"Patenty" na łączność z czasów dz

Zainspirowała mnie niedawna dyskusja na temat przesyłania danych i dźwięku na odległość za pomocą światła. Pojawił się tam wątek prostego "fototelefonu" opisanego w jednym z numerów MT oraz książce "Proste układy elektroniczne". Ogólnie zauważyłem, że w "Kalejdoskopie Techniki", "Młodym Techniku" itp. dość często pojawiały się opisy jakichś "telefonów" i "telegrafów" czy "interkomów" służących do prowadzenia przewodowej komunikacji na niewielkie odległości. Idealne rozwiązanie dla dzieciaków mieszkających w sąsiedztwie w czasach, gdy nie było jeszcze Internetu i komórek, a nawet stacjonarny telefon nie dotarł wszędzie (a gdy otarł to z pewnością rodzice nie pozwalali beztrosko rozmawiać z kolegą mieszkającym po drugiej stronie ulicy lub dwa piętra niżej). O próbach rozwiązania tego problemu za pomocą prostych, samodzielnie skonstruowanych urządzeń pisał Steve Wozniak w swojej autobiografii ("iWoz"). Wiem, że niektórzy eksperymentowali nawet z radiem, chociaż nie było wolno - słyszałem o przynajmniej jednym takim przypadku.

Ktoś pamięta jakieś ciekawe rozwiązania z własnego doświadczenia? ;)

Reply to
Atlantis
Loading thread data ...

Pozwalali pozwalali, bo wtedy jeszcze nie bylo impulsow co 3 minuty :-)

No prosze, a niektorzy pisza ze w USA jest dobrobyt, kazdy ma telefon itp :-)

J.

Reply to
J.F.

2 puszki i sznurek :)

j.

Reply to
Jacek Radzikowski

2 x TAP 67
Reply to
d530

W dniu 2010-05-09 09:18, J.F. pisze:

Dobrobyt to jedno, ale w książce chodziło o coś innego jeśli mnie pamięć nie myli, chociaż czytałem ją jakieś dwa lata temu. Po pierwsze dzieciaki chciały mieć własny, niezależny środek komunikacji z którego mogłyby korzystać bez pytania kogokolwiek o zgodę. Po drugie mówimy o grupce młodocianych geeków - dzieci inżynierów z Doliny Krzemowej, pewnie zapał do konstruowania różnych rzeczy odziedziczyli po rodzicach. ;)

Wozniak pisze, że to właśnie ta sama chęć łatwego nawiązywania kontaktu, już na duże odległości pchnęła go potem w kierunku krótkofalarstwa oraz zainteresowania phreakingiem. ;)

Reply to
Atlantis

Pamięta :-)

1981 rok - 2 słuchawki telefoniczne z telefonów stosowanych w kamieniołomach i spooro przewodu. Zasilanie - takie dziwne zielone baterie (CENTRA?), wymiary około 4,5x4,5x15 cm. Przed pierwszym użyciem trzeba było zbić wystającą szklaną rurkę - mieliśmy je już używane, więc były już zbite. Potem zastosowany został zasilacz stabilizowany 9V Unitra. 1978 rok - podobny układ, ale "słuchawki" były zbudowane samodzielnie: Mikrofon węglowy samodzielnie wykonany z kubka cynkowego z baterii R12 i folii aluminiowej, a głośniczki zdobyte z innych radyjek. 1975 rok - lampowy nadajnik i odbiornik radiowy. Tylko w fazie testów - nie wszedł do użycia :-)

Pozdr. Hals.

Reply to
Hals

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości news:4be6614c$0$2606$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Oczywiście :-)

Miałem kolegę w tym samym bloku, mieszkał w sąsiedniej klatce. Między naszymi balkonami pojawiła się któregoś lata klasyczna "kolejka linowa" z linką profesjonalnie przeciągnięta przez kólka pasowe z "Constructiona", a w charakterze wózka jeździła pusta zawieszka od kostki zapachowej z WC, karteczki z odręcznie napisanym "pujdziesz na dwur?" mieściły się idealnie. Potem z tym kolegą się poprztykałem, znalazłem sobie innego kumpla, tym razem z bloku naprzeciwko, niestety nie mieszkał vis-a-vis, a mocno z ukosa, między naszymi oknami było o ile pamiętam jakieś 70m. Kolejka linowa też działała, ale strrasznie dłuuuuuugo trwało przeciągnięcie tych 70m sznurka, w dodatku trzeba było zorganizowac jakiś super szpagat, bo wszystko niesuper się rwało (o ten szpagat potem kolega miał dziką awanturę, bo to wczesne lata 80-te były, taki szewski szpagat to wtedy był chyba jeszcze cenniejszy niż papier toaletowy). I wtedy jakoś pojawiła się genialna myśl: kumpel miał taki zabawkowy przewodowy telefon - dwa aparaty telefoniczne, MB, połączone trójprzewodową linią. Wymyśliły mądre głowy, że oryginalny przewód się rozetnie, jedną żyłe z obu stron podłączy do kaloryferów (bloki miały wspólna kotłownię), a dwie pozostałe połaczy podwieszoną między blokami linią przewodową. jako linka nośna miała posłużyć wyszperana w wędkarskich szparagałach mojego Taty bardzo gruba żyłka (z dobre pół milimetra miała, nie wiem, co to było - na rekiny?), natomiast sam przewód... wygarnięte skąd się tylko dało stare przewody zasilające od lampek, przewody antenowe, no co tylko się znalazło, w odcinkach rzadko kiedy dłuższych niż 2-3 metry, łączonych na skręta i izolowanych przylepcem lekarskim. I niestety, okazało się, że linia rozwieszona między blokami (pierwsze piętro - trzecie piętro, a więc dość wysoko) jest dla tej żyłki na dłuższą metę za ciężka, żyłka się przez noc wyciągnęła na tyle, że całość zaczęła wisieć tuż nad ziemią i... wiadomo, długo nie wisiała.

Potem... potem były własnej konstrukcji nadajniczki UKF na dwóch tranzystorach, które miały dwie cechy szczególne: częstotliwość nadawania pływała jak szalona i zalezała od wszystkiego, a samą częstotliwość było trudno ocenić, bo zwykle odbiór był mozliwy w kilku różnych miejscach skali radia.

A jeszcze bardziej potem była pierwsza fala radyjek CB w Polsce. Najpierw przerabiane "Echa" z dołączanymi kwarcami na różne kanały i przełącznikiem do zmiany tychże (i szczyt marzeń każdego posiadacza Echa - zdobycie kwarców na #28), co obrotniejsi załatwiali sobie radiotelefony montowane na dźwigach budowlanych, bo te miały już rasową "gruchę", sam mam gdzieś w piwnicy pamiątkę z tamtych czasów: radiotelefon kolejowy, w stanie dziewiczym i bez żadnych przeróbek. A potem kupiłem "Herberta". A jeszcze bardziej potem - odkrylim z kolegami możliwości dawane przez telekomunikację polską i jej automaty wrzutowe - tyle powiem, że coponiektórzy nosili wtedy w portfelu pilniczek do paznokci, a potem - wymontowaną z zapalniczki zapalarkę piezo ;-) A było też parę automatów przerobionych "na stałe", z ciekawszych mogę wspomnieć jeden, który miał w linię zasilającą wstawiony opornik "zaliczający" uruchamiany kontaktronem i całe to było zagipsowane w ścianie, po prostu trzeba było wiedzieć, gdzie magnes przyłożyć. Ewentualnie cała linia telefoniczna wyciągnięta z puszki i zakończona w piwnicy dwoma "gwózdkami".

A potem przyszły komórki...

J.

Reply to
Jarek P.

Oczywiście dwie puszki i sznurek. Potem węglowe wkładki mikrofonowe, słuchawkowe i bateryjka. W czasach Czterech Pancernych obowiązkowo laryngofon. Później technologia zaawansowania, generator z TG5 , pręt ferrytowy (fale b.długie) i jednotranzystorowy odbiornik. Potem już na własną rękę bez kolegów pierwsza superheterodyna, pierwsza głowica na UKF. Niedawno naszła mnie myśl aby zmontować coś na FPGA ale na szczęście odeszła, zabawy się staremu zachciało :)

JanuszR

Reply to
JanuszR

SDR [software defined radio] sobie zmontuj :-)

J.

Reply to
J.F.

a probowal ktos pojemnosciowego mikrofonu przestrajajacego wprost generator ?

J.

Reply to
J.F.

Użytkownik JanuszR napisał:

Drut między oknami, drugi biegun przez kaloryfery - i podpięte da głośniki czteroomowe. Wystarczało żeby się dogadać. Poźniej się zastanawialiśmy jak zorganizować synchronizację uzywania nadajników żeby sobie nie przeszkadzać - ale zanim się pouruchamialiśmy to kumpel się z kamienicy wyniósł.

Reply to
invalid unparseable

W wiadomości news://news-archive.icm.edu.pl/4be6614c$0$2606$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl

*Atlantis* napisał(-a): [...]

Około połowy lat '70. Z kolegą który mieszkał pode mną miałem założoną "linię" telefoniczną. U niego stał telefon z induktorem, u mnie jakiś taki ebonitowy (pewnie by do dzisiaj działał jakby go wpiąć do linii). Łączność była jednokierunkowa. On kręcąc powodował dzwonienie telefonou u mnie, a kiedy ja odebrałem to tupałem w podłogę że może już mówić, a ja już słucham. Jakość przekazu zależała od szybkości kręcenia. Był też umówiony sygnał (też tupnięcia) na zwiększenia szybkości kręcenia kiedy głos stawał się niewyraźny. Połączone to było pierwotnie dwoma drutami aluminiowymi kupionymi specjalnie do tego celu. Poźniej zainstalowaliśmy przewód antenowy 300Ohm z odzysku. Nie potrafiliśmy sobie pradzić z tym żeby oba telefony były zasilane dla komunikacji dwustronnej.

Reply to
Big Jack

Dnia Sun, 09 May 2010 09:17:21 +0200, Atlantis napisał(a):

Myśmy z kumplem przez ulicę mieli łącze 5-drutowe zrobione z żył starego kabla telefonicznego w owijce bawełnianej. Na mniejszej ilości drutów w/g mnie nie dało się zrobić dwukierunkowej transmisji i dzwonienia :) Zimpregnowana ta wiącha była stearyną ze świec żeby wyrabiało na deszczu :) Do tego 2 aparaciki z deseczek na które się odkładało autentyczne mikrotelefony. Skąd je wytrzasnąłem, nie wiem :) Wisiało to z dwa lata i działało. Potem paka skołowała z harcerstwa oraz zwinęła z strychu LOK kilka aparatów telefonicznych wojskowych polowych. To była technika! Ciągneliśmy peteefkę po gzymsach i przez ulice. Sieć miała w szczytowym rozwoju 6 abonentów. A potem bractwo podrosło i się rozjechało do szkół...

Reply to
Jacek Maciejewski

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości news:4be6614c$0$2606$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

I tu się kolego mylisz bo rozmowy lokalne były rozliczane jako jedna rozmowa za jeden impuls a w abonamecnie było sporo impulsów gratis. (nie minut) Miałem podłączony równolegle swój drugi telefon (bratek) w swoim pokoju. Rozmawiałem z dziewczynami całymi wieczorami, nieraz zasypiało się pod kołderką ze słuchawką przy uchu.

Oczywiście jako że nie wszyscy kumple mieli telefon to był czas kiedy mieliśmy swoje druty porozwieszane między mieszkaniami i nawet prosta centralka z wybierakiem była zrobiona. Nawet rodzice z tego korzystali czasem. Co do radia to pamiętam jak piraciłem na FM i puszczałem muzykę na telefon. Całe osiedle wiedziało że to ode mnie. Pewnego wieczora podcasz audycji zadzwonił do mnie sąsiad z drugiego bloku który był kapitanem milicji i poprosił o powtórzenie kawałka Alphaville Forever Young :)

M.

Reply to
marko1a

Przypomniałem sobie jeszcze o jednym ciekawym zjawisku które natychmiast zostało oczywiście wykorzystane. Kiedyś dzwoniłem na międzymiastową 058 do gdańska i podczas wybierania pierwszych cyfr 0 i 5 juz po 5-tce usłyszałem przez chwilę jakiś głos. Było to głos jakiegos faceta który coś nawijał do kogoś podczas wybierania swojego 0 i 5. Krótko pomyślałem i zaraz zadzwoniłem do kumpla. Powiedziałem tak "kończymy rozmowę po czym podnosimy ponownie swoje słuchawki i wybieramy 0 i 5" i eureka słyszymy się! Okazało się że nasza centrala miała coś takiego dziwnego że po wybraniu 05, dowolna osoba także podłączona do tej centrali jak wybrała 05 mogła się porozumieć za darmo. Do rozmowy mogła dołączyc nawet osoba trzecia, czwarta itd. Można było robic telekonferencje. Oczywiście było słychać słabo ale zrozumiale. Rozgadałem o moim wynalazku kolegom i juz po jakimś czasie wieczorami mieliśmy swego rodzaju czat. Po kilku tygodniach gdy wieść się rozeszła bardziej nie dało się już spokojnie pogadać bo pojawili się oszołomy, bekacze, "kup pan cegłę" aż w końcu pracownicy poczty polskiej telegraf i telefon postanowili zakończyć ten proceder i tak skończyły się nasze telekonferencje.

Marek

Reply to
marko1a

Użytkownik "Atlantis" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości news:4be6614c$0$2606$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl...

Dokładnie 2 piętra niżej.

Połączenie uruchomione w 1970..72 roku. Kabel telefoniczny 4 żyłowy (dźwig urwał kabel nad naszym podwórkiem, przyjechali wymienili, a stary rzucili w krzaki - zagospodarowałem). W miejscu przejścia przez drzwi balkonowe (u nas) i okno (u kolegi) izolacja wspólna zdjęta i kabelki na płasko przyklejone plastrem. Odcinek poziomy wiązany pod parapetami wieloma cienkimi sznureczkami (wiązane wewnątrz). Jak wyglądała stacja u kolegi nie pamiętam, a u nas: Wzmacniacz "Mini-max" z książki "Elektronika dla wszystkich". Tranzystory MP39 (jeśli dobrze pamiętam) z dwu zestawów "Elektron-2M" (pudełka od nich jeszcze mam). Głośnik też z jednego z tych zestawów (robił również za mikrofon). Sygnalizacja dzwonienia - buzzer z zestawu "Morse-elektron". Problemy:

  1. Nie uwzględniłem R kabla i buzzer nie brzęczał - zastąpiliśmy zasilanie zdalne lokalnym i dodaliśmy przekaźnik.
  2. Przełączanie głośnika było tak zrobione że w stanie "nie używane" jak kolega włączył swój odbiornik miał podsłuch do nas - dodałem jakiś wyłącznik. Eksploatowaliśmy to kilka lat. P.G.
Reply to
Piotr Gałka

Po fascynacji rozwiazaniami drutowymi budowalem swoje pierwsze "krotkofalowki" oparte na modulach z Radmor FM315 - bo mialem do nich dostep... Pierwsza z nich byla oparta o modul generatora z kwarcem dobranym gdzies na fale krotkie. Modulacja AM byla robiona mikrofonem weglowym podpietym w szereg z zasileniem. Nadajnik wbudowalem w jakies tanie radia tranzystorowe i wyprowadzalem gniazdo DIN na mikrofonoglosnik. Po podpieciu klilku metrow drutu wystarczalo aby pogadac w ramach bloku. Potem to usprawialem dodajac modulator transformatorowy, modul wzmacniacza, a nawet dodatkowe kanaly.

c.

Reply to
Cezar

Użytkownik "Big Jack" snipped-for-privacy@bbbbb.zz napisał w wiadomości news:4be7a8a7$ snipped-for-privacy@news.home.net.pl...

Też popełniłem taki telefon i nawet przez chwilę działał z kolegą w bloku (rok około 1994), potem po przenosinach z sąsiednimi domami od '96 przez kilka lat (zanim nie weszło GG)

formatting link
telefon może być 2 lub więcej stacyjny, przy czym wszyscy mogą się słyszeć.

Michał

Reply to
invalid unparseable

Telefon na 23 żyłach (tylko dwie uzywane w całości i uzywane :) ) Druty były z instalacji elektrycznej z syrenki. Akumulator 110Ah z traktora i dwa zestawy mikrofon weglowy i sluchawka.

Zeby zadzwonic trzeba bylo poiskrzyć przekaźnikiem. Przekaźnik byl tak polaczony ze sobie sam przerywal obwod i dzieki temu pieknie iskrzył. No i hałasował. Bylo pieknie widac zaklocenia od niego w TV i w radio.

Kolejna wersja byla zrobiona na dwu wzmacniaczach aby mozna bylo gadac handsfree.

No i zmontowalem sobie dwa zestawy pocket radio. Pod linuxem. Za pomoca tranzystorowego interfejsu do PTT i karty muzycznej jako interfejsu in/out.

Dzialalo na odleglosc 4km i mialo przepluwnosc w okolicach 80bajtow na sekunde. Modulacja miala jakies 1200baud. Fajnie bzyczało. Na tym zmontowalem pierwszego apacza i stronka 2kb ladowala sie jakies

5 minut...
Reply to
ptoki

Nie, ale generator funkcyjny HP, nastrojony na pasmo 3.5MHz. Równolegle do wyścia mikrofon węglowy. Antena DWZO. Odbiornik radiofoniczny Atut? Alfa? Pamiętam, że jakaś wersja mająca pasmo 80m. No i łączność spod PKINu z Pruszkowem. pzdr, Andrzej. PS. A dwaj koledzy, jeszcze w szkole sredniej zrealizowali łączność za pomocą światła, chyba wg. Wojciechowsliego. Działało.

Reply to
Andrzej

ElectronDepot website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.