Regulator obrotów do Zefirka

Jest sobie wspaniały wiekowy wiatraczek na upalne dni o nazwie Zefirek z lat

70 :) Silnik ma to na 220V~ jednofazowy. Takie same silniki były stosowane w adapterach na winylki w latach 60.

Powstaje teraz pytanie czy można ten silnik jakoś fachowo regulować co do prędkości triakiem? Zawsze mam uczulenie na obciążenia indukcyjne. Kiedyś podpinałem ten wiatrak pod ściemniacz na triaku i nawet bardzo ładnie się regulowały obroty. Najprostszy ściemniacz triak, diak zrobiony z dwóch tranzystorów, dwa kondensatory, dwa rezystory, potencjometr, dławik filtrujący produkty cięcia sinusa przez triaka.

Nie jestem do końca przekonany słuszności mojego rozwiązania gdyż kiedyś z ciekawości podpiąłem pod ściemniacz lutownicę transformatorową i niestety zaczął się strasznie w środku grzać transformator jeszcze chwila i by się uzwojenie pierwotne zjarało. Nie do końca rozumiem co było przyczyną tego zjawiska? Co ciekawe jak równolegle z lutownicą włączy się obciążenie rezystancyjne w postaci żarówki to efekt ustępuje. Gdzie tkwi haczyk? Coś z przemagnesowaniem rdzenia lub raczej jego brakiem i leci na łeb na szyję indukcyjność i wali potężny prąd przez uzwojenie i się zaczyna palić? A może ściemniacz w swej prostocie głupieje i puszcza tylko jedną połówkę czyli prąd jednokierunkowy (stały) a drugą połówkę nie jest w stanie się wyzwolić i pali się uzwojenie? Ktoś może to wyjaśnić?

Jaki regulator obrotów na triaku mam zrobić do Zefirka aby miało to ręce i nogi? Co ciekawe przy wiatraku nic mi się z uzwojeniem stojana nie działo, żadne dymy, żadne grzania a lutownica zaczynała odpływać.

Reply to
maniek
Loading thread data ...

zefirek ma moc okolo 20 watów , lutownica 100...pozatym silnik jak już sie kreci to ma inny pobór prądu w stosunku do startowego...a lutownica nie jest przewidziana do startu od razu na pełne napiecie w każdym półokresie...prąd magnesowania rdzenia jest niewspółmiernie duży w stosunku do normalnej pracy, pozatym i tak te uzwojenia juz dostaja kopa , bo założenie jest takie, ze musi być iles tam przerwy pomiedzy kolejnymi włączeniami lutownicy...no i weż jeszcze pod uwagę, że po przejściu przez zero triak na chwilę sie wyłącza a energia z rdzenia gdzieś musi trafiać... takie moim zdaniem jest wytłumaczenie problemu, ale napewno znajdzie sie za chwile ktoś, co napisze, że się wymadrzam...

Reply to
dziad_ek

Ogolnie slusznie

Niefachowo, ale jak widac mozna :-) Podobnie prosty na tyrystorze mi kiedys dzialal.

Jest pare ryzyk. U ciebie prawdopodobnie: wlaczamy impuls gdzies na poczatku polokresu napiecia. Transformator juz po cwierci grozi nasyceniem i sie nasyca, pobierajac spory prad. Normalnie to zanika, ale .. tu indukcyjnosc przedluza przeplyw pradu, i triak rozlacza sie gdzies w srodku nastepnego polokresu napiecia. Jest ryzyko ze regulator go nie wlaczy w tym polokresie. Ale wlaczy sie w nastepnym. I znow bedzie nasycenie.

To faktycznie ciekawe, bo co jak co, ale lutownica transformatorowa to ma solidna skladowa rezystancyjna obciazenia.

J.

Reply to
J.F.

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.