Witam, Dziś miałem gorący temat doboru przekładnika prądowego, bardo się spieszy klient czekam projekt się pali. Znalazłem stronę www producenta już stosowanych przekładników, ale działa tylko główna i nic pozatym, więc dzwonię. Odbiera pani, pytam czy mogę uzyskać od nich informacje na temat przekładników - tak, a z jakiej firmy. Mówię z jakiej, pani na to żebym napisał do nich emaila a oni przygotują co trzeba. Mówię że mnie się spieszy i że ja podam jej emaila i typ i niech mi prześle - niestety tak się nie da. Mówię że to sa jawne kpiny z klienta, i że nie wyobrażam sobie że firma może cokolwiek sprzedać mając tak propagowane dane o produktach. No więc tworzę emaila. Ale nie mogę znaleźć adresu który coprawda jest na oczach, więc dzwonię i pytam czy adres mają też tajny, pani że nie. Pytam kiedy mogę uzyskać odpowiedź - pani że powinno być jutro, ja pytam czy powinno to znaczy, że może być za tydzień?, - powinno być!. Emaila wysyła mój szef, po czym otrzymuje zaraz telefon z w.w. firmy że ma on pracownika niekulturalnego i wystawiającego złą wizytówkę firmie, oczywiście dane się znalazły szybciutko. Okazało się że podobno produkty tworzone są na zamówienie? (typowy przekładnik 1000:1), ale pan obiecał umieścić info o produktach na stronie. No więc załatwiłem swoje a co szef sobie o mnie pomyślał jaki to ja jestem gbur to moje ;-).
Apel : Szanuj dostawcę elementów, bo możesz ich już więcej nie mieć!, i nieważne, że są ich dziesiątki innych - Ten się obrazi!