Nie mówię o zastosowaniu arma zamiast mechanicznego przełącznika, ale arma zamiast 8 bitowca, czy układu opartego na bramkach i przerzutnikach. W pierwszym przypadku właśnie zastosowanie 8 bitowca jest mnożeniem bytów nad potrzebę. Oddzielne środowisko do programowania, osobny programator, czas spędzony na naukę. W przypadku zastąpienia zwykłej cyfrówki prockiem, korzyścią jest większa elastyczność. W razie potrzeby łatwiej zrobić aby po wciśnięciu przycisku diodki dwa razy mrugnęły a potem zaświeciły się ciągle, zamiast zwykłego zapalenia się.
...i tak właśnie powiedzieli sobie w Nokii. A potem zrobili.
Nie jestem w stanie uwierzyć (bo małej wiary jestem), że ktoś w takich razach dobiera scalactwo na podstawie mody. Księgowi rządzą.
Używanie przerośniętych procesorów to właśnie domena amatorów i produkcji krótkoseryjnych. Ale to nie dla satysfakcji jaki my to hi-tech uprawiamy, tylko właśnie dlatego, by nie marnować energii na pierdoły. Jak będzie trzeba sbudować miliony takich urządzń, to się być może zastąpi procesor za 8 zł takim za 7,96 zł.
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...
Nie. Mała iskierka. Zdjąłem sweter i zbliżyłem palec do obudowy, wystarczyło.
Pracowałem w sklepie. Pewnego razu, jako bonus do dwupaku Coli (a może nawet per butelka?) dodawano profilowane firmowo szklanki. Na sąsiedniej kasie, przy skanowaniu, z paczki odpięła się taka szklanka, fiknęła na kamienna posadzkę, zaczęła skakać jak piłeczka ping-pongowa, nie stało się jej nic, nawet okruszka. Mnie kilka dni temu ze znacznie mniejszej wysokości spadła na dywan, rozpieprzyła się prawie w drobny mak... Inaczej spadła. Tak więc, Jarku, nie zarzekaj się, że nic nie robią, gdyż nie znamy wszystkich układów (w sensie co gdzie i jak uderzy), wystarczy, że Zdzichu zdejmie sweter jak ja, skoczy iskierka i moduł szlag trafi. Bo Zdzichu zbliżył rękę z innej strony, niż iskry zwykle skaczą. (znasz sytuację, gdy spiorunowana sieć komputerowa skutkuje, że pada płyta główna, a osadzona w niej karta sieciowa nadal żyje i przełożona do sprawnej płyty działa, jak działała?) W radioklubie kiedyś, była burza w bliskiej okolicy. Co rusz po przewodach, kablach, latały iskry, aż skwierczało, po rękach, jak ktoś trzymał mikrofon, tak śmiesznie łaskotało. Dwóm urządzeniom i ich scalakom, nie stało się nic. Jedno z tych urządzeń, innym razem, wskutek zbyt dużego WFS, doznao ujarania końcówki... I to dość szybkiego. Patrz, wielotysięczne wolty nie zrobiły krzywdy, a parę watów w tranzystorach końcówki zrobiło z nich zupę... Tak bywa. Ja wiem, że są zabezpieczenia różne, by CMOSów nie przebijały napięcia, ale nie ma nic za darmo...
Użytkownik "Mario" snipped-for-privacy@w.pl napisał w wiadomości news:kf5doa$745$ snipped-for-privacy@mx1.internetia.pl...
Da się to zrobić nawet bez scalaków. Tak z ciekawości - po co mają migać dwukrotnie? Można i Lambadę zaprogamować, tylko niech to czemuś służy. Wtedy wiadomo, że wprogramować sekwencję układów diodek i może sobie tańczyć figurka. Dla "wyjścia awaryjnego" zaprogramować sekwencję świateł ułatwiających ludziom znalezienie właściwej drogi - to jestem "ZA" i będę pierwszy, który będzie tego bronić. Ale programować tylko po to, żeby sobie mignęło przed właściwym zaświeceniem - tu już nie mogę znaleźć uzasadnienia.
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@falcon.lasek.waw.pl...
Nie zgodziliśmy się. Moje krążyło wokół tego, że... może podam na bardziej przyziemnym przykładzie - latarki. Niech sobie dla przerysowania, będzie z żarówką. Tradycyjny układ, to baterie, wyłącznik, żarówka. Mnie zaś chodzi o to, aby w miejsce wyłącznika nie pakować rozmaitych procków, elektroniki, ARMów, itd, po to, aby było "nowocześnie".
Za darmo nie, ale współczesne odbiorniki samochodowe z milionami tranzystorów są tańsze od tego radia Tryper, czy jak mu tam było. I przeważnie bardziej odporne na zdejmowanie swetrów, choć oczywiście w odosobnionych przypadkach różnie może być (te tranzystory to w ogóle kazali trzymać ze zwartymi końcówkami, lutować wyłączona lutownicą i obchodzić się z nimi jak z jajkiem).
Jak to "w miejsce"?! To czym się taką latarkę włącza, jak nie ma wyłącznika? Przykład wygląda mi na bezsensowny, w praktyce nigdy czegoś takiego nie widziałem.
To się robi chyba tylko po to, żeby trudno było naprawić. Jak ktoś ma zmienić wyłącznik, to sobie zmieni, a jak zobaczy procka, którego trzeba jeszcze zaprogramować to wymięknie i kupi nowe.
Użytkownik "Cezary Grądys" snipped-for-privacy@wa.onet.pl> napisał w wiadomości news:kf5feq$iqd$ snipped-for-privacy@news.vectranet.pl...
Chyba tak. Śjakiś czas temu, u mojej ciotki w samochodzie (jeden ze starszych modeli Łady) padło ładowanie akumulatora. Przyczyną okazała się awaria elektronicznego regulatora prądnicy (prądu przemiennego rzecz jasna). Mechanior na stacji niezbyt sympatycznie wyraził się o tej elektronice i dał elektromechaniczny, który przetrwał lata.
Pamiętam czasy regulatorów mechanicznych. Nie były lepsze od elektronicznych. Trudna regulacja napięcia, zapieczone styki, duże zakłócenia wprowadzane do radia. Ale nie dziwi mnie to, że mechanik nie był przekonany do regulatorów elektronicznych i preferował mechaniczne. Takie miał przyzwyczajenia a elektroniczne dopiero wchodziły.
A jak mechaniory psioczyły na elektroniczne moduły zapłonowe w polonezach, to aż cytować nie przystoi. Poniekąd słusznie, bo padały często. Też je zdaje się zastępowali klasycznym układem, mamrocząc pod nosem, że "przerywacz, to przerywacz". O czym to świadczy? Chyba tylko o możliwości podołania nowym technologiom przez gospodarkę socjalistyczną. Dzisiaj elektroniczne zapłony działają tyle, ile cały samochód i żadnych regulacji przerywaczy nie trzeba co parę kilometrów robić.
Użytkownik "Mario" snipped-for-privacy@w.pl napisał w wiadomości news:kf5k5q$st7$ snipped-for-privacy@mx1.internetia.pl...
Już były dość dobrze ugruntowane, choć rzeczywiście, nie tak powszechne, jak obecnie. A pan dał coś, co wie, że nie zawiedzie, jak ta elektronika. I nie zawiodło. A jakość korzystania z tego wcale nie była gorsza. Zakłócenia - z innej Łady - na tyle niewielkie (uczciwie przyznaję - były), że nie przeszkadzały w korzystaniu (lekkie gwizdanie alternatora w tle przekazu). Filtracji zasilania nie było. A za to, że pan dał coś sprawdzonego, ma plusa.
Mało prawdopodobne, ale nawet jeśli tak było, to jest niegłupie posunięcie zarządu. Niech się chłopaki uczą na czymś prostym, bo jak im dać od razu ambitny projekt, to coś spieprzą i zawalą terminy.
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.