- Vote on answer
- posted
14 years ago
prosty odbiornik lampowy (reakcyjny?)
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Pan Andrzej napisał:
Albo półprzewodnikowy zasilacz impulsowy z mikroprocesorową kontrolą napięcia i poziomu tętnień. Widziałem coś takiego w audiofilskim zestawie lampowym, więc zapewne jest koszerne jak lampa prostownicza.
A nie lepiej zrobić coś podobnego jak tu:
--
- Vote on answer
- posted
14 years ago
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Andrzej pisze:
Przecież tego typu projekt jest typowo rekreacyjny - sprzęt nie ma służyć do codziennego słuchania stacji radiowych. Od tego mam parę współczesnych radioodbiorników znajdujących się w domu, jakieś pojedyncze sztuki mniej współczesnych a do tego jeszcze wypadałoby doliczyć funkcję odbiornika UKF FM zintegrowaną w przynajmniej dwóch urządzeniach przenośnych. ;)
W samym projekcie chodzi o następujące cele:
- Zapoznanie się z techniką lampową
- Przeprowadzenie pierwszych eksperymentów bez zbyt wysokich napięć oraz konieczności budowania zasilacza - na to będzie czas później
- Zrobienie czegoś takiego samemu
Poza tym najszybciej rozładuje się bateria żarzenia. Tutaj jednak mogę zastosować akumulatorek AA. Pobór prądu z baterii anodowej aż tak straszliwy nie jest. No i jeszcze jeden aspekt całej sprawy: ludzie używali takich odbiorników jak Pionier B czy Szarotka przez długie lata, gdy jeszcze nie wszystkie wioski w naszym kraju były zelektryfikowane. Tutaj mówimy o _jednej_ lampie bateryjnej.
Pomyślę nad tym. Muszę zobaczyć co jeszcze znajduje się w domowych zasobach. Słuchawki wysokooporowe są na 100%. Co do transformatora głośnikowego nie jestem pewien. Od jakiej wartości napięcia anodowego w odbiorniku bateryjnym powinienem się obawiać?
Po przemyśleniu sprawy też doszedłem do wniosku, że łączówki nie będą potrzebne w takim prostym jednolampowcu. Chasis duże nie będzie, elementów mało - spokojnie będzie można przeprowadzić mniejsze elementy pomiędzy tymi przykręconymi do blachy.
Nie wiem czy jest sens. To byłoby uzasadnione gdybym dodał jeszcze jeden stopień m.cz. i ewentualnie wzmacniacz mocy przed głośnikiem. W jednolampowym odbiorniku reakcyjnym można regulować głośność poprzez zmianę wzmocnienia w.cz. Tak to się zresztą robiło w tych prostych konstrukcjach sprzed wojny. Zwykle były trzy pokrętła: wybór częstotliwości stacji, regulacja reakcji oraz reostat do żarzenia lampy. Oczywiście czasem pokrętło nie zawsze musiało oznaczać pokrętło - nieraz częstotliwość i/lub reakcję dostrajało się poprzez manipulowanie ruchomymi cewkami wyprowadzonymi poza obudowę.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Dnia Sun, 29 Nov 2009 19:42:43 +0100 na fali pl.misc.elektronika stacja Atlantis snipped-for-privacy@wp.pl nadala:
Ale i baterie anodowe były wielkości cegłuy albo i więcej, więc pojemność też była większa.
Teoretycznie od każdego. W praktyce i 200V ci kzapewwne krzywdy nie zrobi, bo prąd musi płynąć od punktu A do B, na samnych słuchawkach jest niewielkie napięcie.
Reostat żarzenia był tylko w bardzo wczesnych odbiornikach, generalnie w tych z żarzeniem czysto wolframowym, w późniejszych był stosowany tylko siłą rozpędu. W jednoobwodówce nie możesz zastosować regulacji wzmocnienia w.cz., bo nie masz wzmacniacza w.cz. :) Regulację siły głosu dokonuwało się pokrŧłem reakcji i sprzęzenia obwodów wejściowych z anteną.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Tomasz Szczesniak pisze:
Ale i technologia w jakiej zostały wykonane miała bliżej do ogniwa Volty niż do rozwiązań stosowanych obecnie. ;) Tak można wyliczać. W każdym razie nie sądzę, żeby nowiuteńkie baterie padły zaraz po uruchomieniu odbiornika.
Nie przesadzajmy z tym "każdym". Bateryjka 9V przyłożona do języka jakoś nie zabija. ;) Mówimy tutaj o próbach z napięciem anodowym z kilku paluszków 12V. Czyli zapewne jakieś 36-48V. Chciałbym tylko ustalić czy faktycznie w tym wypadku warto podnosić alarm. W przypadku odbiornika zasilanego z sieci i pełnego napięcia na anodzie (takiego jak w karcie katalogowej lampy) faktycznie dałbym transformator. Tyle tylko, że w takiej konstrukcji dałbym zwyczajnie lampę głośnikową i głośnik, nie bawiłbym się w słuchawki. ;)
A regulacja reakcji nie przekłada się przypadkiem na wzmocnienie w.cz. na tej lampie? ;) Może źle się wyraziłem. W każdym razie tak to było rozwiązane w owych odbiornikach - osobnego pokrętła dla regulacji głośności nie było. Chciało się żeby radio grało ciszej? Przykręcało się kondensator reakcji albo oddalało cewkę reakcyjną od zespołu cewek obwodu rezonansowego.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Dnia Sun, 29 Nov 2009 23:18:26 +0100 na fali pl.misc.elektronika stacja Atlantis snipped-for-privacy@wp.pl nadala:
Brak mi danych aby coś dokładnie powiedzieć, w każdym razie typowa batreria anodowa starczała nawet na kilka miesięcy.
Jeżeli wirzyć słowom wykładowcy z PW było _potwierdzone_ doniesienia o zabiciu człowieka przez napięcie 12V.
Po części tak.
Ależ było. Typowa jednoobwodówka ma cztery gały - zakresy, strojenie reakcja i głośność - z reguły zprzężenie anteny z lampą, albo poprzez regulację mechaniczną położenia cewki antenowej albo poprzez wybór odczepu.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Pan Tomasz Szczesniak napisał:
Gdzie mierzone to napięcie? Jako spadek między punktami przyłożenia do tego pechowca? Zabija nie napięcie, lecz prąd płynący przez tkanki. Jeśli pacjenta dobrze "odizolować", czyli obedrzeć ze skóry w odpowiednich miejscach i przyłożyć tam 12V, to mu to faktycznie może zaszkodzić. Jarek
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Dnia Sun, 29 Nov 2009 22:51:22 +0000 (UTC) na fali pl.misc.elektronika stacja Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> nadala:
Nie wiem. Zostało to nam podane jako ciekawostka apropos dyskusji o nezpiecznych napięciach.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Pan Tomasz Szczesniak napisał:
Co to za dyskusja, gdy używa się argumentów, w których nie wiadomo nic ponadto, że "jak jednego gościa kropnęło 12V, to już nie wstał". Marna dydaktyka. W rozruszniku serca impulsy mają poziom jednego bądź kilku woltów. Jak się je źle poda, to można pacjenta wykończyć. Jarek
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:
Cześć! Mnie uczyli, że są miejsca, gdzie nawet 24V nie jest bezpieczne. Podobno chodziło o robotników pracujących w zęzie statku - to najniższe miejsce tuż nad kilem. Mieli się tam tak pocić, że 24V powodowało przepływ zbyt dużego prądu i używali narzędzia na 12V. Tego nie potwierdzę, po prostu cytuję nauczyciela, który nie był dla mnie zbyt wiarygodny. Niedawno zmarło dziecko, które połknęło litową bateryjkę. Wszyscy stawiali na wyciek i toksyczność litu. Tymczasem chodziło o uwięźnięcie pastylki na jednym z końców żołądka i elektrolityczne wyżarcie ścianki żołądka (kwas) aż do tętnicy. To już jest dla mnie bardziej prawdopodobne - choć pochodzi z gazety. Maciek
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Dnia Mon, 30 Nov 2009 08:30:06 +0000 (UTC) na fali pl.misc.elektronika stacja Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> nadala:
To była luźna uwaga przy dyskusji nt. bezpoieczeństwa i norm przy projktowaniu urządzeń elektronicznych. Nie zainteresowało mnie na tyle, żeby się dopytywać o szczegóły.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Pan Tomasz Szczesniak napisał:
No to przecież mówę, że marny dydaktyk -- rzuci jakąś informację, z której niewiele wynika, w dodatku w tak mało interesujący sposób, że student nawet nie ma ochoty dopytywać się o szczegóły.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Pan Maciek napisał:
To, że 24V można poczuć mokrą dłonią, dość łatwo sprawdzić doświadczalnie.
Niedawno jak niedawno, ze dwa lata minęły. I tutaj była na ten temat dyskusja. Zresztą sam ją wywołałem (Subject: napięcie bezpieczne, kwiecień 2008). Właśnie w celu uzmysłowienia PT dyskutantom, że 3V też może zrobić krzywdę. No i oczywiście może nie wszyscy, ale byli tacy, co to wierzyli w zatrucie litem.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Dnia Mon, 30 Nov 2009 21:48:28 +0000 (UTC) na fali pl.misc.elektronika stacja Jarosław Sokołowski snipped-for-privacy@lasek.waw.pl> nadala:
Nie byłeś na wykładzie - nie wiesz. Nie metody zabicia człowieka jak najniższym napięciem były jego tematem. Gdyby ciągnąć każdą dygresję do absolutnego wyjaśnienia to poza prawo Ohma byśmy nie wyszli.
Ale EOT, bo to OT :)
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Pan Tomasz Szczesniak napisał:
Jasne, że nie byłem. Ale domyślam się, że wykładowca zakładał znajomość prawa Ohma u słuchaczy. Jeśli rzuca się jakąś dygresję, to w jakimś celu. Mam oczywiście na myśli dobrych dydaktyków.
- Vote on answer
- posted
14 years ago
Użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:
Przychodzi pacjent do lekarza:
- Panie doktorze, chyba mój rozrusznik serca działa nieprawidłowo.
- A z jakiego powodu Pan tak sądzi ?
- Bo jak zakasłam, to mi się brama w garażu otwiera !!!
:-)
Pozdrawiam Grzegorz