No i właśnie o to tu chodzi, że na dużych i jasnych płaszczyznach widać. Monitor 50Hz pokazujący jasne litery na ciemnym tle jest całkiem w porządku, ale oświetlenie pomieszczenia lampą, która błyska sto razy na sekundę jest zupełnie nieakceptowalne.
Jarek
PS Tym samym wyrafinowanym instrumentem pomiarowym co poprzednio (fotodioda i słuchawki) sprawdziłem trochę zacniejszą lampe trójledową. Bzyczy jak komar, a więc jakieś setki herców.
Dla mnie nawet na mniejszym do komfortowej pracy potrzeba 85Hz. Nawet 75 sprawiało nieprzyjemne wrażenie podczas zmianiania punktu skupienia wzroku.
Na razie najładniejsze co widziałem to e-ink do czytania i oled z nowych smartfonów. A najbardziej mnie wkurza większość "ledowych" lcd, które zamiast kilku khz jak miały te ze świetlówką migają z (sto)kilkudziesięcioma Hz. (Wystarczy niezbyt szybko ręką przesunąć przed takim, żeby zobaczyć jaka to porażka.)
W dniu 2012-12-30 18:56, Jarosław Sokołowski pisze:
Ciekawi mnie, czy ta decyzja o zakazie używania żarówek została podjęta przez jedną osobę, jakąś komisję (specjalistów?), czy przez głosowanie "europosłów"? Bo na razie wiem, że zakaz wydała anonimowa "Komisja Europejska".
Oglądałem kiedyś obrady polskiego sejmu na temat różnych szczegółowych przepisów jakiejś ustawy - chyba dotyczącej rolnictwa. Najpierw czytana była proponowana poprawka, na końcu: "komisja wnosi o przyjęcie poprawki" albo "...o odrzucenie poprawki". Za KAŻDYM razem znudzeni, nieliczni posłowie głosowali tak, jak "komisja" zalecała.
W dniu 2012-12-30 18:58, Jarosław Sokołowski pisze:
Dobrze, że nikt nie widział, jak w kinie na sali projekcyjnej wymienialiśmy żarówki. Do dyspozycji trzy drabiny, z czego najdłuższa rozkładana ok. 5 metrów, zaś do lamp maksymalnie chyba ponad 8 metrów :(
Dnia Mon, 31 Dec 2012 12:24:16 +0100, Piotrne napisał(a):
formatting link
Ale to by sie trzeba w dyrektywie doczytac kto zaczal.
Bo to jest tak: projekt ustawy zglasza grupa inicjatywna poslow lub rzad. Jak grupa jest z opozycji, to projekt nie wejdzie i szkoda nad nim dyskutowac (ale sa wyjatki), jak rzad, to raczej mu zalezy zeby wszedl, i ma poparcie wiekszosci sejmowej - wiec wejdzie (z wyjatkami).
No ale co przecietny posel moze wiedziec o problemach rolnictwa, czy np kompatybilnosci EMP ? Wiec projekt idzie do komisji, gdzie jest dyskutowany w gronie "specjalistow" i fachowcow, i nabiera ksztaltu. Komisja z reguly jest wielopartyjna, wiec jak juz cos uchwali i przeglosuje, to ma sens. Potem jest drugie czytanie przy pustych lawach, komisja, trzecie czytanie ... i w koncu glosowanie. Przecietny posel nadal nie ma pojecia o temacie, wiec glosuje tak ... jak przewodniczacy jego partii. Ktory tez nie ma pojecia, ale ma sciage jak glosowac, i siedzi z przodu, zeby poslowie za nim widzieli kiedy podnosi reke. Tych glosowan jest kilkadziesiat pod rzad, nawet nie bardzo jest czas sie zastanowic, a niektore maja dosc skomplikowana forme logiczna ("kto jest za odrzuceniem poprawki, ktora skresla poprawke ...")
Generalnie nie ma tak ze wszystkie poprawki sie przyjmuje - ale jak pisalem
- to wynik dalszych dyskusji, wiec one czesto sa sensowne, czy tez stanowia akceptowalny kompromis.
No i ostatnia sprawa - Dziennik ustaw liczy ponad 2000 aktow rocznie. Ty tego nie przeczytasz ze zrozumieniem ... i posel tez nie. Wiec musi glosowac "na oslep". No chyba ze mu jakis kolega powie "sluchaj, to jest wazne i dobre - zaglosuj tak". A drobiazg czasem tkwi w szczegolach, takie np "i czasopisma".
Pod dyrektywą podpisany jest Andris Piebalgs, Łotysz, doktor fizyki. Co ciekawe, w podpisie opisany jest jako "Ćzłonek Komisji", nie jej przewodniczący. W niczym nie przybliża nas to do poznania odpowiedzi na pytanie "kto za tym stoi" (bo "komu to służy", dobrze wiadomo).
To akurat normalne i prawidłowe -- Sejm jest od robienia ustaw, a że nie każdy poseł musi znać się na wszystkim, więc tekst pisze (powinien pisać) ktoś, kto ma pojęcie. Tu akurat komisja, ale może być też jeszcze inaczej. Znam takich (kilku profesorów prawa, jednemu niestety dopiero co się zmarło), którzy podjęli się zadania stworzenia jednej z najważniejszych ustaw. Umowa (z Marszałkiem) była taka, że żadnego głosowania poprawek mogących rozwalić spójność. Albo bierzecie całość jak jest, albo się bujajcie i piszczie od nowa sami. Wzięli i mamy. Nawet całkiem dobre prawo.
Pewnie, że dobrze. I w ogóle dobrze, że to się tak skończyło (żarówki wymienione, strat w ludziach i sprzęcie nie ma). Bo taki pieprzony ZUS mógłby w razie draki na przykład odmówić wypłacenia renty.
W głosowaniach, to jeszczsze pół biedy, ale tak bywa też w ustawach. Rekord należy chyba do jednej z poprzednich ustaw telekomunikacyjnych. "Wolno robić wszystko, z wyjątkiem tego i tego, a zakaz ten nie dotyczy śmego i owego, chyba że wystąpi okolicznoś sprawiahjąca, że..." -- to miało zdaje się pięć poziomów wykłuczeń, ale i o to były spory, bo sposób stawiania przecinków i spójników czynił rzecz kompletnie niezrozumiałą.
U kogo ta ekspertyza? U Miodka? Tam nie było żadnych skomplikowanych zagadnień prawnych, nawet nie było specjalnych wątpliwości co do znaczenia opisywanych rzeczy. Kłopot był tylko z tym, by mieć pewność, czy rzecz jaką ustawodawca nazwał, dajmy na to, "dzyndzlowaniem", jest zabroniona czy dopuszczalna. Niektórzy sądzą, że właśnie o to chodziło.
Kodeks drogowy tym bardziej powinien być pisany jasnym językiem.
W dniu 2012-12-31 14:07, Jarosław Sokołowski pisze:
Z tego, co pamiętam, to robiliśmy jakieś wysokościowe, ale do 3 metrów tylko :[
Chyba nawet miałem uprawnienia SEP-owskie, już nawet nie pamiętam. Dom Kultury był najpierw zakładowy, potem przeszedł pod miasto.
W obu przypadkach nie było na nic pieniędzy, zaś pracownikom nie przysługiwały godziny nadliczbowe. Stąd bywało, że jak się "robiło" jakąś imprezkę przykładowo z soboty na niedzielę, to godziny się liczyły podwójnie, a potem miało się ze 100 godzin nadliczbowych "do odebrania".
Żeby zaś sprzęt chodził sprawnie, to często trzeba było naprawiać za własne pieniądze :( Ate to była najczęściej wymiana prostych (czyli tanich) tranzystorów czy innych STK-ów. Kiedyś pytę ze sceny do miksera dźwięku zrobiliśmy z komputerowej skrętki STP. Wiązka kilkunastu przewodów. Chyba do dziś jest sporadycznie używana. Nawet ktoś kiedyś przyniósł własną końcówkę mocy, żeby zagrać w kinie w stereo - bo rok wcześniej Urząd Miasta dał pieniądze na nowe "główki" dźwiękowe do projektorów, ale reszta toru akustycznego została jak za lat 60-tych :(
Czasy były trochę inne, ale ludzie chyba sympatyczniejsi, czego życzę wszystkim w Nowym, 2013 Roku!
Moge potwierdzić. We wszystkich lampach które mam, najczybciej padaja te co są bańką w dół, albo w zamkniętej lampie. Natomiast te co mam prawie poziomo i w otwartej przestrzeni świecą latami.
Pisałem o monitorach komputerowych, a to jest standard *telewizyjny*. Pochodzący sprzed kilkudziesięciu lat, z początków rozwoju masowej elektroniki. Dzisiaj (a właściwie wczoraj, gdzy jescze używano CRT), wygląda to inaczej. Weźmy popularną rozdzielczość 1280x1024 @75Hz:
Gdyby ktoś nie wiedział co te cyferki oznaczają, to wyjaśniam, że wszystkich linii jest 1066, widocznych 1024, a impuls powrotu pojawia się już w kolejnej niewidocznych i trwa 4 linie. Czyli powrót plamki mniej niż 4% czasu.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.