Możecie polecić jakieś publikacje dotyczące silników synchronicznych średniej mocy (kilkadziesiąt kW), ich sterowania oraz problemów z tym związanych? Omówienie samych silników jak i konstrukcji falowników, modelów sterowania i co tam jeszcze potrzebne do zrozumienia problemów związanych z kręceniem takimi silniczkami.... Najlepiej książki po polsku lub angielsku.
Faktycznie, silnik synchroniczny to dla elektronika chleb powszedni. A klikadziesiąt kW to "średnia moc" (ale już trzeba uważać, bo się mogą elementy SMD odklejać).
Pod koniec komuny w urzędzie skarbowym wypełniało się deklarację, w której trzeba było podać ile silników o mocy poniżej 1 kW znajduje się w maszynach używanych do produkcji. Gdy ktoś produkował programy używając do tego peceta, to sobie liczył: dwie stacje dyskietek po dwa silniki, to już cztery; to samo z twardymi dyskami, więc mamy juz osiem; potem jeszcze ten w zasilaczu, a czasem na procesorze. No to wpisywało się dziewięć albo dziesięć.
Celnicy jednak według wartości towaru. A to był urząd sakrbowy -- informacja o tym, że ktoś ma dziesięć silników mogła skłaniać ku myśli, by jaki domiar dołożyć.
Użytkownik "Lisciasty" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@googlegroups.com... W dniu środa, 12 kwietnia 2017 21:26:36 UTC+2 użytkownik t-1 napisał:
No nie wiem. Przewzbudzony silnik synchroniczny zamienia sie w kondensator. Elektrowni nie szkodzi, moze nawet pomaga, ale czy falownikowi nie zaszkodzi ?
To jest równanie dla silnika asynchronicznego. Dla synchronicznego ono nie ma żadnego sensu.
W przypadku silnika synchronicznego istotne jest, żeby pole wirujące nie wyprzedziło wirnika o 90 stopni (przy 1 parze biegunów), bo się zerwie więź magnetyczna i silnik utknie.
Analogicznie przy pracy prądnicowej nie można przekroczyć 90 stopni w drugą stronę, bo więź się zerwie i wirnik się rozbiegnie.
Wydaje mi się, że studiując problem silnika synchronicznego z falownikiem najpierw należałoby właśnie zacząć od przestudiowania wszystkich zagadnień posługiwania się maszynami synchronicznymi.
Np. w elektrowniach, jeśli kąt wynosi 0, to generator obraca się jałowo, nie produkując i nie zużywając energii (czynnej). Zwiększając napór czynnika (para, woda, wiatr) na turbinę, powodujemy wzrost kąta w kierunku generacji. Z kolei zwiększając wzbudzenie powodujemy zmniejszenie kąta, dlatego trzeba jedno z drugim wypośrodkować tak, żeby nam się generator nie wyrwał z uprzęży magnetycznej. Zwiększanie wzbudzenia powoduje także wzrost napięcia, dlatego PSE wymaga, żeby transformator blokowy miał przełączalne odczepy, oczywiście po stronie
400kV, bo po stronie 20kV to są rury a nie przewody.
W polskich elektrowniach da się też zrobić tak, że jeśli na sieci jest deficyt energii biernej, to można zagonić dany blok energetyczny, żeby produkował 0 MW + tyle Mvar ile by było mocy czynnej. Prawdopodobnie robi się to przez ekstremalne zwiększenie wzbudzenia, dające kąt 0 przy jednoczesnym maksymalnym naporze czynnika na turbinę.
W dniu czwartek, 13 kwietnia 2017 23:51:23 UTC+2 użytkownik Tomasz Wójtowicz napisał:
Ojtam rury, szynoprzewody nie są wcale jakieś specjalnie imponujące. A rury to tylko obudowa, w środku jest mnóstwo niczego ;)
Nie czynnej, tylko pozornej. Ale generalnie prawidłowo. I nie tylko w polskich elektrowniach ;)
Wcale nie ekstremalne, tylko nominalne :> I nie ma żadnego naporu czynnika na turbinę, bo skoro chcesz mieć 0MW to turbina ma kręcić tylko tyle żeby pokrywać straty mechaniczne.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.