W dniu 2011-03-06 15:46, RoMan Mandziejewicz pisze:
Przynajmniej nie popsują na laborce zestawów edukacyjnych :) Za moich czasów żeby coś zasymulować to trzeba było listę połączeń sobie samemu zapisać a najlepiej jeszcze sobie wydziurkować na kartach perforowanych :) Do tej pory mam niechęć do symulacji. Wolę coś sobie polutować i zobaczyć jak działa.
A dlaczego nie - kwa nać! - w normalnym układzie? Potem taki matoł jeden z drugim, mieniący się "elektronikami" prawa Ohma nie znają a nawet jak potrafią wyklepać z pamięci formułkę, to już o zastosowaniu mowy nie ma.
Dawne szkoły to elektroniki od nauki obsługi pilnika uczyły. I słusznie, bo po takiej szkole elektronik nie tylko programować potrafił.
Dzieki, nawet myslalem nad takim rozwiazaniem, ale wiekszosc gotowych wzmacniaczy teraz ma raczej elementy montowane powierzchniowo, a z takich trudno odcyfrowac co jest co (nawet jesli chodzi o typ elementu, ze nie wspomne o wartosci), ale jak bede w poblizu sklepu popatrze, czy nie maja czasem jakiegos z opisanymi czesciami.
Przeczytać na spokojnie, pomyśleć, iść do sklepu nie dla idiotów.
Gdzie masz napisane że na wyjście wzmacniacza w. cz masz podpiąć zasilanie? Nie masz, zasilanie masz dostarczyć na górę po koncentryku. Między wyjściem wzmacniacza a przyłączem kabla idącego na dół separujesz od siebie DC i RF - wyjście wzmacniacza do kabla przez kondensator, zasilanie na zacisk zasilający wzmacniacza przez indukcyjność, pojemność do masy i może jeszcze raz indukcyjność albo rezystor - to właśnie trzeba osobno przesymulować. Podobny układ na dole - przez pojemność odsprzęgasz FR na telewizor czy co tam podpinasz pod antenę, przez filtr dolnoprzepustowy przypinasz zasilacz. Praktycznie wszysstkie wzmacniacze antenowe TV tak mają.
Zwróć uwagę - zero refleksji. Jeden z drugim uważa, że im się to należy a każdy kto tak nie mysli, to wróg klasowy godny szubienicy. Korzystając z pozorów anonimowosci pozwalają sobie na bezczelność, na jaką nie poważyliby się stojąc twarzą w twarz.
W "trudnych czasach" wiedzę samemu zdobywało się z książek, w klubach, itp. Niekoniecznie ucząc się tylko minimum programowego.
Sam pamiętam, jak gdzieś tak ok. 7 czy 8 klasy podstawówki robiło się różne wzmacniacze, equalizery, transceivery, itd. Była to wielka radość, gdy się samemu do czegoś doszło. Zaś jak człowiek dowiedział się czegoś od kogoś mądrzejszego, to był wdzięczny, a nie pyskował. A czasy były trudne. Niejednokroć lutowało się na aspirynie, bonie było kalafonii :(
Taka mała anegdotka: onegdaj w klubie pracował starszy już jegomość, "pan Bolek". Otóż on zaczął pracę bodajże jeszcze przed wojną, pracując wiele lat w Lublinie w radiu na emisji. W latach osiemdziesiątych w wolnych chwilach zajmował się strojeniem i naprawą odbiorników, naprawą i modyfikacją komputerów i napędów, itp.
Ktoś przyniósł stary, jeszcze lampowy odbiornik radiowy do naprawy. Pan Bolek przełożył peta na drugą stronę ust (zawsze chodził ze zgaszonym petem), wziął lutownicę i miernik, pogmerał kilkanaście minut i odłożył lutownicę. Delikwent od radia pyta:
- I co, nie da się naprawić? Pan Bolek:
- Da się.
- Ale jakoś nie działa?
- Działa, tylko przerobiłem go na nadajnik.
Pan Bolek chciał sprawdzić jakiś pomysł, zrobił nadajnik, pomierzył, po czym spowrotem przywrócił walory użytkowe i oddał sprawny sprzęt.
Kumplowi wysiadł telewizor. Lampowy jak najbardziej (innych wówczas nie bywało). Przyszedłem, jedna świecąca krecha w poprzek ekranu. Posłuchałem, powąchałem, popatrzyłem w bebechy, poprosiłem o nożyczki, ciachnąłem i telewizor zaczął działać.
I zagadka - jakie było uszkodzenie i czego słuchałem, co wąchałem i oglądałem?
Teoretyzuję, bo nie mam doświadczenia z lampiakami. Pierwszy pomysł - wąchałeś przegrzewajace się rezystory i ciachnąłeś zwierajacy kondensator. Drugi pomysł, to rezystor RAT się rozlutował ale gdzie tu ciachanie nożyczkami?
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.