Witam,
Jeszcze raz ten sam problem - poki co nikt nie zna odpowiedzi na zasadnicze pytania.
Wyobrazmy sobie wlacznik swiatla na pilota (nie sciemniacz, sam wlacznik). Wlacznik, wlacza swietlowke energooszczedna, ale jest wstawiony w puszke zwyklego wylacznika mechanicznego, wiec mamy tylko przewod do wlacznia zasilania (nie ma zera).
Skoro na pilota to bedzie potrzebowal zasilania. Koncept jest taki, ze napiecie zasilania pobierane jest ze spadku na triaku.
Klotpot polega na tym, ze gdy triak nie przepuszcza pradu, to maly prad zasilajacy elektronike jednak musi plynac przez swietlowke, co spowoduje prawdopodobnie jej mruganie (zwlaszcza gdy jest malej mocy). Proponowane rozwiazanie to kondensator kilkaset nF rownolegle do swietlowki.
Ktos wskazal problem stanow nieustalonych na tym kondensatorze. I tu pierwsze pytanie - skoro wlaczamy swietlowke triakiem (nie regulujemy tylko i wylacznie wlaczamy) to wlacznie nastapi zawsze na samym poczatku sinusoidy - wiec skad stany nieustalone na kondensatorze? Oczywiscie moze sie pojawic jakis minimalny skok napiecia, ale wowczas wystarczy w szereg z kondensatorem wstawic naprawde minimalny rezystor. Gdzie robie blad?
TIA
Pozrawiam, Ghost