witam problem sentymentalo elektroniczny, ale moze się uda. gdzieś w polbiżu walnął piorun. "zniknęłą" mi jedna faza. okazało się że zadziałał bezpiecznik w moim mieszkaniu. Nie dało się go włączyć bo "coś" w moim mieszkaniu robiło permanentne zwarcie. Zasilacz PC radix5. pomyślałem zwarcie - no to dam rade. po otwarciu odrazu dostrzegłem przysmędzony kawałek płytki. haha pomyślałem - dwa rezystory i będize po sprawie. jednak nie. brudny rezystor jest sprawny, obok niego kondensator umarł, ael to kondensator 6.3v, więc tam raczej zwarcia niema. (w sensie nie wywala bezpieczników.) zacząłem wiec analize sekcji wysokiego napięcia. do mostka prostowniczego jest ok, mostek działa, ale za mostkiem jest zwarcie. "na oko" wszystkie części ok. wylutowałem parę rezystorów, diodek, to nie one. czy jest jakaś część która umiera od pioruna? czy przypadek jest ciężki i nie warto zawarcać sobie głowy?
ToMasz
PS ja bym może nawet wylutował wszystkie części i posprawdzał je, ale problem jest taki, że poza diodą rezystorem i kondensatorem - nie umiem sprawdzić czy część działa czy nie :(