Witam,
Chce tu opisać wrażenia z pobytu w wyżej wymienionej firmie. Byłem tam w sumie z ciekawości dowiedzieć się, czy był bym w stanie pracować w takiej firmie. Wykształcenia elektronicznego nie mam i tego nie ukrywałem. Zresztą to nie miało wg Pana Leszka Wieczorka żadnego znaczenia. Ważne żeby mieć podstawowe znajomości z zakresu elektroniki i funkcjonowania prostych układów elektronicznych. Wszystko było by ok, gdyby nie podejście szefa firmy do mnie. Nie wiem jak traktował innych, ale ja opiszę jak zostałem przyjęty. Pierwsze kilka zdań czy mam wykształcenie elektroniczne i jakie mam doświadczenia w elektronice. Naprawdę króciutko. Potem Pan Leszek Wieczorek wyciągnął test z rękawa. Były to proste układy elektroniczne w których trzeba było wskazać uszkodzony element. Wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że na tą rozmowę byłem przyjęty przy drzwiach wejściowych do serwisu i w dodatku ktoś akurat przyszedł i został usadzony tuż za moimi plecami. Efekt był taki, że nie dość że już byłem zestresowany tym jak wypadnę to w dodatku zablokowało mi się praktycznie myślenie. Patrzyłem na ten test i nie myślałem. Nie wiem czemu, ale układy były proste, a ja tego nie mogłem zrobić. Tak jak bym pierwszy raz w życiu widział schematy. Przyjmowanie osób w ten sposób to jakiś cyrk. No nic, w końcu jakoś trochę się pozbierałem i opisałem jeden ze schematów. Trafiony w 10 co widać było nieco zaskoczyło szefa firmy bo to był chyba bardziej skomplikowany schemat z tych na kartce z tego co pamiętam. A prostszego wcześniej nie dałem rady. Więc dla odmiany dostałem do opisania schemat zasilacza impulsowego. Jako że stres cakiem nie minął przyładowanie kolejnego testu ze świadomością że szef nie ma specjalnie czasu i ktoś ciągle siedzi za moimi plecami nie mogło przynieść nic dobrego. Szkoda że jeszcze z kilku klientów nie przyszło. Ciekawe dlaczego pracownicy nie naprawiają sprzętu na oczach wszystkich i z szefem u boku z batem w ręku. Człowiek musi się skupić na pracy żeby to miało sens tak samo jak nowa osoba która przychodzi się starać o pracę. Nowy nawet ma gorzej. Zwłaszcza w takich warunkach. Po co to piszę? Po to, żeby nowe osoby które się udadzą na tą rozmowę wiedziały czego oczekiwać. Będą mniej zestresowane jak szef firmy usadzi ich wsród klientów i zarzuci test. Może w końcu znajdzie się ktoś do pracy.