Właśnie nie wiem. Najpierw trzeba znaleźć środki techniczne do tego przechowywania. Wtedy rynek zrobi sie sam, a właściwie wywróci ten, który jest. Tyle że na to jeszcze nie ma realnych widoków. Kilka lat temu można było wiązać nadzieje z EEStor -- takim superkondensatorem wielkości walizki i pojemności kilkudziesięciu kWh. Projekt wyglądał poważnie, poszły duże pieniądze od poważnych firm, przyznano patenty. W teorii wszystko się zgadza, ale realizacji praktycznej, przekładanej z roku na rok, wciąż nie widać. Gdyby coś takiego mogło istnieć, to sieci energetyczne w obecnej formie traca rację bytu. Skoro mogę w domu przechowac prąd na kilka dni, to wszelkie wyłączenia przestaja mnie obchodzić. W wielu miejscach w ogóle przestaje się opłacać inwestować w sieć i jej utrzymanie -- prąd można dowozić samochodem, jak butle z gazem. Energetycy to są ci, którym najmniej zależy na takim rozwoju techniki.
W tym sensie rynek jest już od dawna -- każdy by chciał prądu na zapas do worka nałapać. Ale jakoś to nie wychodzi.
W Szwajcarii stawiali już w latach siedemdziesiątych, w autobusach montowali. Przestali. Ale dobrze, niech się starają. Takie koło, to wybitny przykład na to, że tylko lokalnie taka akumulacja ma sens. Gdyby ktoś sobie wyobrażał, że w ten sposób zmagazynuje energię choć zbliżoną do tej, co w elektrowni szczytowo-pompowej, to musi mieć niezłą szajbę.
W dniu 2013-12-20 16:21, Jarosław Sokołowski pisze:
A by poprzeć powyższe konkretami, podaję link do datasheeta takiego wiadra na prąd (o wymiarach 2,08 m x 1,2 m) oferowanego przez jednego z liderów w tej dziedzinie:
formatting link
Takie wiadro przechowuje raptem 25 kWh. Pojemność energetyczna Żarnowca to 3,6 GWh. Prosty rachunek daje, że potrzeba 144000 takich kół zamachowych by osiągnąć pojemność Żarnowca.
Takie ustrojstwo ma puki co inne zastosowania.
Oczywiście na horyzoncie majaczą nowe materiały: nanorurki i grafen, które, gdy je zastosować, podniosą parametry takich kół zamachowych, ale czy jakoś znacznie?
Jeszcze jedno mnie niepokoi w tych wiadrach na prąd. Spodziewałbym się, że takie ustrojstwo należy zakopać pod ziemią, albo jakoś specjalnie zabezpieczyć, ale żeby tak ustawiać jeden obok drugiego jak na zdjęciu albo grafice z datasheeta? Ewentualna awaria jednego z kół nie spowoduje reakcji lawinowej? (na zasadzie jak awaria silników samolotu IŁ-62)
Do tych rachunków jeszcze by się przydała wiadomość o cenie za jedno wiadro i o kosztach wybudowania Żarnowca.
Mnie w ogóle niepokoi pęd do zestawiania takich ustrojstw obok siebie. Więcej z nich pożytku, gdy będą pracowały osobno w różnych miejscach, niż w jednej gigawatowej zgrai. To samo z panelami słonecznymi -- rozmieszczone w małych instalacjach korzystaących z darmowego miejsca mają sens, a "farmy fotowoltaiczne" to karykatura. Z wiatrakami też tak bywa.
"Zapewne" -- ja żadnej pewności nie mam. Dlatego pytałem o koszty jednego i drugiego. Nie wiem dokładnie ile pieniędzy pochłonęła budowa elektrowni w Żarnowcu, ale 1,44 miliarda dolarów za podobny obiekt wydaje się jakimś zgrubnym przybliżeniem. To bardzo zależy od lokalnych czynników, w Żarnowcu na przykład trzeba było wybudować od podstaw to jezioro na górce. Mamy zatem 10 tysięcy dolarów w przeliczeniu na jedno wiadro. Dużo droższe one są?
Dnia Fri, 20 Dec 2013 22:28:37 +0100, Robert Wańkowski napisał(a):
Nie ma lekko. Zobacz np
formatting link
Nie ustawisz wiader jednego przy drugim, musi byc miejsce dla elektroniki, drogi dojazdowe, miejsce dla dzwigow (choc w sumie - czemu nie z helikoptera), rozdzielnia. I w efekcie - wiaderka sa w tym obiekcie najmniejsze, a Zarnowiec tez bylby chyba mniejszy. Choc jakby tak te wiaderka rozproszyc, to i narzut bylby mniejszy. No ale Zarnowiec potrzebuje gory. Ze smieci nie usypiesz.
Różnica jednego rzędu, to jeszcze by nie było tak źle, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę, że nowoczesne technologie z czasem tanieją. Ale przecież i tak nie wiemy, więc co będziemy liczyć. Co innego tu ma znaczenie. Jezioro samo w sobie, to jest fajna sprawa. Turbiny siedzą gdzieś pod ziemią albo w niewielkiej budzie. A hektary zastawione wiadrami takie fajne już nie są. No i takie wiadro z pewnością psuje się częściej niż jezioro. Więc amortyzację inwestycji trzeba rozłożyć na lata, nie na wieki.
Wiatraki maja zabezpieczenie przeciw silnym wiatrom i poprostu wtedy nie dzialaja. A propos energii to wlasnie w zeszlym tygodniu skonczylem instalowac generator 650kW zasilany gazem ziemnym dla duzej drukarni kolo norymbergii. Jak widac oplaca sie niemcom ogrzewac i miec prad z gazu w szkoplandii.
To co wiało niedawno, to nie był silny wiatr? A jednak działały i produkowały więcej niż zwykle. Kiedyś wiatraki miały generatory synchroniczne. Zsynchronizować z siecią mogły się tylko w pewnym zakresie prędkości wiatru. Wiało za słabo, nie produkowały nic, za mocno -- też nie, bo się nie dało ustawić wymaganej prędkości. Jak jest generator z inwerterem, to nie trzeba wyłączać.
Kogeneracja w niewielkich jednostkach, to w ogóle jest jedyny sensowny sposób przerabiania gazu na prąd. Budowę dużych elektrowni gazowych należy traktować jak zbrodnię przeciwko ludzkości. Przykład Norymbergi powinien zadziałać.
W dniu 2013-12-21 13:41, Jarosław Sokołowski pisze:
Budowa tej elektrowni "wiadrowej" (link do Google Maps):
formatting link
(200 wiader) kosztowała 69 mln USD, ale ile jedno wiadro kosztuje nie znalazłem. Budowa tejże elektrowni doprowadziła firmę Beacon Power w zasadzie do bankructwa (ale znalazł się inwestor i zabawa trwa tj. mają budować (już budują?) kolejną). Źródło: [1]
ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.