Silnik grawitacyjny

Ale czemu kreci tym silnik elektryczny a nie przekladnia lancuchowa ? :-)

J.

Nie doczytałeś - przekładnia ma za duże opory, więc jest "nieakceptowalna". ;)

Czy to się nigdy nie skończy? Dlaczego ci ludzie nie pryjma dowiadomości elementarnych praw fizyki?

W dniu 02.02.2011 01:30, RoMan Mandziejewicz pisze:

Nie.

Bo to zmowa naukowców i firm energetycznych.

Podobnie jak:

- nowotwory to zmowa lekarzy i firm farmaceutycznych

- chemtrails

- NWO

- szczepienie/aspartam powoduje autyzm

- homeopatia

- itd, itp

RoMan Mandziejewicz snipped-for-privacy@pik-net.pl napisał(a):

Nigdy się nie skończy. Szybciej padna religie z obietnicami życia w raju. Dla mnie to normalne ze sie nie da czegoś takiego zrobić. A przy okazji. Znasz moze materiał co zatrzyma pole magnetyczne tak jak kawalek dykty światło. Bo mam jeden pomysł.

Pszemol snipped-for-privacy@PolBox.com napisał(a):

nie bardzo. Dykta jak zatrzyma światło to nie świeci. Blacha się namagnesuje. Lipa.

On Wed, 02 Feb 2011 03:31:35 +0100, Michoo napisał:

I najniebezpieczniejszy związek chemiczny świata: dihydrogen monoxide

:D

W dniu 02.02.2011 13:50, EM pisze:

Jakieś potwierdzone doniesienia? Bo filmiki o nich to zgadza się - są, ale gorzej z konkretami.

Poza tym teoretycznie - silnik produkujący energię przez rozmagnesowanie magnesów byłby "magnetyczny" ale i bezsensowny.

W dniu 02.02.2011 14:16, Robbo pisze:

Dobre łożysko + duża masa koła zamachowego.

W dniu 02.02.2011 14:58, EM pisze:

Został zatrzymany. I autor nie mówił nic o rozładowywaniu magnesów a o "free energy".

Szybkoobrotowy silnik modelarski o wymiarach kilku cm może mieć i 150W.

Ja też - ja też ;)

Robbo pisze:

Jakoś podejrzanie blisko 1 kwietnia pojawił się ten artykuł :)

Ponad 30 lat temu bodajże czwartkowe wydanie Życia Warszawy ukazywało się z dodatkiem Życie i Nowoczesność. W jednym z numerów pojawił się dość szczegółowy opis silnika magnetycznego. Jako małolat czytałem to z wielkim zainteresowaniem, ale później zacząłem się zastanawiać, czy to czasem również nie był jakiś primaaprilisowy artykuł :)