Czy zastanawiał się ktoś kiedyś dlaczego schematy elektryczne urządzeń AGD rysowane są według odmiennych zasad niż np schematy elektroniczne ? Nie miałem problemu nigdy z analizą schematów radiostacji, kontrolerów, RTV , ... Ale jak widzę schemat elektryczny pralki albo kuchenki to łapy do samej ziemi opadają.
Ale do brzegu. Wziąłem sią za naprawę kuchenki mikrofalowej Zelmer-a. Przestał kręcić silnik od talerza. Kuchenka grzeje, ale ... tylko prawą część potrawy. Otworzyłem, patrzę - silnik 30V. Odłaczyłem, podłaczyłem napięcie - kręci. Czyli gdzieś w kuchence coś nie podaje napięcia na silnik.
Nie chciało mi się szukać po kabelkach więc odpalam internet ściągam dwa PDF ( po polsku). Patrzę - jest schemat. Oczom nie wierzę - silnik na 30V podłączony jakby pod ~230V pod wspólny przewód z wentylatorem.
Zaglądam do środka , idę po kabelku - wentylator owszem jest, ale przewód podczepiony pod dodatkowy odczep cewki silnika a nie przewód doprowadzający zasilanie. Czyli wentylator robi za autotransformator.
Tak sobie dalej patrzę na schemat : mikroprzełącznik kontrolny (?) do czego służy ? Ze schematu wynika, że albo podaje napięcie dalej w kierunku transformatora, albo ... robi zwarcie.
Pomyślałem, że może ten schemat jest zrobiony przez kogoś np po architekturze i tak wyszło. Ściągnąłem inny. Ale tu już mistrzostwo świata. Jeżeli poprzedni był robiony przez architekta to ten następny przez hydraulika.
A może tak ma być ? Tak jak z tymi żarówkami ...
Pozdrawiam naprawiaczy AGD.
Ps. Żeby nie być gołosłownym to te dwa PDF-ki do wglądu załączam :