Witam,
Jest taka sytuacja - kilka domów prywatnych połączonych ścianami, na jednym z nim "tyczka" od której idą przewody ze słupa. Te przewody rozdzielają się w puszce na poszczególne budynki, w większości pod tynkiem. Instalacja bardzo stara. Liczniki w domach. No i w tej puszce zaczęło się coś chrzanić. Jednym popaliło nawet sprzęty. Przyjechali z zakładu energetycznego, coś tam podłubali i na razie będzie. Ale ta instalacja od góry do puszki gdzie się przewody rozchodzą jest do wymiany, bo już ledwo ciepłe to jest. Ale pracownicy zakładu mówią, że od tego miejsca gdzie przewody dochodzą do "tyczki" ze słupa to już jest problem mieszkańców i trzeba sobie prywatnie załatwić fachowca. Mi to się coś nie widzi żeby to nie było w ich gestii. Skoro nie, to na jakiej podstawie poprawili instalację i nie wzięli kasy? Czy ktoś tu kręci, czy faktycznie nie w każdej sytuacji instalacja do samego licznika podlega naprawie przez zakład energetyczny? Może ktoś zna odpowiednie przepisy?