W jednym ze swoich projektów dodałem ostatnio opcję aktywowania kilku czujników w momencie, gdy mój telefon zniknie z sieci lokalnej, wskazując na opuszczenie mieszkania. Daemon odpalony na Raspberry Pi posiada osobny proces, który pinguje telefon, odczytuje tabelę arp i w momencie wykrycia zmiany stanu (pojawiania się lub zniknięcia telefonu) ustawia pewną flagę. Potem idzie spać na 60 sekund.
Zastanawiam się, jak takie postępowanie wpłynie na czas pracy na baterii? Czy konieczność odpowiedzenia na ping co 60 sekund stanowi duże obciążenie dla telefonu na Androidzie? Uniemożliwia mu przejście stan głębszego uśpienia? Może powinienem zmniejszyć częstotliwość zapytań, albo pomyśleć nad innym sposobem wykrywania obecności?
W tej chwili pomijam kwestie związane z bezpieczeństwem, możliwością podszycia się itp. To nie jest system alarmowy, a jedynie prosty, edukacyjny projekt, mający na celu monitorowanie otoczenia.