Przez pewien czas pracował u nas w domu podgrzewacz przepływowy pewnej polskiej firmy. Po jakimś czasie zepsuł się jednaki został odłączony. Z ciekawości, w chwili wolnego czasu zdemontowałem go i muszę przyznać, że to co zobaczyłem wewnątrz trochę mnie zmroziło. Wygląda to tak, jakby spirala grzejna była bezpośrednio obmywana przez przepływającą wodę. Czy ja coś źle interpretuję, czy faktycznie stosuje się takie rozwiązanie? Co z kwestiami bezpieczeństwa? Zastanawiam się czy nie kupić całej części zapasowej (uszczelniony moduł z elementem grzejnym w środku) i nie naprawić tego urządzenia, jednak teraz pojawiły się wątpliwości. Czy przypadkiem korzystanie z niego nie jest czasem grą w rosyjską ruletkę? ;)
- data opublikowania
6 lat temu