Pan J.F. napisał:
A jednak nie odwrotnie. Słowo, które ułatwia zrozumienie tego faktu, brzmi "klimatyzacja". Jak trzeba wyrzucić z domu ten dodatkowy kilowat ciepła dostarczany przez żarówy, to przy każdym rachunku za prąd widać oną "stopę zwrotu inwestycji". W domach bez klimy, z wiecznie zamkniętymi okiennicami, człowiek w każdej chwili błogosławi zimne źródła światła.
Już kiedyś chyba wspominałem tu o znajomym, który mieszkał za kręgiem polarnym w pokoju ogrzewanym wyłącznie żarówkami. Było tam jasno, co ma działanie antydepresyjne, i ciepło. Takie coś, co jednocześnie świeci i grzeje swymi promieniami, całkiem jak słońce, to wspaniała rzecz na długie zimowe wieczory. Aż tu nagle przychodzi jakiś porypany urzędas i każe żarówki zamieniać na zimnoświecące świetlówki. I do tego instalować grzejniki elektryczne (na szczęście to było w Norwegii, a tam takie wypłody chorych umysłów mogą mieć w dupie).