Hej,
Robię sobie spawarkę.
Teraz kwestie praktyczne.
- Nie mam pojęcia, jak ten koleś zmieścił tam aż 6 uzwojeń. Mi się ledwo zmieściło 5, czyli zamiast 3*6 uzwojeń mam 3*5. Może mam grubszą izolację, niż on, nie wiem. Na co to ma wpływ oprócz mniejszego napięcia? Jest szansa, że taka liczba uzwojeń nie wykorzysta w pełni rdzenia (tu moja wiedza teoretyczna jest bliska zeru, więc jak bredzę, to mnie poprawcie) i wzrośnie prąd jałowy uzwojenia pierwotnego?
- Jaka powinna być prawidłowa kolejność nawijania warstw? Ja nawinąłem tak, jak on (i tak znalazłem wszędzie, gdzie szukałem), czyli:
- warstwa 1 od dołu do góry
- warstwa 2 od góry do dołu
- warstwa 3 od dołu do góry
Jaka jest przewaga takiego nawinięcia względem nawinięcia wszystkich warstw w tym samym kierunku? Jest w ogóle jakaś? Czy może ta druga metoda nie ma racji bytu, bo np. prądy indukowane w kolejnych warstwach będą się wzajemnie znosiły? Intuicja podpowiada, że powinny się znosić przy nawijaniu pierwszym sposobem, ale skoro się nie znoszą, to widocznie intuicja kłamie.
- Uzwojenie pierwotne jednego transformatora było uszkodzone. Wygląda na to, że to nie jest (jak się spodziewałem) miedź, tylko aluminium. Wygląda to tak:
- Ile w ogóle te transformatory mają mocy (jakoś nie mogę tego znaleźć w sieci) i co za tym idzie, jakie ograniczenie prądowe byście zastosowali? Ja podpiąłem tymczasowo 1.2kW (trzy halogeny po 400W połączone równolegle), robiłem też testy z suszarką, czajnikiem, farelką... co najtańszego można kupić, żeby zrobić ograniczenie do (przykładowo) 5kW, ale z bardziej stromą charakterystyką, niż halogeny? A może w ogóle zrezygnować z ograniczenia prądowego? Jaki może być prąd zwarciowy takiego transformatora? Nie podłączałem ich bezpośrednio do sieci i nie wiem, czy w ogóle to ma sens (czy np. pierwszy łuk nie wysadzi momentalnie bezpieczników). Koleś używa czegoś takiego: formatting linkale ja wolałbym użyć czegoś trochę bardziej konwencjonalnego.
- Ciekawostka - transformator z otwartym rdzeniem (przed sklejeniem go) po założeniu uzwojeń pobierał większy prąd jałowy, gdy uzwojenie wtórne było rozwarte, niż jak było zwarte. Czemu tak się działo? Po zamknięciu rdzenia zaczął zachowywać się bardziej logicznie, ale nadal prąd jałowy był bardzo duży. Co to znaczy duży... nie wiem, bo spaliłem miernik (chciałem sprawdzić ile mam prądu na wtórnym - dym idący z miernika powiedział, że wystarczająco), poza tym przez halogeny i tak pomiar nie byłby miarodajny, po prostu oceniam po tym, jak jasno świeciły. Mam wrażenie że świeciły jaśniej, niż przed przerobieniem trafo. Stąd też pytanie w pkt 1.
- Koleś łączy transformatory uzwojeniami pierwotnymi szeregowo i wpina się między fazy. Czy bezpiecznie będzie założyć, że skoro on ma 110V w gniazdku (taki kraj), to i transformatory ma na takie napięcie, więc równie dobrze można połączyć uzwojenia pierwotne równolegle i zasilać je z jednej fazy? Nie wiem ile u nich mocy można pociągnąć z jednej fazy, może u nich to rozwiązanie z podłączeniem do dwóch faz ze względu na większe prądy ma uzasadnienie, a u nas nie...
- Czy ma jakiekolwiek praktyczne znaczenie odległość, w jakiej transformatory będą umieszczone od siebie w obudowie, czy może cały strumień magnetyczny jest na tyle zamknięty w rdzeniu, że ich wzajemne oddziaływania będą pomijalnie małe?
Pozdr.