Panowie, takie pytanie mam, zwłaszcza do elektroników zorientowanych chemicznie: czy napowietrzanie roztworu trawiącego w trakcie trawienia płytek, stosowane w najpopularniejszym chyba modelu wytrawiarki (składającej się z czegoś więcej, niż kuweta i cierpliwość własna) ma za zadanie tylko i wyłącznie zapewniać przepływ roztworu, stanowiąc dośc kiepski ersatz mieszadła, czy też jakoś regeneruje chemicznie tenże roztwór?
Pytam, bo w necie napotykam sprzeczne opinie, a ponieważ dojrzewam własnie do zrobienia sobie czegoś bardziej zaawansowanego niż obecna moja wytrawiarka, używana z powodzeniem od 20 lat i ostatnio trochę niedomagająca, zastanawiam się, czy też iść w "akwarium z napowietrzaczem", czy też pokombinować raczej z mieszadłem bezprzewodowym albo wręcz trawieniem natryskowym.