramowania a nie „możliwości” - CP/M jako system operacyjny (choć dzisiaj to dziewni brzmi) nie miał żadnych „możliwości”, które możnaby porównywać z „możliwościami” Atari. Po prostu był jedynym systemem, na który poniżej minikomputerów było opgrogramowanie do tzw. poważnych zastowań.
Przyznaje się bez bicia. Wyłączałem. Ale z tym powtarzaniem to tak nie do końca było. No chyba że programy dla ZXa, dla małego atari jak nie poszło to byłem stratny lub musiałem szukać programu u znajomych. Większość posiadaczy komputerów wtedy to nagrywała.
Z tą ilością stacji dyskietek bym dyskutował bo to zależy od czasu. W latach osiemdziesiątych commodorków było niewiele bo każdy z prywatnego importu. Ale po roku dziewięćdziesiątym C64 można było kupić za złotówki w każdym małomiasteczkowym pedecie. Ale po flopa trzeba było jechać do sklepu w większym mieście. I biedota kupowała je do 93 kiedy to na wiejskich targach pojawiły się jeszcze tańsze famiclony znane jako pegazusy. Bogaci to 92 mieli już 32bitowe Amigi 1200 a przedtem pięćsetki.
Zdefiniujcie to oprogramowanie do poważnych zastosowań? Bo były już arkusze kalkulacyjne, była cała masa edytorów tekstów a miałem nawet bazę danych swoich książek założoną w SynFile.
1) na niektórych stacjach Atari dało radę odpalić CP/M, wtedy komputer działał jako terminal, więc to jest odpowiednik karty ... bez karty. $0 za hardware jak się już miało stację.
2) pytanie raczej co w dziadowskim CP/M jest takiego profesjonalnego że równorzędny (komplikacją, budową [1], możliwościami) system traktowany jest jak zabawka.
[1] Za wyjątkiem koncepcji BIOS/BDOS, ale ona miała znaczenie dla twórców komputerów a nie userów.
Ale to już inna historia. Generalnie gdyby PeWeX nie był wtedy zrobił swojego interesu życia to użytkowników ośmiobitowego Atari w Polsce byłoby mniej więcej tyle co użytkowników Apple ][ albo jeszcze mniej ;-)
Też. Ale też i był to dopiero drugi importer komputerów domowych na znaczącą skalę. Byli i inni trochę wcześniej i dopiero wtedy C64 zebrał trochę więcej rynku w Polsce. Znowu - dopiero na krótko przed tym kiedy na świecie już przemijał jako aktualny produkt.
Wcześniej peceta nie było. Później w komputerach domowych nie było procesora, na którym mógłby natywnie chodzić PC-DOS / MS-DOS
Na świecie Atari przedtramielowe nie liczyło się jako komputer i jako taki się też praktycznie nie sprzedawało. To się zmieniło dopiero za Tramiela kiedy postawili ST (na złość CBM) a Tramiel postanowił na nowej marce (już komputerowej) jeszcze trochę wycisnąć z projektów ośmiobitowych dopóki jeszcze było można. Wcześniej nikt tego nie uważał jako komputer. Trochę tak jak później Amiga - biło to na głowę każdego peceta z tamtych czasów ale nikt tego nie uważał za komputer. To samo było z Atari.
Trochę tak, ale głównie w USA, gdzie Apple od początku był sprzedawany jako „komputer” a nie „konsola”.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.