taki luźny, choć ostry temat... jak obecnie realizuje się nabór elektroników do pracy?
śledzę sobie (z przydzielonej mi optymalnie klatki więziennej) regularnie portale pracy i jakby nie widzę związku między ogłoszeniami, a przyjęciami...
A co tu do rozwijania - piszesz jak oszołom to nie dziw się, że traktują ciebie jak oszołoma. Wpieprzanie polityki do absolutnie każdego zdania, prawie każdego tematu i podpisu wkurza w końcu nawet najwytrwalszych. Masz takie a nie inne przekonania? Dobrze, miej je. Nie szczuj jednak nimi z każdego zdania bo szybko się to przejada.
Co do tematu pracy: praca jest, wystarczy że masz skończoną politechnikę czy WAT i CV ślesz w ciemno. Jak nie masz, to ciężej ale dalej praca jest - serwisanci, monterzy. Pracy szukają też przez znajomych pracowników - lepszy pracownik z polecenia niż z ulicy. Nie licz jednak, że ktoś ci podrzuci namiary na znajomą firmę jak nie możesz nawet durnej dyskusji na newsach prowadzić normalnie. Taka osoba swoją dobrocią przestrzeliłaby sobie kolano.
najpierw musiałby być świadom istnienia usenetu:) a to w dzisiejszych czasach wiedza tajemna:) poza tym jest raczej dość anonimowy bo nie można połączyć imienia i nazwiska łatwo z nickiem zaczynającym się od słowa "wół" :)
Co innego jak używa "fejsbuczka" i ma tam prawdziwe dane.
A kto ma tam prawdziwe dane, jedni specjalnie głupoty wrzucają (jak ja), inni znowu traktują jak reklamę własnej osoby... Taka metoda rekrutacji trochę bez sensu, nawet jak się dopasuje osobę, co najwyżej może pozwala kompletnych świrów wyeliminować.
zdziwiłbyś się ile osób korzysta z fb na całkowicie poważnie. osobiście nie bardzo mogę to zrozumieć - muszę używać fb i mam konto na lipne dane i niczego nie umieszczam związanego ze swoją osobą. Mnóstwo osób wrzuca tam tak wrażliwe dane, że łeb pęka. A pamiętasz nk? To była dopiero jazda:) Dać ludziom internet to jak małpie brzytwe:)
Jak kiedyś pisał pewien były pracownik SB, zajmował się zawodowo prowadzeniem ludziom profili facebookowych, choć za jego czasów nazywało się to teczka. Dzięki postępowi technologicznemu teraz wielu teczkę kompletuje sobie samodzielnie.
To działa inaczej. Rekruter to najczęsciej tępak z tematów technicznych więc najzwyczajniej w świecie szuka na oślep wyciągając z fb czy linktina i nie ma innych źródeł. Do mnie takich telefonów jest kilka w ciągu roku, po drugiej stronie słuchawki masz podsuszonego absolwenta socjologii który wypytuje się o niezrozumiałe dla niego tematy techniczne i próbuje prowadzić rozmowę po angielsku uzywając cytatów z Szekspira. Jak ten kabaret się zakończy to jeśli choć troche zrozumiał z bełkotu technicznego jaki zaprezentujesz (tak to nazwała rekruterka kiedy rzeczowo odpowiadałem na pytania) dostaniesz namiar na jakies spotkanie ALE JESZCZE NIE TAM. Idziesz na nastepny kabaret, tylko tym razem będzie w roli rekrutera wystepował ważniejszy nadabsolwent politologii czy innego kierunku właściwego dla kariery w McD.
Dopiero po przyciągnięciu kandydata na rozmowę właściwą w siedzibie firmy pojawia się szansa na rozmowę z kimś z grupy, kierownikiem czy starszym inżynierem. I wtedy trudno mowić o nieznajomości usenetu czy innych tajnych miejsc w necie, wielu z tych ludzi się na tym wychowało i sprawdzi to. I sprawdzają, serio. Szczegolnie że w sytuacji wątkotwócy prawdopodobnie problem widoczny jest gołym uchem a może i okiem.
Oczywiście mówie o mojej branży, czyli programowanie. W zakresie elektroniki czasem tak jest również, słyszę z doświadczeń z okolicy że grzebanie po necie w poszukiwaniu wypocin kandydata jest zupełnie naturalne. Nic dziwnego, może się okazać że koleś w CV zgarnął główna nagrodę w konkurcie dla młodych projektantów rakiet kosmicznych a potem po pogrzebaniu w necie okazało się że w ramach konkursu można było przynieść rysunek kredkami świecowymi (mniej więcej przypadek z przed kilu lat, no może nie kredki ale render, ale na jedno wychodzi).
Jednak zaryzykuje że znaczącą ilośc zatrudnień w takich miejscach zawdzięcza się znajomościom i to tym dobrym, z polecenia. I z drugiej strony rowniez czarnym listom ktore czasem krąża wśród kierowników grup w konurencyjnych ale przecież znajomych firmach. Firma która raz zatrudnila schizofrenika czy alkoholika nie ukryje tego faktu (ba zazwyczaj nie chce, dobrze nie palić mostów) i wieści szybko się rozniosą na kogo należy uważać.
Nie jest. Akurat ten osobnik jest dośc dobrze znany. Powiedzmy że osobny na stanowiskach decyzyjnych w kwestii zatrunienia to akurat pokolenie ktore usenet używalo lub używa nadal. Znam takich co uzywają usenetu a nie mają konta na fb, jak ja :D
Ludzie od czasu pojawienia się mediów socjalnych przestali się wstydzić własnej niewiedzy. Za punkt honoru uważa się obecnie forwardowanie wszelakich głupot na facebooku. To poniekąd dobrze, co inteligentniejsi nie mają prawdziwych kont na FB lub nie mają wcale ;) W sasiedniej firmie za posiadanie konta na fb sa punkty ujemne :D
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.