przetwornica 230V/5V max. 0,2W

Pan J.F. napisał:

Napięcie sieci plus przepięcia to mało aby uszkodzić takie mikronowe uzwojenie?

Ja, jako wyrodny syn Matki Nadziei, wolę mieć Pewność. Jakość uzwojeń trudno ocenić na oko. Łatwiej jest z elektroniką zmontowaną na płytce. Wystarczy podłączyć (gdzie trzeba) elektrokardiograf i jak poziom palpitacji jest mniejszy niż 100 miliRoManów, to można kupować.

Zależy kto to projektował. Bezpieczniki topikowe stosuje się do zabezpieczania elektroniki, i one nawet działają.

Reply to
Jarosław Sokołowski
Loading thread data ...

Pan J.F. napisał:

Dlaczego w duńskich? Jak ktoś na duńskim uniwersytecie robi doktorat z ekonomiki pozyskiwania i przetwarzania oleju palmowego, to weźmie do symulacji ceny z okolic Kuala Lumpur a nie Kopenhagi. Tutaj jest tak samo.

Napisał o jednym milionie i dziesięciu koronach. Zupełnie realne dane, co do rzędu wielkości przynajmniej.

Dodatek, a w nim coś w rodzaju przeglądu idei. Chwilę poguglałem w tym kierunku, podtrzymuję swoją opinię, że to fajna sprawa. Raczej do podwyższania napięcia się teraz stosuje (do kilowoltów). Może być malutkie, wysokosprawne i z separacja galwaniczną. Można pomyśleć o adaptacji pomysłu wysokosprawnych niskomocowych zasilaczy. Ktoś z tu obecnych miał jakieś kontakty z piezotransformatorami? Bo ja, szczerze przyznam, dopiero teraz dowiedziałem się o istnieniu takowych.

Reply to
Jarosław Sokołowski

entroper napisał:

Gdybymy mieli blachę cienką, to zarzucilibymy świat konserwami. Ale nie mamy mięsa.

(c) tow. Władysław Gomułka

Reply to
Jarosław Sokołowski

Ano malo. To jednak w sumie spory kawal miedzi, ktory sie podgrzewa powoli. A przy okazji sam sie dobrze zabezpiecza swoja rezystancja i indukcyjnoscia. To nie jest uzwojenie w przetworniczce, ktore bezpieczny obszar pracy opuszcza ponizej 100us ..

ale wtedy kupi od ciebie tylko NASA lub ESA :-)

Plytke to czasem latwo ocenic .. odwracasz .. kto ich uczyl lutowac..

No coz, prawa Murphyego juz od dawna pisza ze im drozszy tranzystor tym lepiej zabezpiecza bezpiecznik przed przepaleniem :-)

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F napisał:

Jak zabezpieczają? Mówimy o czymś, co ma impedancję rzędu megaoma. "Sporego kawału miedzi" też tam raczej nie ma, raczej coś, co potrafi degradować się samo z siebie -- już tu dzisiaj o tym pisano.

To trafo chciano nam tu zhandlować za dychę plus VAT, a tranzystory do przetwornic są za grosze. Więc można się też prawami Murphyego podeprzeć, nie ma nic przeciwko temu.

Reply to
Jarosław Sokołowski

W security czasami nie chcesz robic wszystkiego w jednym miejscu. Ja np: robie kawalki w kilku miejscach ktore o sobie wzajemnie nic nie wiedza. Moze Adam podchodzi do tego podobnie? Wtedy plytki tu, obudowa tam, reszta jeszcze gdzie indziej.

Reply to
Jerry1111

Jerry1111 napisał:

Ja się o istnieniu tego wynalazku dowiedziałem z dyskusji, w której [współ]twórca dowodził, że to jest bardzo fajnie, jak wszyscy wiedzą co tam jest w środku. I ja się z taka postawą zgadzam. Ale nie zprzeczę też, że czasem warto przyjąć powyższą strategie rozśrodkowania produkcji. Nie zależy to jednak od tego, czy security czy nie, a od tego, czy da się na pomyśle zarobić dużo pieniędzy w krótkim czasie.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jerry1111 pisze:

Ja tam nie mam wpływu na decyzje odgórne.

Chyba projektu sprzętu (wygląd PCB, rozkład elementów) nie trzeba aż tak pilnować, bo i tak prędzej czy później znajdzie się klient, który rozkręci urządzenie i wrzuci fotki na sieć. A jak ktoś przechwyci zlutowaną płytkę na drodze lutowacz->nasza_firma to nic nie rozczai znaczącego. Natomiast cały firmware jest wgrywany w naszej siedzibie, po tej operacji procesory są zabezpieczane przed odczytem a położone poza nimi kostki pamięci Flash mają zaszyfrowane systemy plików. Tak przygotowana płytka właściwie już mogłaby wyjść od nas do jakiegoś podwykonawcy, ale dla wygody dalszą produkcję też robimy na miejscu (testy mechaniczne, radiowe, przykręcanie śrubek, testy funkcjonalne i połączeń, pakowanie, paletowanie).

Myślę, że nawet gdybyśmy udostępnili pełny schemat i kody źródłowe całej komórki, nie dałoby się złamać zastosowanych algorytmów szyfrowania i uwierzytelnienia. Używane w komórce i ogólnie znane AES-256 oraz ECC (krzywe eliptyczne) przy obecnej mocy superkomputerów są zbyt trudne do złamania. Oczywiście tego nie zrobimy bo z miejsca Chińczycy wyskoczą z klonami naszych komórek.

BTW: Nasza biznesowa komórka nie jest certyfikowana i nie służy do przekazywania informacji niejawnych (w znaczeniu ustawy) dlatego nie trzeba aż takiej kontroli nad podwykonawcami, jak w przypadku produkcji np. aparatów ISDN do poziomu poufnego czy tajnego.

Reply to
Adam Dybkowski

Hm, ja mowie o "zwyklym trafie". Ma spora rezystancje, ktora powoduje ze nawet przy duzym przepieciu prad nie rosnie gwaltownie, a i cale uzwojenie to jednak kawalek miedzi. No i jak dobrze zrobione to sie nie degraduje tak latwo.

No coz - naprawa bywa czasem drozsza niz tylko koszt elementow.

J.

Reply to
J.F.

Pan J.F napisał:

Takim zwykłym, co ma rdzeń z blachy, szpulkę z drutem spsiukaną jakimś lakierem albo czymś zalaną, takim co ma moc kilku, kilkudziesięciu czy nawet kilkuset watów? No to racja, jak dobrze zrobić, to może długo pożyć. Ale ja nie zmieniłem tematu i piszę wciąż o tym samym. O nawijce zrobionej drutem wyliczonym do znamionowego obciążenia 2 mA. Nawet nie wiem czy da się zrobić tak cienkie, ale jest to z pewnością najcieńsze z możliwych, bo tam o wielkość chodzi. Ile razy większy prąd trzeba puścić żeby to spalić? Dziesięć razy? Przepalają się przede wszystkim odprowadzenia uzwijeń, tam gdzie nie ma "kawałka miedzi", tylko odcinak drutu puszczony swobodnie. To zdarza się nawet w "zwykłych trafaczh", gdzie drut można zobaczyć gołym okiem. Bezwładność cieplna takiego drucika jest dużo mniejsza nawet od najmniejszej struktury tranzystora.

No jasne. Te prawa mówią też o tym, że jak się zepsuje, to się okaże, że właśnie przestali nawijać takie, które pasują.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Jarosław Sokołowski pisze:

W dodatku to dość specyficzne zasilacze. Może ktoś rozbierał i widział na czym dowcip polega - tam prawie-nic nie ma. To jest pół-zasilacza. Tylko część wysokiego napięcia (scalaczek taktujący zasilany przez duży opornik, tranzystor na 700v, trafo (zapewne ze szczeliną). A na wyjściu

- nic. Żarówki zapina się _wprost_ (i w praktyce przeważnie długim nieekranowanym kablem...) do uzwojenia transformatorka idącego na kHz. CE to ma chyba robione w kategorii "nadajniki KF średniej mocy"...

Reply to
BartekK

Jarosław Sokołowski pisze:

Bezpieczniki topikowe nie stosuje się jako zabezpieczenie elektroniki, a jako zabezpieczenie otoczenia przed skutkami (pożarem, przeciążeniem źródła zasilania) awarii tej elektroniki (zwarcie, zbyt duży pobór prądu). Przy przepięciach "piorunowych" bezpiecznik topikowy marnie się sprawdza, układ ogranicznika napięcia typu warystor/iskrownik itp jak zadziała, to pewnie przepali bezpiecznik - ale po pierwsze zbyt wolno, a po drugie ogromne napięcie bez problemu utrzyma łuk pomiędzy przepalonymi drucikami w 20mm bezpieczniku na 250v, dając przepływ prądu przez przepalony bezpiecznik aż do zaniknięcia napięcia z pioruna...

Wyjątkiem tu mogą być sprzęty "samochodowe" typu CB, gdzie para bezpiecznik-dioda_równolegle_zasilania_zaporowo dają zabezpieczenie przed odwrotną polaryzacją (podłączeniem odwrotnie + i -)

Reply to
BartekK

W zaleznosci od rodzaju urzadzenia .. ale raczej zle zaprojektowane. Bezpiecznik nie powinien sie palic sam z siebie.

Bezpieczniki to mi sie palily zasadniczo tylko w prostowniku do ladowania akumulatora. Co jest zrozumiale, i projekt jest zasadniczo prawidlowy, jesli zetkniecie koncowek nie prowadzi do uszkodzenia.

Ale projekt poprawilem i wsadzilem bezpiecznik automatyczny. Bo jednak prostownik z przepalonym bezpiecznikiem jest uszkodzony i nie laduje :-)

J.

Reply to
J.F.

Pan BartekK napisał:

Wielokrotnie mi się zdarzało, że jakieś urządzenie przestawało nagle działać. Po wymianie bezpiecznika działało znowu, aż do następnego przepalenia. Ale to pewnie tylko dlatego, że było źle zaprojektowane.

Reply to
Jarosław Sokołowski

Pan J.F napisał:

Paliły mi się na przykład we wzmacniaczu (wzmaku?). Nie operacyjnym, tylko takim do słuchania. W innym przepalały się czasem tranzystory mocy. Jeszcze inny (a może któryś z tych dwóch, nie pamiętam dobrze, dawno to było) notorycznie przepalał cewki głośników wysokotonowych. Ale to trochę inna historia. Zdecydowanie najbardziej odpowiada mi to pierwsze zachowanie.

No i tu mamy właśnie ten sam przypadek. W okdskulowych zasilaczach, takich co to mają trafo sieciowe, prostownik i jakieś wygładzanie, bezpiecznik w obwodzie pierwotnym stosuje się właśnie po to, by nie dopuścić do przegrzania lub przepalenia uzwojeń w sytuacji, gdy zasilane urządzenie z jakichś przyczyn pociągnie sobie za dużo prądu.

Tu też można pójść tym śladem -- do transformatorka 200 mW dodać automatyczny bezpieczniczek z ceweczką i kotwiczką wyregulowane na prądzik 2 mA.

Reply to
Jarosław Sokołowski

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.