moduł GSM

W ramach samokształcenia zabrałem się ostatnio za naukę programowania mikrokontrolerów AVR w języku C. Skleciłem już prostą płytkę startową (Atmega8, złącze ISP oraz porty wyprowadzone na gold pinach) - peryferia montuję na płytkach stykowych albo kawałkach płytki uniwersalnej. W międzyczasie pojawiła się już koncepcja projektu, za który chciałbym się zabrać, gdy moje umiejętności w tej materii nieco wzrosną. Zamiast budować kolejny zegarek albo termometr na AVR postanowiłem złożyć coś bardziej specyficznego, poczyniłem już nawet pewne przygotowania. Zanim będę w stanie zabrać się za pisanie softu, chciałbym przeprowadzić pewne próby z częścią sprzętową.

Ale o co tak właściwie chodzi? Krótko mówiąc planuję zbudować telefon komórkowy w stylu retro. Za podstawę posłuży częściowo zdekompletowany, czarny, bakelitowy RWT z lat sześćdziesiątych. Mikrokontroler będzie zliczał impulsy z tarczy numerycznej, składając numer w całość. Komunikacja z modułem GSM będzie rzecz jasna odbywała się po rs232.

Planuję wykorzystanie modułu Integra M2106B (dokumentacja dostępna tutaj:

formatting link
Chciałbym jednak rozwiać kilka wątpliwości:

1) W jaki sposób powinienem podłączyć oryginalny mikrofon (wkładka węglowa) oraz słuchawkę (coś w rodzaju W66) do któregoś z wejść/wyjść audio tego modułu? Domyślam się, że bez obwodów dopasowujących się nie obejdzie... 2) Jak rozwiązać kwestię zasilania? Oczywiście aby cała zabawa miała sens, telefon musi posiadać wewnętrzną bateryjkę. Najprościej rzecz jasna byłoby wykorzystać kilka ładowanych poza urządzeniem akumulatorków 1,2V i stabilizator 5V. Może jednak istnieje jakiś układ, który obsługiwałby od razu ładowanie akumulatorka oraz zapewniał stabilne napięcie 5V oraz odpowiednią wydajność prądową na wyjściu? 3) Niestety jak wspominałem mój RWT jest częściowo zdekompletowany. To generalnie jedynie obudowa ze słuchawką, tarczą numeryczną i kompletem styków. Ma to swoje zalety (nie demontuję sprawnego zabytku techniki) jednak największą wadą jest brak dzwonka. Zależy mi na specyficznym, "metalicznym" brzmieniu retro i chciałbym uniknąć wszelkich układzików odtwarzających cyfrowe nagranie. Jednocześnie szukanie oryginalnego dzwonka też nie bardzo ma sens - one wymagały napięcia rzędu dziesiątek V. Jakiś pomysł? ;)
Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Aha, jeszcze jedno. Czy złącze 50pin stosowane w tym module jest identyczne z tym używanym w starych wtyczkach SCSI? Czy też powinienem szukać czegoś innego?

Reply to
Atlantis

Atlantis chciałby rozwiać kilka wątpliwości:

Wkładka szeregowo z jakimś rezystorem i zailana napięciem kilku woltów. Sygnał zdejmowany z rezystora -- zapewne potrzebny będzie jeszcze jeden mały rezystor od strony masy. Mały, bo taki mikrofon daje bardzo duży sygnał.

Zapewne istnieje. Ale z tym mikrofonem, to też mogą się wiązać kłopoty. Bo on sporo prądu zżera.

W oryginalnym zawsze można przewinąć cewkę. A jak nie, to wziąć dzwonek od roweru (jeszcze chyba można kupić) i pobrzdąkać w niego choćby przekaźnikiem z przyczepioną do kotwicy jakąś dłuższą blaszką ze śrubką na końcu.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:k73dj4$lrg$ snipped-for-privacy@portraits.wsisiz.edu.pl...

Bym zrezygnował ;-) na rzecz elektretowego.

Oj tam, wygenerować na różne sposoby można, odpadnie jak w p.1 sprawa zasilania

A...

Tak jak już napisano, przewinąć.

Reply to
Włodzimierz Wojtiuk

Ale, jak kolega powiedział, i tak go nie ma, więc nie ma co przewijać :-). Można pewnie kupić stary telefon na jakimś pchlim targu i zamiast przewijania dodać mały transformatorek. Albo kupić dzwonek drzwiowy. Takowe bywają jeszcze w lirojach i podobnych, a jak nie, to w sklepach z zabawkami są. Uprościło by trochę program, bo nie trzeba by było generować zmiennego do dzwonienia.

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

pomysł bardzo fajny, ale w praktyce może się okazać trudny w użytkowaniu. Rozumiem że nie ma tam być wyświetlacza? nawet ukrytego? Trochę toporne będzie... nawet dzwonienie. Jakby pozostawić tarcze, ale wybieranie jednak zrealizować poprzez wtykanie palca w odpowiednią dziurkę? Zresztą rób jak chcesz. ja jednak dałbym tam do środka normalny telefon gsm. po pierwsze masz spokój z mikrofonem i głośnikiem, bo podepniesz zestaw hands free. po drugie, jak w obudowę RWT wetkniesz prawdziwy 1.5W głośnik, to old phone ring.mp3 będzie nie do odróżnienia przez laika. Na Twoim miejscu zastanowiłbym się jak wykorzystać podniesioną i opuszczoną fizyczną słuchawkę. Oficjalnie wybierasz 9 cyfr i naciskasz na komórce "dial". W rwt... Podniesiesz słuchawkę ręką? Niby najprostsze, ale nie oczywiste i psuje styl retro. Kombinuj, powodzenia!

ToMasz

Reply to
ToMasz

Pan Waldemar Krzok napisał po prostu:

A czy te w lirojach i podobnych, to nie są na zmienny? Bo po co by na stały miały być?

Tak poza tym, to te w starych telefonach fajne były dlatego, że miały dwie czasze zestrojone na różne tony.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Są na ogół uniwersalne. Mają 3 śrubki, przewód możesz przyłączyć przez przerywacz lub bezpośrednio do cewki.

Niestety, wyżej dupy nie podskoczysz, jak mawiał mój dziadek. Pozostaje szukanie po pchlich targach.

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Pan ToMasz napisał:

Bo to jest tylko wprawka, wstępne ćwiczenie do Głównego Projektu. Główny Projekt będzie polegał na przerobieniu telefonu MB, czyli takiego na korbkę. W środku będzie on miał panienkę z syntetycznym głosem i układ rozpoznawania mowy. Tak więc dzwonienie będzie proste, łatwe i przyjemne.

Jarek

Reply to
Jarosław Sokołowski

Pan Waldemar Krzok napisał:

Może w Niemczech takie są, w Polsce dawno nie widziałem dzwonka na prąd stały. I wciąż nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie, po co komu by taki był. I czy by ten przerywacz przeszedł testy na sianie zakłóceń. Te co widywałem, to chyba w ogóle przedwojenne były -- może z czasów, gdy u pana hrabiego nowoczesność we dworze nastawała i dzwonek na baterie się pojawił.

Jarek

Reply to
Jarosław Sokołowski

Oj to młody jesteś, albo dzwonków nie oglądałeś ;-). Małe dzwonki mają przerywacze, bo 50Hz dla nich za dużo. Przerywacz zakłóca, ale teraz instaluje się normalne dzwonki dość rzadko. W sklepach z zabawkami są jednak do kupienia. Przynajmniej w zeszłym roku przed świętami były :-)

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Pan Waldemar Krzok napisał:

Fakt, ze jakoś szczególnie dużo dzwonków się nie naogladałem. Ale w mieszkaniu, co je za środkowego Gomułki budowano, miałem taki bez przerywacza. Do czasu nastania mody na grodzone osiedla z domofonami chyba wszędzie takie instalowano. Nie wiem też czemu akurat dla

*małego* dzwonka 50 Hz by miało być *za dużo*. Logicznie rzecz biorąc, zależność powinna być odwrotna. Ale nawet wielkie szkolne dzwonki, jak pamiętam, też nie miały przerywaczy.

A to tak, jako dydaktyczna zabawka, taki dzwonek jest w sam raz.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl... (ciap)

Bo jak nie Kuba to moje nazwisko ...

Reply to
invalid unparseable

W dniu 2012-11-03 20:01, ToMasz pisze:

Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Moim celem jest jednak stworzenie czegoś, co będzie używane na co dzień. To ma być niebanalny, lekko dowcipny projekt, przy okazji którego będę miał możliwość nauczenia się czegoś. Pomysł z ukrytymi wyświetlaczami i innymi podobnymi "patentami" odrzuciłem na samym początku. Definitywnie zabiłoby to klimat telefonu retro. To samo tyczy się fałszywej tarczy, z ukrytymi przyciskami.

Koncepcja jest taka, że telefon ma działać tak, jak wtedy, gdy był podłączony do linii telefonicznej. Z tą różnicą, że teraz zamiast linii będzie sieć komórkowa. ;) Dlatego też nie biorę pod uwagę takich opcji jak identyfikacja dzwoniącego, obsługa SMS-ów itp. Oczywiście pewne kwestie są tutaj bardziej problematyczne niż inne (dialtone, impulsy w słuchawce przy wybieraniu numeru i łączeniu). Gdzieniegdzie będę musiał pójść na kompromis (np. dwa ukryte microswitche do regulacji głośności).

Trochę zbyt toporne i mało dydaktyczne wyjście jak dla mnie, chociaż jego główną zaletą byłoby rozwiązanie kwestii zasilania. Zresztą moduł GSM to jakby nie patrzeć też telefon GSM, a zastosowanie daje bardziej elegancki efekt. Co do odtwarzania nagrania dzwonka z jakiegoś układu to kto wie... Może tak to się skończy. Wolałbym jednak uniknąć tej sytuacji. Już taki drobiazg jak gongi delikatnie pobrzękujące się przy odkładaniu słuchawki, to dość ważna cecha zabytkowych telefonów z tego okresu. ;)

Nie... Procedura wybierania numeru będzie wyglądała trochę inaczej - dokładnie tak, jak to miało miejsce w oryginale.

  1. Zdjęcie słuchawki z "widełek".
  2. Wybieranie za pomocą tarczy numerowej. To akurat nie nastręcza wielkich problemów. Tarcza ma dwie pary styków. Są one domyślnie zwarte (będą więc trzymały odpowiednie linie portów uC na masie). Pierwsza para rozwiera się, gdy tylko zaczniemy kręcić tarczą i pozostaje rozwarta do momentu, aż tarcza powróci do punktu wyjścia. Tak więc jeśli na tej linii pojawi się stan wysoki, uC będzie wiedział, że właśnie trwa wprowadzanie jednej liczby. Wtedy to zliczane będą impulsy powstające w wyniku rozwierania drugiej pary styków. Gdy tarcza powróci do punktu wyjścia, uzyskana liczba zostanie przekształcona na odpowiadający jej znak ASCII i zapisana w tabeli.
3) Jeśli tarcza nie zostanie ponownie przekręcona po upływie kilku sekund od wybrania ostatniej cyfry, program uzna, iż wybieranie zostało zakończone i wyśle do modułu GSM komendę ATD wraz z numerem przechowywanym w tabeli.
Reply to
Atlantis

Użytkownik "Atlantis"

Drzewiej jak było słabo słychać w słuchawce z ebonitu to trzeba było przekręcić tarczą przez zero. :-) Czy faktycznie te 10 impulsów wzruszyło węglem w mikrofonie? Czy może poruszenie słuchawką podczas wtykania palucha w tarczę coś pomagało?

Robert

Reply to
Robert Wańkowski

Atlantis napisał:

Teraz trzeba wybierać dziewięć cyfr! Słownie: dziewięć. Powtórzmy to jeszcze raz: dziewięć! Już ja widzę tych, co będą tego używali na co dzień. Niezły dowcip.

Z tą różnicą, że jak były czasy jego świetności, to się wykręcało numery pięcio-, albo sześciocyfrowe. W większych miastach, bo często były to numery czterocyfrowe lub krótsze. To naprawdę jest duża różnica (tak jak w swoim czasie "złote numery", tak w czasach świetności tarcz numerowych poszukiwane były numery z "młodymi czyframi", broń Boże bez zer).

...no to ja jednak bym się skłonił w kierunku próby emulacji wybierania metodą paszczową. Właściwie to niektóree komórki potrafią robić coś podobnego.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Pan Robert Wańkowski napisał:

Chodziło raczej o poruszenie wybierakiem czy innym stykiem w centrali. Węgiel w mikrofonie, to się wzruszało przez przywalenie z piąchy.

Jarek

Reply to
Jarosław Sokołowski

No i co z tego. Za Gierka dzwoniło się do Warszawy przez 822 i 6 cyft numeru i ciągle zajęte. Jakoś się przeżyło to wybieranie. A tak bajdełej, to mój numer faxu w robocie ma 10 cyfr, bez kierunkowego, a i 12 cyfr się w Niemczech znajdzie.

Opole miało 5 cyfr od środka lat 70tych, a większym miastem raczej nie jest. No i dzwoniło się też po okolicach, Wrocław na przykład. Kiedyś był lepiej wykształcony palec wskazujący, a teraz jest kciuk :-)

Waldek

Reply to
Waldemar Krzok

Pan Waldemar Krzok napisał:

Ludzie wtedy byli twarde. A jak człowiek miał zapłacić trochę kasy za takie połączenie, to i wiedział, że nakręcić się też będzie musiał.

Ale pstryka się w klawiaturę.

Pięć było również w Krakowie, w osiemdziesiątych było sześć, a to było trzecie (dzisiaj drugie) miasto w Polsce. Tu gdzieś jest granica używalności tarczy numerowej. Jak we Warszawie dokładali siódmą cyfrę, to właściwie wszyscy już mieli klawisze.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...

Nasunął mi się na myśl brzęczyk różnicowy... On nie potrzebuje gasika, czyli też nie powinien chyba siać...? Może wokół tego sie zakręcić?

Reply to
Anerys

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.