Witam,
Zbudowałem klasyczną przetwornicę zaporową:
Problem mam z uzyskaniem dobrej stablizacji, zwłaszcza od zmian Iwy:
- load reg.: Iwy = 0..50..500mA -> Uwy = 5,27..4,86..3,30V (37..30%)
- line reg.: Uwe = 9..15V (Iwy=0.5A) -> Uwy = 3.18..3.40V - tryb CCM Uwe = 9..15V (Iwy=20mA) -> Uwy = 4.86..4.87V - tryb DCM
Przy bezpośrednim sprzężeniu (bez izolacji) uzyskuję zmianę Uwy o 0.1V przy zmianie Iwy od 0 do 500mA, zaś przy zmianach Uwe, napięcie Uwy nawet nie drgnie.
Jak tylko przetwornica wejdzie w tryb CCM to zaczyna zmniejszać się współczynnik wypełnienia (na granicy jest 40%) i napięcie wyjściowe maleje... :/
Z pewnych względów odpada sprzężenie poprzez transoptor. Z róznych źródeł wyczytałem, że przy takim sprzężeniu da się uzyskać stabilizacje na poziomie +/-5% (ja nie potrafię).
Co może w moim wypadku wpływać na jakość tej stabilizacji? Jak mogę tą stabilizację poprawić?
Do pewnych wniosków doszedłem, np. że większe obciążenie uzwojenia sprzężenia (R4) poprawia do pewnego momentu stabilizację, no ale ileż można to obciążyć (choć wg mnie powinno być odwrotnie, bo przecież ma to być detektor wartości szczytowej:)... Czy ta zła stabilizacja wynika z nierównomiernego obciążenia uzwojeń? Niby klasyczny układ, a jednak znaleźć i wpaść na nic nie potrafię...
A napięcie uzwojenia sprzęgającego - im większe tym lepiej (w granicach rozsądku), czy ma być w przybliżeniu równe wyjściowemu, czy jak (oczywiście dla mojego przypadku, gdy Uwy jest stosunkowo duże)? Nawijanie bifilarne też odpada... :( Mam troszkę długą pętlę sprzężenia na płytce (odcinek od R4 do scalaka) - to płytka testowa, ale daleko od trafo i przykryty masą, więc nie sądzę, aby to miało aż takie znaczenie. Ma ktoś może pomysł, co mógłbym sprawdzić?
Oczywiście na życzenie mogę podesłać dowolne przebiegi napięć, czy podać wartości elementów...